Srebrna łyżeczka naprawdę istnieje! Rozmawiamy z Magdaleną Witkiewicz o magicznej mocy przedmiotów i jej najnowszej powieści
„Srebrna łyżeczka" – trudne emocje, niesamowita historia i tajemnica starych przedmiotów
Książka zabiera czytelnika w świat szybkiego dorastania i trudnych decyzji. Razem z bohaterką będziemy musieli zmierzyć się z trudnymi emocjami, jakie niosą za sobą choroba alkoholowa członka rodziny czy błędne miłosne decyzje. Ale spokojnie, autorka na każdym etapie podróży pozostawia dla nas nadzieję, która poprowadzi nas do finału niesamowitej historii głównej bohaterki.
Lidię poznajemy jako nastolatkę zmuszoną do opiekowania się domem i matką alkoholiczką. Razem z nią mierzymy się z problemami, które są następstwem braku dzieciństwa, utraconych szans i lekkomyślnych decyzji. Przeżywamy jej związek z Konradem i tajemniczą relację z panią Ireną, która pewnego dnia dzwoni do niej z informacją, że chce zapisać jej w spadku swoje mieszkanie w Bydgoszczy. Przez cały ten czas w cukiernicy w domu Lidii leży srebrna łyżeczka, która w zaskakujący sposób splecie poszczególne wydarzenia z jej życia.
Magdalena Witkiewicz - pisarka, która przekonuje, że po każdej burzy wychodzi słońce
Autorkę „Srebrnej łyżeczki" Magdalenę Witkiewicz czytelnicy pokochali ze względu na szczerą prozę życia, lekki styl i wybijającą z tworzonych przez nią historii pochwałę ludzkiej dobroci. Ostatnie czyni z jej książek literaturę pełną nadziei, która otula czytelnika ciepłem pozytywnych emocji.
Magdalena Witkiewicz materiały wydawcy
W dorobku Witkiewicz znajdziemy wiele powieści dla dorosłych, skierowanych głównie do kobiet i osadzonych w różnych literackich gatunkach (od lekkiej prozy obyczajowej po thriller), a także pozycje dla dzieci. Z zawodu analityczka marketingowa, pisarka z pasji i ewidentnego przeznaczenia. Debiutancką powieść - Milaczek - zaczęła tworzyć w trakcie urlopu macierzyńskiego. Zachęcona pozytywnym odbiorem tekstu na forach literackich wysłała ją do wydawnictwa Moniki Szwai, nieżyjącej już polskiej pisarki znanej w kręgu literatury obyczajowej. Od tamtej pory jej literacka kariera mknie jak burza, a kolejne książki starają się nam pokazać, że... po każdej burzy wychodzi słońce.
Z Magdaleną Witkiewicz porozmawialiśmy o nauce, która płynie ze „Srebrnej Łyżeczki", jej procesie twórczym i inspiracjach.
Zawsze warto próbować sklejać? Dlaczego sklejone skorupy mogą być lepsze niż coś nowego i całego? Czy sztuka Kintsugi była bezpośrednią inspiracją do napisania powieści?
Nie wiem, czy zawsze warto coś sklejać. Na pewno trzeba próbować. I przestać próbować dopiero w momencie, gdy już jesteśmy pewni, że żadna część do żadnej nie pasuje. Nowe również może się potłuc. Nie wiemy, czy jest trwalsze niż to, co było poprzednio, często jest bardziej kolorowe, ale też bardziej delikatne. Ja jestem zdania, że zawsze warto próbować.
Gdy zaczynałam pisać tę książkę, zupełnie nie miałam pojęcia o czymś takim, jak Kintsugi. Trafiłam na to zupełnie przypadkowo, kiedyś przeglądając internet i oniemiałam. Przecież to jest dokładnie to, o czym piszę! Świetna metafora relacji międzyludzkich. Stara wartościowa porcelana sklejona złotem może stać się jeszcze większym skarbem.
Ta srebrna łyżeczka ma w książce niemal magiczną moc. Czy Pani w życiu osobistym wierzy w magię przedmiotów? Ma Pani jakieś ulubione cenne pamiątki związane z historią rodziny?
Na pewno wierzę w magiczną moc przedmiotów. Często, gdy piszę powieści, otaczam się amuletami. Pisząc "Srebrną łyżeczkę", kupiłam sobie właśnie taką łyżeczkę. Akurat z inicjałem "L". Stąd w książce bohaterka Lidia. Wiem, że niedługo będę pisać książkę związaną z Poznaniem. Mój dziadek przed wojną miał tam restaurację. Kupiłam sobie stary widelec z czasów międzywojennych z grawerem jednej z restauracji poznańskich. Czasem lubię sobie potrzymać w rękach go i zastanawiam się kto nim jadł, jakie historie ten widelec przeżył. Może kiedyś był świadkiem zaręczyn, ślubów, rozstań? Lubię pomyśleć o tym, gdy piszę. Przywiązuję bardzo dużą wagę do tradycji, do przedmiotów. Mam wiele takich pamiątek. Starą posrebrzaną cukierniczkę, a na szafie stoi radio Beethoven, takie jeszcze z magicznym okiem. Kocham przedmioty z duszą.
'Srebrna łyżeczka' to najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz materiały wydawcy
Mistrzyni happy endów pisząca terapeutycznie ku pokrzepieniu serc. Kogo ma pokrzepić ten cukier z tajemniczej srebrnej łyżeczki? Do jakiego działu biblioterapii zalecałaby Pani swoją najnowszą powieść, która porusza wiele trudnych tematów: alkoholizm, DDA, śmierć, zdrada, niechciana ciąża, trudne dzieciństwo, samotność?
Właśnie poleciłabym ją do takich tematów. Jedna z moich pierwszych czytelniczek miała mamę z podobnymi problemami. I mówiła, mi, że czuje tę książkę. Przeżywała wszystko drugi raz. Ta książka otula. Mimo tego całego bałaganu, który jest pomiędzy okładkami, wiemy, że skończy się dobrze. I na końcu zostaniemy otuleni. Ta książka też jest o tym, że nigdy nie jest za późno, by ponaprawiać to, co w naszym życiu zostało popsute, albo sami popsuliśmy...
„Moja mama była dobrą matką, gdy była trzeźwa, ale takie chwile należały do rzadkości" mówi Lidka. Powieść dotyka bardzo ważnego i trudnego tematu kobiet pijących w ukryciu, kiedy cierpi ich najbliższa rodzina, a otoczenie oraz one same mogą nie dostrzegać tematu. Co można doradzić takim Lidkom i ich matkom, zanim historia zakończy się tak jak w Pani książce?
Kiedy przygotowywałam się do pisania tej książki, dużo czytałam o alkoholizmie kobiet. Kobiety piją inaczej niż mężczyźni. One piją w ukryciu. Często nikt sobie z tego nie zdaje sprawy, a nawet one nie wiedzą o tym, że mają problem. Moja znajoma, z którą o tym rozmawiałam jest niepijącą od szesnastu lat alkoholiczką. Opowiadała mi, że piła tylko dwa kieliszki wina dziennie. Były to jednak największe kieliszki, jakie miała w domu. Nie przyjmowała do siebie, że może mieć problem. Ją uratował jej partner, który powiedział jej wprost, że jest alkoholiczką. Jemu uwierzyła. Za nią są już lata terapii. Nie pije. Co bym doradziła takim kobietom? By słuchały przyjaciół. By słuchały tych, co im dobrze życzą. I by poszły na terapię. Nie bały się tego. Tam są ludzie, którzy są w stanie im pomóc i zaczarować ich życie, by było lepsze.
Dla mnie „Srebrna łyżeczka" jest powieścią o mocy miłości i wybaczania. Czy takie panie Ireny istnieją naprawdę? Czy spotkała się Pani w prawdziwym życiu z tak niesamowicie splątanymi losami jak relacja Lidki, jej matki, pani Ireny, Krzysztofa, Konrada?
Nie wiem, czy takie Ireny istnieją. Wiem natomiast, że inspiracją do napisania tej książki była prawdziwa historia. Kiedyś zadzwoniła do mnie przyjaciółka mojej mamy ze studiów i zapytała mnie, czy nie zgodziłabym się, by przepisała mi swoje mieszkanie w spadku. Nie ma nikogo, komu by zaufała, że zaopiekuje się tym, co po niej zostanie. Oczywiście nie ma tu historii takiej jak w mojej powieści, ale jest początek. Miała początkowo to być książka o przyjaźni starszej pani z młodą kobietą, jednak, jak to często bywa bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem, zakochują się i to miłość okazuje się najważniejsza. Jestem dość dobrym obserwatorem, jak chyba każdy pisarz, i w tej książce odnajdzie się niejedna Irenka. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo zdradzę zbyt dużo, ale jestem przekonana, że to życie pisze najlepsze scenariusze. My, twórcy nie jesteśmy w stanie nawet tego sobie wyobrazić. Czasem w książkach opisuję prawdziwe zdarzenia, a potem czytam w recenzjach, że to wydarzenie było tak bardzo nieprawdopodobne...
Pani Irena mówi Lidce:„Za późno się robi, gdy cię ubierają do trumny. Ale wtedy doprawdy jest ci już wszystko jedno". Mama Konrada powtarza: „Na wszystko jest w życiu czas. Trzeba być dzieckiem, potem nastolatką, a dopiero później wkroczyć w dorosłość". Kwestia czasu to ważna sprawa. Jak rozpoznać odpowiedni czas w życiu?
Ach, gdybym ja to wiedziała! chyba trzeba słuchać intuicji, w którą bardzo wierzę. Mieć oczy szeroko otwarte, ale też dostrzegać to, co czujemy. Nie lekceważyć swoich przeczuć. Być wdzięcznym za wszystko, co nas spotkało, wyciągać z tego lekcje, wizualizować swoje szczęście w przyszłości. To działa! Wielokrotnie się o tym przekonałam!
Jak i gdzie lubi Pani pisać? Czy czeka Pani na natchnienie czy trzyma się planu i pisze np. rozdział dziennie?
Kiedy mam deadline, piszę całymi dniami. Potrafię się wtedy spiąć i pisać długo. Ja zawsze mówię, że wena, natchnienie nie lubią leniwych ludzi. Kiedy wydaje mi się, że nie jestem w stanie nic napisać, siadam i piszę na siłę. Zawsze można to skasować. A jednak gdy człowiek zacznie myśleć, to historie zaczynają same mu się układać. I potem nie można przestać.
Mówi Pani, że w pisaniu ważny jest płodozmian. Wcześniej był thriller, teraz mamy wzruszającą historię. Co będzie następne? Zdradzi Pani naszym czytelnikom, czy nowa książka już się pisze?
Tak, pisze się! W tym upale pisze się lekka zimowa historia. Śnieżynki, zamiecie śnieżne, mróz i Mikołaj, który nadjeżdża saniami. Mam nadzieję, że gdy to będę pisała zrobi mi się nieco zimniej! Jednak bardzo, bardzo potrzebuję wakacji.
Jakie plany na wakacje? Będzie więcej pisania, czytania, a może czas na kompletny reset?
Mam nadzieję, że świąteczną książkę uda mi się skończyć do końca lipca i będę miała miesiąc wakacji. Oczywiście jak zawsze moje ukochane Kaszuby, ale też w tym roku, jako że jesteśmy wszyscy już zaszczepieni udajemy się nieco dalej. Dwa dni spędzimy w Pradze, a potem jedziemy do Tyrolu. To był kompromis. Mąż lubi góry, dzieci chciały basen, a ja kocham dalekie podróże i to, że ktoś mi poda świetne śniadanie! Na góry też się zgodzę, ale może chętniej wjadę tam kolejką, bo kondycji w tym roku brak! Na pewno będzie super. Wizualizuję sobie tę ostatnią kropkę w mojej zimowej powieści i mogę jechać zdobywać szczyty!
Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzymy udanego wypoczynku i czekamy na kolejne książki, a naszych czytelników zostawiamy z propozycją idealnej książki na wakacje, czyli „Srebrną łyżeczką". Może dzięki niej też uda im się dostrzec coś, co warto posklejać.
-
"Chiny najbardziej boją się jednego". Prof. Góralczyk zdradza, jak działa Pekin. "Przemalować, przechytrzyć"
-
"Drogi Adamie, nie możemy się doczekać". Szczerba odpowiada na pogróżki Bielana. "On lubi konfitury"
-
"Wyrzucono nas jak stare buty". Rolnicy nie odpuszczą min. Kowalczykowi. Będzie dymisja?
-
Siedem osób rannych podczas egzekucji komorniczej w Brzegu. Doszło do wybuchu
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
- Apostazja - jak wystąpić z Kościoła? Wzór oświadczenia
- Okrzyki "Judasze", poleciały jajka. Incydent przed wystąpieniem wicepremiera Kowalczyka w Jasionce
- Kierowcy ciężarówek protestują. Na S8 są poważne utrudnienia. Zator ma 10 km
- Kiedy wypada Wielkanoc 2023?
- Rosyjska rakieta uderzyła w blok w Zaporożu. Zełenski: Rosja ze zwierzęcą brutalnością ostrzeliwuje miasto