Dominikanin wspomina Pawła Adamowicza: Nie tylko polityk, ale też "człowiek Kościoła"
Ojciec Ludwik Wiśniewski i Paweł Adamowicz znali się z Gdańska, choć przyszły prezydent miasta nie był w duszpasterstwie akademickim, które przed laty o. Ludwik tam prowadził (1968-1972 - red.). – On był z młodszego pokolenia. Ale przylgnął do tej grupy, która była ze mną bardzo związana, jak Aleksander Hall, Grzegorz Grzelak i inni. Paweł Adamowicz wielokrotnie podkreślał, że jest ze mną związany – mówi o. Ludwik Wiśniewski.
Gdy przed ostatnimi wyborami dominikanin zasugerował Pawłowi Adamowiczowi, że w sprawie zarzutów, które są mu stawiane, powinien wszystko wyjaśnić, usłyszał pytanie: „Ale jakie zarzuty?”. – Powiedział mi: czy myślisz, że jestem tak głupi, żebym ukrywał coś, co jest publicznie znane i w ten sposób siebie kompromitował? – wspomina dominikanin. I dodaje, że jego zdaniem, Paweł Adamowicz był po prostu uczciwym człowiekiem.
Przypomnijmy, zarzuty wobec Pawła Adamowicza dotyczyły oświadczeń majątkowych z lat 2010-2012. Według prokuratury prezydent Gdańska miał nie wpisywać w dokumentach dwóch mieszkań, a dane dotyczące wykazywanych przez niego i rzeczywiście posiadanych oszczędności nie zgadzały się (rozbieżności sięgały od kilkudziesięciu do 320 tys. zł).
"Nie można patrzeć przez okulary stereotypów". Przypominamy rozmowę z Pawłem Adamowiczem>>>
"Czara nienawiści się przelała"
Dominikanin mówi, że między nim a Adamowiczem nigdy nie było różnicy zdań. Wprost przeciwnie. – To było raczej utwierdzanie siebie, że powinno się działać zawsze zgodnie ze swoim sumieniem, nawet gdyby się to innym nie podobało. I myślę, że to był właśnie taki człowiek. Czasem bezpardonowo się wypowiadał, ale działał zgodnie ze swoim sumieniem - mówi o. Ludwik Wiśniewski. Podkreśla też duże zaangażowanie Pawła Adamowicza w dyskusję i działania na rzecz migrantów, w tym uchodźców. – Gdańsk rozpoczął całą procedurę, by przyjmować przynajmniej dzieci potrzebujące pomocy. Wydawało się, że to wszystko się uda. Ale niestety się nie udało – stwierdza ze smutkiem.
Jak dodaje zakonnik, nie rozumie tłumaczeń, które czasami słychać, że nieprzyjmowanie uchodźców to decyzja „w obronie Kościoła Katolickiego”. - Z chwilą, gdy odwracamy się od ludzi potrzebujących pomocy, niszczymy chrześcijaństwo. I Adamowicz to doskonale rozumiał. To był nie tylko samorządowiec, polityk, ale też rzeczywiście był to "człowiekiem Kościoła". Otwarty, tolerancyjny - podkreśla Ludwik Wiśniewski.
Zdaniem naszego rozmówcy, to co się stało w trakcie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, to rzecz straszna. – Czara nienawiści się przelała – ocenia dominikanin. – Ja mam jednak nadzieję, że to wydarzenie przyczyni się do tego, że jakoś się obudzimy. I że jeżeli nie potrafimy siebie kochać, to jednak potrafimy ze sobą rozmawiać – dodaje ojciec Ludwik Wiśniewski, dominikanin, duszpasterz akademicki, działacz opozycji antykomunistycznej.
DOSTĘP PREMIUM
- "Katolicyzm powinien być traktowany jak najsilniejsze narkotyki. Trzeba przed nim bronić dzieci" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Pokrzywdzony czy zabójca? "Obrona konieczna w Polsce to loteria"
- Polaków walczących w Ukrainie czeka więzienie? "Wypada zapytać PiS, po której stronie naprawdę są"
- AAAA Rakietę tanio sprzedam. Garażowana, niebita, nosi ślady użytkowania
- Myśliwce F-16 "same wojny nie wygrają". Gen. Bieniek studzi nastroje ws. samolotów dla Ukrainy
- Bilety PKP mają być tańsze. Premier Morawiecki wskazał konkretny termin
- Zima znowu atakuje. W całym kraju trudne warunki na drogach
- "Odwet za palenie Koranu w Europie". Ambasada USA w Turcji ostrzega przed atakami terrorystycznymi
- "Mieli dość awantur". Czesi wybrali "porządek i spokój". Nie będzie drugiego Orbana w Europie
- Ukraina. Szef resortu obrony: Uzgadniamy dostawy samolotów, by uderzyć w zaplecze Rosjan