Atak na Pawła Adamowicza. "Nie trzeba być pisowskim czy antypisowskim, żeby być politycznym"
Po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, publicyści spierali się w Poranku Radia TOK FM, czy usiłowanie zabójstwa przez Stefana W. było motywowane politycznie.
Piotr Zaremba podkreślił, że jego zdaniem należy rozdzielić "sam fakt od towarzyszących temu zdarzeń". - Byłem dość zdziwiony, że niektórzy bardzo poważni autorzy ogłosili od razu, że to jest próba zabójstwa politycznego - stwierdził.
W jego ocenie sekwencja zdarzeń, biografia oraz wypowiedzi Stefana W., który dokonał ataku, pokazują, że raczej nie miał on wiele wspólnego z polityką. - Krzyczał o Platformie Obywatelskiej, ale rozumiem, że oskarżał ją o indywidualne krzywdy, czego nie sposób jest zweryfikować. Jeśli jest przestępcą, to po prostu był przedmiotem działania państwa akurat w czasie, kiedy rządziła Platforma. Nie mamy żadnego dowodu na to, że on jest sympatykiem jakiejś wizji Polski - mówił, tłumacząc, dlaczego wypowiedzi na ten temat traktuje jako pochopne.
- Natomiast oczywiście przy tej okazji pojawia się zjawisko zmęczenia polityczną agresją i tym łatwiej jest tego typu sądy formułować, tym łatwiej jest łączyć tę historię z tym, co się dzieje w polskiej polityce - zaznaczył.
Atak na Pawła Adamowicza. Odpowiedzialność polskich polityków za agresję.
Prowadząca program Dominika Wielowieyska zapytała, czy dziennikarz nie widzi odpowiedzialności polskich polityków za stan emocji i agresji w społeczeństwie.
- Ogólnie za stan emocji tak, tylko że nie mam żadnych dowodów na to, że jacyś politycy szczególnie nakręcili tego człowieka - stwierdził publicysta. Według niego Stefan W. nie miał zbyt wielu okazji uczestniczyć w tych emocjach, ponieważ przez ostatnie pięć lat siedział w więzieniu. - Nie mamy żadnych poszlak, że on się w ogóle takimi rzeczami interesował. Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy się przy tej okazji zastanowić (nad tym - red.), no bo każda okazja jest dobra - podkreślił.
Z koniecznością tonowania nastrojów zgodził się Bartłomiej Radziejewski z "Nowej Konfederacji". Miał jednak inne zdanie na temat ataku na prezydenta Gdańska. - To był ewidentnie atak polityczny. Nie trzeba być pisowskim czy antypisowskim, żeby być politycznym. To jest atak na polityka umotywowany politycznie przez kryminalistę i recydywistę - podkreślił.
- Ale nie wyciągajmy rzeczywiście pochopnych wniosków. To jest okazja, żeby powtórzyć wołanie na puszczy i bezskuteczny apel do sumień o pewne wyciszenie emocji. Bo klimat permanentnej nienawiści, który mamy w Polsce wokół polaryzacji partyjnej, sprzyja różnym takim zachowaniom - zaznaczył oraz przypomniał zabójstwo działacza PiS, Marka Rosiaka, do którego doszło w 2011 roku.