Rektorka Szkoły Filmowej w Łodzi o przemocy na uczelni: Byłam zszokowana tymi informacjami
Milenia Fiedler - pytana, czy była zaskoczona oświadczeniem Anny Paligi - przyznała, że tak. - Byłam zaskoczona i zszokowana konkretami i informacjami, które podała pani Anna Paliga. Zdarzenia, jakie opisała są mocno drastyczne - powiedziała.
Przypomnijmy krótko, 16 marca na Małej Radzie Programowej Szkoły Filmowej w Łodzi aktorka Anna Paliga zarzuciła kilku wykładowcom placówki oraz jej byłemu rektorowi Mariuszowi Grzegorzkowi przemoc fizyczną i psychiczną, a także poniżanie studentów. Dzień później Paliga ujawniła sprawę również w mediach społecznościowych.
Obecna rektorka uczelni - w rozmowie z Martą Perchuć-Burzyńską w TOK FM - zapewniała, że ani do niej, ani do działającej w szkole pełnomocniczki ds. przeciwdziałania dyskryminacji nie docierały wcześniej informacje o tego typu zdarzeniach. Mimo, że po oświadczeniu Anny Paligi również inne osoby ze świata filmowego i teatralnego wyjawiły, że mają podobne doświadczenia.
- Sama się nad tym zastanawiam i uważam, że to dość istotny element całej sprawy. Bardzo ważne jest, dlaczego tego typu informacje i zdarzenia nie są zgłaszane ani do władz szkoły, ani do działającej pełnomocnik ds. przeciwdziałania dyskryminacji. Dlaczego tak duży opór jest w naszych studentach, by o tym mówić - zastanawiała się Milenia Fiedler. - Wydaje mi się, że przyczyną jest pewnego rodzaju utrwalona kultura komunikacji w szkołach filmowych. To, że te oświadczenia pojawiają się w mediach społecznościowych świadczy o braku zaufania do instytucji - dodała.
Potwierdziła też, że po oświadczeniu Anny Paligi do pełnomocniczki ds. przeciwdziałania dyskryminacją "spływają różne świadectwa". - Studenci i absolwenci dzielą się nimi z nami i wszystkie te sprawy będą sukcesyjnie rozpatrywane - zapewniała rektorka łódzkiej filmówki.
- Jestem świadoma, że musimy podjąć działania, które zmienią tę sytuację. We mnie nie ma przyzwolenia. Ale myślę, że w dużej części społeczności szkolnej - wykładowców i studentów - również nie ma przyzwolenia na tego rodzaju zdarzenia. To nie powinno mieć miejsca - podkreślała.
Dopytywana, czy rozmawiała już z konkretnymi wykładowcami, wobec których stawiane są zarzuty - przyznała, że jeszcze nie i że na razie poprosiła ich o wyjaśnienia. O to samo, jak dodała, poprosi pewnie działająca w szkole komisja dyscyplinarna. Pytana z kolei, z jakimi konsekwencjami te osoby mogą się spotkać, Fiedler wskazała, że mogą to być konsekwencje dyscyplinarne.
- To jest kilka działań. Od najłagodniejszej nagany do najbardziej dotkliwej, czyli zakazu pracy w charakterze nauczyciela akademickiego na określony czas. To są największe sankcje, jakie może nałożyć na osobę winną komisja dyscyplinarna - wyjaśniła rektorka.
Zapewniała też, że szkoła udzieli wsparcia wszystkim osobom poszkodowanym. Dopytywana, jakie to wsparcie będzie, podkreśliła, że to będzie zależało od potrzeb poszczególnych tych osób. - Musimy wysłuchać po prostu wszystkich. Musimy również uruchomić rozmowę na ten temat na forum uczelni, już to robimy - zapewniła.
Posłuchaj całej rozmowy:
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Próbowali zakłócić pokaz "Zielonej granicy". "Grupa chuliganów z wicemarszałkiem województwa"
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Brzetislav Danczak nowym ambsadorem Czech w Polsce. Pokieruje również misją dyplomatyczną w Kijowie
- Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Były szef PKW: Osób, które nie chcą wziąć udziału w referendum, nie można nazywać wrogami demokracji
- W mediach rządowych bezpłatny czas antenowy tylko dla PiS i Konfederacji. Jeden ważny szczegół