Czego zabrakło w informacji rządu ws. śmierci Adamowicza? "Nie dowiedzieliśmy się nic, czego byśmy nie wiedzieli"

Ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego przedstawili w Sejmie informacje w sprawie śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wystąpienia zrecenzowała Ewa Siedlecka, dziennikarka "Polityki".
Zobacz wideo

W środę w Sejmie posłowie wysłuchali informacji przedstawicieli rządu ws. śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który zmarł 14 stycznia po tym, gdy dzień wcześniej został ugodzony nożem przez Stefana W. podczas gdańskiego finału WOŚP. O przedstawienie takiej informacji podczas spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z szefami klubów parlamentarnych wnioskowało PSL. W imieniu rządu wystąpili minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko oraz szef resortu spraw wewnętrznych – Joachim Brudziński.

- Jeśli chodzi o ministra Zbigniewa Ziobro, to niestety zmieścił on w swoim wystąpieniu tylko odczytanie akt personalnych Stefana W. z więzienia. Nie dowiedzieliśmy się nic, czego już byśmy nie wiedzieli – recenzowała  Ewa Siedlecka, dziennikarka "Polityki".

Siedlecka mówiła też o tym, czego zabrakło w wystąpieniu ministra sprawiedliwości. - Nie poinformowano nas o tym, co Stefan W. miał mówić psychologowi, że jest wyborcą PiS, że chce by Jarosław Kaczyński "został dyktatorem", tego nam nie powiedziano – dodawała dziennikarka.

Chwaliła za to ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego. - Przyznał, że policja zlekceważyła informacje o tym, iż W. Próbował wybijać szyby w sklepie już po wyjściu z więzienia. To były informacje od jego kolegi. Wiadomo, że zbicie szyby to nie powód do zamknięcia w więzieniu, ale może to dałoby asumpt, żeby obserwować Stefana W. - zauważyła Siedlecka.

Jak dodawała, jej zdaniem w wypowiedzi Brudzińskiego zabrakło informacji o tym, że policja "miała narzędzia do kontroli Stefana W.". - Policja, jeśli ma podejrzenia, że ktoś może popełnić przestępstwo, może obserwować jego działania w przestrzeni publicznej – oceniła Ewa Siedlecka.

Dziennikarka z dużym niepokojem przyjęła informację, jakiej na sali sejmowej udzieliła wiceminister zdrowia. - Chodzi o zmiany w prawie dotyczące osób, które chorują psychicznie w więzieniu. Pani wiceminister uznała, ale nie powiedziała dlaczego, że nie jest wystarczający przepis, który dzisiaj już pozwalał na np: przewiezienie Stefana w. do szpitala. To przepis o przyjęciu na leczenie bez zgody. W jego myśl można przyjąć do szpitala każdego, kto swoim zachowaniem stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia siebie lub innych. Pani minister uznała, że to nie wystarczy – mówiła Siedlecka.

W jej ocenie zmiany proponowane przez resort będą nadużyciem. - Wiceminister zapowiedziała nowelizację prawa, dzięki której będzie można zamykać w szpitalu psychiatrycznym więźniów, którzy nie współpracują podczas odbywania kary, a stwierdzono u nich chorobę psychiczną. Szykuje się kolejne pole do nadużyć i szantażu zakładów karnych w stosunku do osób, które odbywają karę – podsumowała Ewa Siedlecka.

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!

TOK FM PREMIUM