Awanse "Kasty Sędziów Wyklętych". Brak doświadczenia i negatywne opinie nie są już problemem

Według sędziów nowa KRS ignoruje opinie samorządów sędziowskich, a o awansach decyduje według sobie tylko znanego klucza. - Przebieg dotychczasowych konkursów, które zakończyły się w KRS, rażąco odbiega od standardów, jakich należałoby oczekiwać - mówi rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Lublinie, Barbara du Chateau.
Zobacz wideo

Przez wiele miesięcy w sądach były wakaty, a Ministerstwo Sprawiedliwości nie "uruchamiało" nowych etatów. Od niedawna to się zmieniło. Na przykład w Lublinie ostatnio do obsadzenia było 15 etatów w Sądzie Okręgowym i 3 w Sądzie Apelacyjnym. Zgłosiło się kilkudziesięciu kandydatów

Procedura jest taka, że sędzia, który stara się o awans, sam zgłasza się do ogłoszonego przez ministra konkursu. Ocenę jego pracy (często obszerną, wielostronicową) przygotowuje wyznaczony sędzia wizytator; potem swoją opinię wydaje Kolegium Sędziów, by ostatecznie na temat danej kandydatury wypowiedziało się Zgromadzenie Ogólne Sędziów danej apelacji (w jego skład wchodzą wszyscy sędziowie z Sądu Apelacyjnego oraz reprezentanci sądów okręgowych i rejonowych).

- Przebieg dotychczasowych konkursów, które zakończyły się w Krajowej Radzie Sądownictwa - nie boję się tego powiedzieć - rażąco odbiega od standardów, jakich należałoby oczekiwać - mówi sędzia Barbara du Chateau, rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Lublinie. I dodaje, że w decyzjach KRS jest zauważalna pewna niepokojąca prawidłowość. - Zarówno opinie wizytatorów o sędziach startujących w konkursach, jak i opinie samorządów sędziowskich są przez KRS bagatelizowane, żeby nie powiedzieć - lekceważone - dodaje sędzia. Podkreśla, że w przypadku awansu z rejonów do okręgu na 15 miejsc - 8 sędziów miało negatywne opinie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, a mimo to dostali poparcie nowej KRS. To m.in. prezesi, powoływani już za "dobrej zmiany".

Nowa KRS z góry wie, czyją kandydaturę poprze?

Sędziowie, z którymi rozmawiamy, nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem. Nie kryją, że mają obawy. Ale anonimowo rozmawiają chętnie. I podają nam przykładowe wyniki głosowań. O awans starał się np. wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Lublinie, Jerzy Daniluk. To sędzia, o którym pisaliśmy - przeniósł się do innego sądu, ale tylko "na papierze":

Jak wynika z naszych nieoficjalnych ustaleń, sędzia Daniluk na Zgromadzeniu Ogólnym w lubelskiej apelacji dostał 5 głosów "za" i 58 "przeciw". - To nie przeszkodziło mu uzyskać pozytywnej rekomendacji KRS, dzięki czemu najprawdopodobniej zostanie awansowany przez prezydenta - słyszymy. 

W konkursie o etat w Sądzie Okręgowym w Lublinie było prawie 50 kandydatów - część z nich na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego na 55 głosujących dostała po 49 czy 50 głosów. Ale również oni szans na awans nie mają, bo KRS - nie wiadomo, z jakich powodów - ich kandydatury oceniła negatywnie.

Krajowa Rada Sądownictwa poparła natomiast tych, którzy w apelacji dostali "negatywy". To m.in. prezes Sądu Rejonowego Lublin Zachód Edyta Birut, która w Lublinie dostała zdecydowany sprzeciw, ale KRS ją poparła. Podobnie jak wiceprezesów: Mariusza Żuławskiego i Edytę Telengę (też z negatywnymi rekomendacjami z lubelskiej apelacji).

Krajowa Rada Sądownictwa poparła również wiceprezes Sądu Okręgowego w Lublinie, Wiesławę Stelmaszczuk-Tarachę, która uzyskała zdecydowanie negatywną opinię swoich współpracowników z Lublina. - Mamy też przypadek sędzi, która dostała u nas w Lublinie opinię zdecydowanie negatywną, miała postępowanie dyscyplinarne, umorzone tylko dlatego, że część zarzutów się przedawniła. I ona awans dostanie, bo KRS ją poparła - mówi nam anonimowo jeden z sędziów.

Sędziowie nie mają wątpliwości - KRS z góry wie, kogo ma poprzeć, a kogo nie. Opinie środowiska sędziowskiego czy sędziów wizytatorów są dla niej nieistotne. - W konkursach odpadają sędziowie, którzy mają bardzo duży dorobek orzeczniczy, są doświadczeni w trudnych, wielotomowych sprawach, którzy po kilka lat są na delegacjach w wyższej instancji. Ale nie mają poparcia gdzieś na górze. A tu ewidentnie chodzi o to, by obsadzić wolne etaty tymi, którzy potem nie będą się stawiać. U nas w środowisku nazywa się ich teraz "Kastą Sędziów Wyklętych" - słyszymy od naszych rozmówców.

- Odpadają sędziowie, którzy sprawdzili się w wyższej instancji, a przecież to jest podstawa, bo do tej pory w ten sposób były weryfikowane kwalifikacje danego sędziego. Coś tu jest na rzeczy, coś bardzo niepokojącego - mówi sędzia Barbara du Chateau.

Sądy odraczają opiniowanie. Chcą poczekać na wyrok TSUE

Część sędziów, z którymi rozmawiamy, mówi wprost, że więcej w żadnym konkursie za tej władzy nie wystartują. - To jest upokarzające, gdy widzisz, że masz kwalifikacje, masz dorobek, masz pozytywną opinię samorządu, a etat ma dostać ktoś, kto w życiu nie orzekał w wyższej instancji i kto w tym momencie po prostu, po ludzku na to nie zasługuje - mówi nam jedna z sędzi.

W obliczu takiego podejścia Krajowej Rady Sądownictwa do opinii samorządów sędziowskich, poszczególne z nich podejmują uchwały o tym, że nie będą już opiniować. Uznają, że poczekają na wyrok TSUE ws. konstytucyjności KRS. Swoje stanowiska w sprawie czasowego odroczenia opiniowania podjęły już m.in. Zgromadzenie Sędziów Apelacji Gdańskiej, Apelacji Łódzkiej, Apelacji Krakowskiej czy Warszawskiej, a ostatnio także sędziowie z Wielkopolski.

"Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów okręgu Sądu Okręgowego w Poznaniu wstrzymuje się z opiniowaniem kandydatów do pełnienia urzędu na stanowiskach sędziów sądów rejonowych na obszarze okręgu Sądu Okręgowego w Poznaniu do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytań prejudycjalnych w przedmiocie zgodności z zasadami prawa Unii Europejskiej procesu wyłaniania sędziowskich członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa i procedury powoływania sędziów przy udziale tego organu(...)" - napisano w uchwale z 4 stycznia 2018 roku.

Sędziowie z Poznania wyrazili też "stanowczy sprzeciw i oburzenie wobec przebiegu procedury opiniowania przez organ określany jako Krajowa Rada Sądownictwa kandydatów na sędziów Sądu Okręgowego w Poznaniu w ramach konkursu na wolne stanowiska sędziowskie". W uchwale zwrócono uwagę na to, że w trakcie konkursu w zdecydowanej większości nie wzięto pod uwagę opinii Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Apelacji Poznańskiej, a także oceny sędziów wizytatorów czy dorobku orzeczniczego i wyników statystycznych kandydatów.

"Fakt oceniania kandydatów według kryteriów pozamerytorycznych (...) rodzi uzasadnione podejrzenie dokonywania wyboru według klucza lojalności wobec władzy" - napisali sędziowie z Poznania.

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!

TOK FM PREMIUM