Od 3 mln zysku do 1,5 mln straty. Stadnina w Janowie Podlaskim ujawnia swoje finanse

Stadnina koni w Janowie Podlaskim oficjalnie potwierdza, że informowała przełożonych o możliwości utraty płynności finansowej - tak wynika z odpowiedzi, którą reporterka TOK FM dostała od pełniącego obowiązki prezesa janowskiej spółki, Grzegorza Chochańskiego.

Początkowo władze stadniny nie udzielały informacji na temat sytuacji finansowej spółki, chociaż pytały o to m.in. posłanki Platformy Obywatelskiej: Joanna Kluzik - Rostkowska, Dorota Niedziela i Joanna Mucha, które były w Janowie z poselską kontrolą. Nie dostały jednak wglądu do dokumentów.

Tym razem my wystąpiliśmy do prezesa z oficjalnym wnioskiem o dostęp do informacji publicznej. Pytań było wiele - w tym o to, czy prawdą jest, że władze stadniny oficjalnie poinformowały Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (który ma nadzór nad stadninami), że spółce może grozić utrata płynności finansowej.

"Zarząd Spółki w dniu 26.09.2018 wysłał do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa pismo informujące o trudnej sytuacji Spółki oraz o możliwości wystąpienia ewentualnego zagrożenia utraty płynności. Obecnie, w wyniku działań podejmowanych przez Zarząd, między innymi w wyniku sprzedaży koni oraz sprzedaży zboża (produkcja towarowa), funkcjonowanie Spółki nie jest zagrożone" - napisał nam prezes  Czochański.

Pytany o stan finansów spółki na koniec 2015, 2016 i 2017 roku odpowiedział, że w 2015 roku stadnina finansowa netto miała wynik finansowy w wysokości 3 mln 200 tys. zł zysku; w 2016 - 81 tys. zł zysku, a w roku 2017 -  1 mln 640 tys. zł straty.

Chcieliśmy się również dowiedzieć, jakie wpływy osiągnęła państwowa spółka z tytułu sprzedaży koni odpowiednio w 2015, 2016, 2017 i 2018 roku. "Dane te stanowią tajemnicę handlową przedsiębiorstwa i nie mogą zostać upublicznione, ze względu na konieczność ochrony interesu przedsiębiorstwa" - napisał prezes w odpowiedzi na wniosek o informację publiczną. To o tyle dziwna i zaskakujące, że ceny koni sprzedanych na aukcji Pride of Poland nigdy nie były tajemnicą.

Co z wynagrodzeniami dla pracowników?

Stadnina zapewnia, że w chwili obecnej nie ma zaległych, nieopłaconych faktur. Przekazano nam również, że wszystkie wypłaty dla pracowników są realizowane w terminie.

W przestrzeni publicznej pojawiały się informacje, że stadnina zawiera wiele umów o dzieło i zlecenie. Zapytaliśmy więc również o to. Niestety, informacje na ten temat też uznano za tajemnicę przedsiębiorstwa.

W spółce był przeprowadzony audyt za lata 2013-2015, czyli przed "dobrą zmianą". Poprosiliśmy o wyniki tego audytu.

"Raport z audytu zawiera klauzulę wykonawcy, że bez jego zgody, treść raportu nie może być ujawniana osobom trzecim. Dodatkowo w treści raportu znajdują się dane wrażliwe stanowiące tajemnicę handlową Spółki i jako takie, nie mogą być upublicznione. Stanowisko Zarządu potwierdza sporządzona opinia prawna, o którą Zarząd wystąpił do kancelarii adwokackiej świadczącej na rzecz Spółki usługi prawne" - przekazał Grzegorz Czochański.

Nie dziwi to posłanki Joanny Muchy. - Żyjemy w państwie, w którym wszystko jest w tej chwili tajne. A po co jest tajne? Chyba wszyscy się domyślamy. Po to, żebyśmy nie wiedzieli, jak źle zarządzają, a po drugie, jak rozdają pieniądze na prawo i lewo swoim najróżniejszego rodzaju przyjaciołom czy pociotkom - mówi posłanka. - Trzeba to powiedzieć chyba w sposób jednoznaczny: polskie stadniny zostały zrujnowane. Czy jest szansa, by odbudować to, co zostało na tych zgliszczach? Myślę, że to będzie bardzo ciężkie i trudne - dodaje Mucha.

Pytanie o konkretnego konia - Pingę

Wielu hodowców na portalach społecznościowych zastanawiało się, co z Pingą, cenną janowską klaczą, która przez dłuższy czas była dzierżawiona. Jak nas poinformowano, kwota 180 tys. euro - taki dochód z dzierżawy był określony w umowie - wpłynęła już na konto janowskiej stadniny. Do dziś natomiast nie dotarła nagroda, którą Pinga uzyskała na jednym z pokazów na Bliskim Wschodzie. Nieoficjalnie pojawiały się informacje, że chodzi o 75 tysięcy euro.

TOK FM PREMIUM