Urzędnicy skarbówki "zmuszani do polowania" na przedsiębiorców? Stanisław Tyszka pyta premiera Morawieckiego
Wicemarszałek Sejmu z ramienia Kukiz'15 podczas konferencji prasowej w Sejmie przyznał, że od urzędniczki jednego z urzędów skarbowych dostał informację o "zmuszaniu pracowników" do "polowania" na sprzedawców, taksówkarzy czy przedsiębiorców.
- Pracownicy urzędów skarbowych są losowo typowani do prowokowania drobnych polskich przedsiębiorców za własne pieniądze tychże pracowników i wystawiania im mandatów - podsumował wicemarszałek. Dodał, że sam nie wierzył w doniesienia urzędniczki, ale te informacje zostały potwierdzone u innych urzędników.
Niech pani minister wyjaśni, niech premier się odniesie
W związku z tym złożył interpelację do minister finansów Teresy Czerwińskiej. Pyta w niej m.in., czy prawdą jest, że pracownicy urzędów skarbowych są zmuszani do organizowania prowokacji wobec drobnych, polskich przedsiębiorców; dlaczego pracownicy muszą przy tym wykorzystywać własne pieniądze oraz jaka jest skala takich praktyk. Ponadto pyta, co resort zamierza zrobić, żeby wyeliminować takie praktyki.
- To jest nieprawdopodobna praktyka, to jest bardzo duży skandal - ocenił Tyszka. - Oczekuje pilnego odniesienia się do tego pani minister finansów i pana premiera Morawieckiego. Są granice dokręcania śruby obywatelom - dodał.
Wicemarszałek zaapelował również do premiera Morawieckiego, aby zajął się "wielkimi przedsiębiorstwami wyprowadzającymi pieniądze z Polski, odpuśćcie polskim przedsiębiorstwom, które utrzymują wasz rząd".
- Państwo silne to nie jest państwo silne wobec słabych. Jeżeli państwo uruchamia takie aparaty do tego, aby gnębić słabych i małych przedsiębiorców, którzy są cały czas w fazie rozwojowej w Polsce, to świadczy o dużej słabości państwa, a nie o jego sile - dodała posłanka Kukiz'15 Agnieszka Ścigaj.
Tyszka przypomniał sprawę mechanika samochodowego z Bartoszyc, który za 10 zł wymienił żarówkę w aucie urzędniczek urzędu skarbowego, nie wydając paragonu fiskalnego. Mechanik zamontował własną żarówkę, ponieważ warsztat nie miał sklepu z częściami zamiennymi. Kasa fiskalna w zakładzie była już zamknięta.
Ponieważ mechanik nie przyjął 500-złotowego mandatu, którym go chciały ukarać urzędniczki skarbówki, sprawa trafiła do sądu, gdzie postępowanie trwało rok. Sąd dwukrotnie uznał mechanika za winnego zarzucanego mu czynu, ale odstąpił od wymierzenia kary.
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Brzetislav Danczak nowym ambsadorem Czech w Polsce. Pokieruje również misją dyplomatyczną w Kijowie
- Były szef PKW: Osób, które nie chcą wziąć udziału w referendum, nie można nazywać wrogami demokracji
- W mediach rządowych bezpłatny czas antenowy tylko dla PiS i Konfederacji. Jeden ważny szczegół
- Ochrona Morawieckiego poturbowała aktywistów klimatycznych na wiecu w Świdniku. Rzecznik komendanta SOP zabrał głos