Publicystka "Do Rzeczy" o taśmach Kaczyńskiego: Wiara twardego elektoratu w prezesa nie zostanie naruszona
"Gazeta Wyborcza" ujawniła stenogram nagrania, na którym prezes PiS - Jarosław Kaczyński - rozmawia z austriackim biznesmenem na temat niemożności zapłacenia mu za wykonane już prace nad dwoma wieżowcami mającymi powstać przy ul. Srebrnej w Warszawie. Cała inwestycja ma opiewać na 1 mld 300 tys. złotych.
Kamila Baranowska z "Do Rzeczy" mówiła w TOK FM, że ma wrażenie, iż "GW" polemizuje z własną wizją Jarosława Kaczyńskiego, którą stworzyła kilka lat temu.
- Okazało się, że (Jarosław Kaczyński - red.) jakieś pojęcie o gospodarce ma. Mnie to specjalnie nie dziwi. Nie mam wrażenia, że to jest przełomowy tekst, ale jest ciekawy - zaznaczyła, dodając, że o planach spółki Srebra było wiadomo od dawna, o czym pisała sama gazeta.
Podkreśliła, że ciekawe jest samo to, że prezes PiS został nagrany oraz to jak usilnie "próbuje znaleźć myk prawny, żeby w ogóle zapłacić".
Czytaj też: Taśmy Kaczyńskiego. Pierwszy komentarz z rządu. "To zapis normalnych negocjacji biznesowych"
Arkadiusz Stempin z Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera podkreślił, że nagranie prezesa PiS, jeszcze bardziej pogłębi w Kaczyńskim nieufność. - Jak to się politycznie odbije na relacjach ze współpracownikami, możemy sobie tylko wyobrażać - powiedział.
Taśmy Kaczyńskiego. Afera naruszy twardy elektorat PiS?
Zdaniem Kamili Baranowskiej informacje ujawnione przez "GW" nie zachwieją polską sceną polityczną. - Publikacja "GW" mam wrażenie, ze utwierdzi obie strony w swoich przekonaniach - mówiła, tłumacząc, że po jednej stronie pojawią się stwierdzenia o skandalu i hańbie, a po drugiej podkreślona zostanie osobista uczciwość Jarosława Kaczyńskiego, który stara się znaleźć kruczek prawny, by zapłacić austriackiemu przedsiębiorcy.
- Nie twierdzę, że taśmy są bez znaczenia dla PiS. Jakoś to godzi w wizerunek partii, która skupia się tylko i wyłącznie na ludziach, a biznesem gardzi. Jarosław Kaczyński sam mówi tam (na nagraniu - red.), że w politycznie tego typu inwestycje mogą szkodzić. I w ten sposób to może to w PiS uderzać - wyjaśniała dziennikarka, podkreślając, że według niej wiara twardego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości w prezesa nie zostanie naruszona.
Czytaj też: Taśmy Kaczyńskiego. Jacek Rostowski sugeruje, że mogło dość do złamania przepisów
Arkadiusz Stempin dodał, że ważne jest to, na ile ujawnione informacje przełożą się na preferencje wyborców. - Przy polaryzacji, jaka jest w Polsce, przy tej wojnie plemiennej, nie jestem w stanie uchwycić w moim horyzoncie poznawczym zjawiska, które powstrzymałoby ten 25 proc. twardy elektorat PiS przez zagłosowaniem na nich. To jest aksjomat w tym momencie - stwierdził, dodając, że wszystko rozstrzygnie się poza nimi, ponieważ najważniejsze jest "na ile ci obrażeni na Platformę Obywatelską w 2015 roku pójdą do wyborów i ilościowo przełamią żelazny 25 proc. elektorat PiS".