"Posklejana na nowo". Ewelina Flinta o ciężarze sławy i powrocie na scenę z nowym materiałem
Piosenkarka Ewelina Flinta wraca po latach milczenia. W rozmowie z Kamilem Wróblewskim mówiła o ciężarze sławy i wypaleniu. Flinta pierwszą płytę nagrała w wieku 23 lat.
- Dość szybko, przyjeżdżając do Warszawy z małego miasteczka po programie "Idol", wpadłam w świat show-biznesu. Czułam się jak mała dziewczynka. Zresztą naprawdę byłam wtedy dzieckiem - wspominała. Szybko pojawiło się zmęczenie, "przegrzanie", bo po wydaniu debiutanckiej płyty grała ponad 20 koncertów miesięcznie. - Czyli to było wracanie do domu, pranie ubrań i wchodzenie do busa. Bardzo często ubrania suszyły się jeszcze w busie. W pewnym momencie nie wiedziałam już, gdzie jestem i byłam trochę przerażona. Miałam taką sytuację, chyba w Tarnowie, że weszłam na scenę i uświadomiłam sobie, że nie pamiętam tekstu piosenki, którą mam za chwilę zaśpiewać. Patrzę na setlistę i drugiej też nie pamiętam. Nic nie pamiętałam. T już było takie zmęczenie, "przegrzanie" - opowiadała Ewelina Flinta.
Sygnałów przemęczenie było więcej. Piosenkarka "dorobiła się" guzków na strunach głosowych. - W środku sezonu koncertowego powiedziałam menadżerowi, że wyjeżdżam na tydzień, bo nie będzie za chwilę kogo zbierać - mówiła w TOK FM.
Flinta przyznała, że wielki hit z jej debiutanckiej płyty, czyli piosenka "Żałuję" stał się dla niej... przekleństwem. Presja ze strony wytwórni, fanów była ogromna. - Aż przestałam sobie radzić. Były smutne momenty, kiedy miała dość muzyki - wspominała.
Powrót po latach
Ewelina Flinta przeszła terapię, poznała nowych przyjaciół, podniosła samoocenę. Dziś uważa, że każdy artysta od początku powinien być pod opieką terapeuty. - Dużo bardziej lubię siebie teraz niż kiedyś. Bardziej lubię swoje ciało. Mimo że kiedyś było młodsze, jędrniejsze, ale nadal jest piękne - powiedziała, nawiązując do presji, by być doskonałą, jaka wywierana jest na kobiety, a szczególnie na artystki.
Piosenkarka po kilkunastu latach postanowiła wrócić z nowym materiałem. Niedawno wypuściła pierwszy od wielu lat utwór pt. "Zakochana" (z gościnnym udziałem Natalii Grosiak). Flinta w wideo do piosenki występuje w nieszablonowym makijażu. Jak tłumaczyła w rozmowie z Kamilem Wróblewskim, nawiązuje on do japońskiego kintsugi, czyli sztuki zlepiania ceramicznych naczyń. - Taka kobieta posklejana na nowo, tym złotem - mówiła Flinta. I dodała, że chodzi o posklejanie zarówno artystyczne, jak i życiowe.
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Próbowali zakłócić pokaz "Zielonej granicy". "Grupa chuliganów z wicemarszałkiem województwa"
-
Łódzka odsłona afery wizowej. Szczerba o "załatwiaczach". "To nas przeraziło"
-
"Schudłem 20 kilo, kaszlałem. Nie miałem pojęcia, że to gruźlica". Liczba zakażeń "rośnie i rośnie"
-
O czym jest "Zielona granica"? "Polska jest tam na drugim planie"
- Rozpierducha. I podłość, czyli Duda - prezydent niektórych Polaków [629. Lista Przebojów TOK FM]
- Trójkąt polsko - ukraińsko - niderlandzki. Multikulturową układankę otwiera Jerzy Nemirycz
- Płonie sala weselna w Pruszkowie. Pożar wybuchł w trakcie imprezy
- Zboże z Ukrainy. Polska z Unią się biją, a Rumunia skorzysta? "Byłbym ostrożny"
- Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos