Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski poinformował, że zatrzymany w sobotę 28-letni mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu nastolatek.
To Miłosz S. miał urządzać escape room, w którym w piątek doszło do tragicznego pożaru. Według nieoficjalnych informacji 28-latek to wnuk kobiety, która prowadziła escape room w Koszalinie. Właścicielka firmy została przesłuchana w sobotę. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, kobietę przesłuchano w charakterze świadka - nie postawiono jej zarzutów. Stwierdziła, że w prowadzeniu działalności pomagały jej inne osoby z rodziny oraz pracownik, „ten poparzony mężczyzna, który w dniu zdarzenia był na miejscu”.
Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie pożaru, w którym zginęło pięć 15-latek, przesłuchali też właścicielkę budynku, w którym działał escape room.
Lekarze wydali zgodę na przesłuchanie pracownika, który został w wyniku pożaru ciężko poparzony. Do tej pory utrzymywany był przez lekarzy w stanie śpiączki farmakologicznej.
Kontrole. Długa lista uchybień
Od soboty trwają kontrole we wszystkich działających w Polsce escape roomach. Takich firm zarejestrowano w Polsce ponad 1100, najwięcej w Warszawie.
Dotychczasowe działania prowadzone przez policjantów i strażaków doprowadziły do zamknięcia kilkunastu pokojów zagadek. W większości skontrolowanych firm stwierdzono uchybienia. - Kontrole wykazały, że 129 lokali (skontrolowanych w sobotę) nie spełniało wszystkich przepisów. Tylko w kwestii ewakuacyjnych było 427 uchybień. 13 takich obiektów musiał być od razu zamkniętych. 16 właścicieli zostało ukaranych mandatami karnymi - poinformował Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej, gen. Leszek Suski.
Niedziela była w Koszalinie dniem żałoby.
