Podwójna licytacja konia w Janowie Podlaskim. Prokuratura wznowiła zawieszone śledztwo
Emirę początkowo wylicytowano za 550 tysięcy euro, tyle, że nie wiadomo komu - nikt się ostatecznie nie zgłosił. W efekcie, po zakulisowych rozmowach, wystawiono ją ponownie i "poszła" za 220 tysięcy euro. - Aukcja została przeprowadzona nieprofesjonalnie, organizatorzy stracili na koniach milion euro - mówili znawcy koni. Były prezes stadniny w Janowie Podlaskim Marek Trela podkreślał, że "nie było to normalne, ani uczciwe".
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aukcji, tyle, że część świadków była z zagranicy i potrzebna była międzynarodowa pomoc prawna. To spowodowało, że śledztwo na wiele miesięcy zostało zawieszone. Śledczy czekali na wyniki przesłuchania świadków, w tym aukcjonera, za granicą.
Te materiały właśnie wpłynęły - ze Stanów Zjednoczonych i z Włoch. - Z uwagi na treść zeznań jednej z tych osób konieczne są dodatkowe czynności na terenie Polski - przesłuchania świadków. I w zależności od materiału, który zostanie zgromadzony, zostanie podjęta decyzja, czy jest to materiał wystarczający do zakończenia tego wątku - mówi Piotr Marko, rzecznik prokuratury regionalnej w Lublinie.
I tłumaczy, że dodatkowe przesłuchania będą potrzebne do ustalenia dokładnego stanu faktycznego. - Chcemy ustalić, jak te wszystkie zdarzenia miały miejsce. Termin śledztwa jest w tym momencie zakreślony na 26 lutego, ale jest już opracowywany wniosek o przedłużenie tego postępowania - tłumaczy prokurator.
Śledztwo ws. rzekomej niegospodarności
Lubelska prokuratura, oprócz aukcji koni z 2016 roku, bada też sprawę rzekomej niegospodarności w stadninie koni w Janowie za rządów Marka Treli (usuniętego ze stanowiska po dojściu PiS do władzy - red.). Oba śledztwa są w sprawie - nikomu dotychczas nie przedstawiono zarzutów.
W sprawie niegospodarności prokuratorzy wystąpili właśnie o dokumenty z jednego z posiedzeń sejmowej Komisji Rolnictwa - posiedzenia, na którym była mowa o stadninach koni i ich sytuacji finansowej. - Brakuje nam też jednej z opinii, która została wcześniej zarządzona. Jest to opinia dotycząca współpracy z firmą Polturf (wieloletnim organizatorem Pride of Poland - przyp. red.) - mówi rzecznik prokuratury.
Dodaje, że wpłynęła natomiast druga z opinii, dotycząca wykorzystywania koni w zagranicznej dzierżawie. - Trwa analiza tej opinii i w zależności of wyników tej analizy zdecydujemy, czy jest ona dla nas już jasna i klarowna czy ewentualnie wymaga uzupełnienia - wyjaśnia prokurator.
Jak pisaliśmy, śledztwo w sprawie niegospodarności już dawno miało być umorzone - takie były płynące z prokuratury zapowiedzi. Zmieniono jednak zdanie i postępowanie przedłużono - było to w połowie 2018 roku.