Black Hawki bez żadnego trybu? Mariusz Błaszczak zapowiada podpisanie umowy na śmigłowce

Szef MON Mariusz Błaszczak chce podpisać umowę na budowę śmigłowców Black Hawk w zakładach w Mielcu. Nie wiadomo jednak, jaki będzie koszt inwestycji ani czy maszyny będą miały potrzebne wojsku wyposażenie.

Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, ogłosił, że zakłady w Mielcu dostarczą cztery Black Hawki dla sił specjalnych. Szef resortu zapowiedział, że umowę w tej sprawie podpisze w piątek (25 stycznia). Na razie nie wiadomo, w jakim trybie zostaną zakupione śmigłowce ani ile wojsko za maszyny zapłaci.

Pozyskanie Black Hawków dla polskiej armii zapowiadał jeszcze poprzednik Błaszczaka, Antoni Macierewicz. Pierwsze miały trafić do armii pod koniec 2016 roku.

Czytaj też: "Śmigłowców nie ma, bo szef MON chciał kupić wystawowe". Wroński o zakupie Black Hawków

Black Hawki. Pytań jest więcej

Powracają pytania zadawane resortowi obrony regularnie od wycofania się rządu z negocjacji z Francją w sprawie zakupu Caracali dwa lata temu. Jednym z najważniejszych jest to o koszty. Nie wiadomo bowiem, ile będą kosztować amerykańskie śmigłowce. Po drugie, czy Mielec jest w ogóle w stanie wyprodukować Black Hawki w takiej wersji, jakiej potrzebują siły specjalne. Po trzecie - jeśli tak - to czy na wyposażenie śmigłowców w specjalistyczne systemy i sprzęt zgodzili się już Amerykanie.

O francuskich Caracalach rząd mówił, że były za drogie. Sztuka miała kosztować około 240 mln zł. W tej cenie miały być również części, serwis i offset na 30 lat. Niedawno kupione Black Hawki dla policji kosztowały około 70 mln zł za sztukę, ale były to modele w najprostszym standardzie, bez żadnego dodatkowego wyposażenia.

Black Hawki kupione przez Słowację - wyposażone w dodatkowe zbiorniki paliwa, wyciągarki ewakuacyjne i system dla lin desantowych - kosztowały już około 110 mln zł za sztukę. A do pełnego wyposażenia dla sił specjalnych wciąż im jeszcze daleko. 

Czytaj też: Prof. Kuźniar komentuje zerwany kontrakt i słowa Kownackiego nt. Francuzów. I naprawdę nie przebiera w słowach

Jakie śmigłowce zamiast Caracali

Ogłoszony w 2012 roku przetarg wygrały śmigłowce Caracal produkowane przez francuską firmę Airbus Helicopters. Ofertę złożyło konsorcjum "Program EC-725 CARACAL-Polska" w składzie Airbus Helicopters SAS i Heli Invest Sp. z o.o. Services S.K.A. Przetarg został rozstrzygnięty jeszcze za rządów PO-PSL, a będący wówczas w opozycji PiS, był przeciwny takiemu wyborowi. 

Czytaj też: Rząd nie chce Caracali, woli Black Hawki. Co mówili Macierewicz, Szydło, Airbus? I jak się do tego mają fakty? [KALENDARIUM]

W 2016 roku dochodzi do zerwania rozmów i unieważnienia przetargu. Francuska oferta miała być niewystarczająca. Wkrótce potem ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz zapowiedział, że "jeszcze w tym roku" wojska specjalne dostaną pierwsze śmigłowce Black Hawk (proponowane przez konsorcjum PZL Mielec i spółek Sikorsky). Producent tych maszyn również startował w unieważnionym przetargu. 

W 2017 roku resort obrony ogłosił przetargi na śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze,  zwalczania okrętów podwodnych oraz osiem śmigłowców dla wojsk specjalnych. Jak podaje PAP, w czerwcu 2018 roku MON anulowało postępowania na śmigłowce dla wojsk specjalnych, argumentując wówczas, że dysponują one najnowszymi śmigłowcami w polskich siłach zbrojnych.

Jak nieoficjalnie dowiedziała się rzeszowska "Gazeta Wyborcza" piątkowa umowa ma być zakupem z wolnej ręki uzasadnianym pilnymi potrzebami wynikającymi z obronności państwa. 

Rozpisany w 2012 roku przez MON przetarg zakładał pozyskanie 50 śmigłowców wielozadaniowych. 16 z nich miało być śmigłowcem wielozadaniowo-transportowym. Pozostałe miały być śmigłowcami specjalistycznymi: miało to być 13 śmigłowców C-SAR, 8 do zwalczania okrętów podwodnych, 8 dla Wojsk Specjalnych i 5 ewakuacji medycznej.

TOK FM PREMIUM