Dlaczego wybieramy komunikację miejską? Na pewno nie dla ekologii. "Ludzie chcą tam odpocząć od myślenia"
Gość TOK FM nie pozostawia złudzeń. W odpowiedzi na pytanie Aleksandry Dziadykiewicz, czy argument ekologiczny trafia do ludzi w rozmowach o przesiadce do komunikacji publicznej, mówi krótko: "nie". - Przeprowadzaliśmy ostatnio badania w Szczecinie, który planuje kolej metropolitalną (…) i wniosek jest taki, że dla ekologii nikt do szczecińskiej kolei się nie przesiądzie - stwierdził Wolański.
Ekspert przyznał wprawdzie, że mieszkańcy chętnie korzystają z transportu zbiorowego, ale - co ciekawe - z pobudek zupełnie innych niż ochrona środowiska. - Lubimy transport publiczny, bo możemy w nim na spokojnie siedzieć w social media, już coraz rzadziej mamy do czynienia z czytaniem książek i gazet - stwierdził.
Jak podkreślał gość TOK FM wielu Polaków decyduje się na komunikację miejską, żeby uniknąć... stresu. - Związanego z prowadzeniem samochodu - dopowiedział. Zaznaczył, że dla pewnej grupy osób stresujące jest samo kierowanie autem, dla innej zaś (dość znacznej) są to bardziej skomplikowane manewry, takie jak parkowanie. - To są główne argumenty, które przekonują nas do komunikacji publicznej - stwierdził ekspert.
"Chcemy odpocząć od myślenia"
Wolański podkreślał, że kluczową sprawą przy wyborze środka transportu jest wygoda rozumiana jako "brak myślenia". - Dlatego stale powtarzam projektantom systemów transportowych: muszą zakładać, że ludzie są bezmyślni. Nie dlatego, że są głupi, tylko dlatego, że chcą odpocząć od myślenia - mówił.
Takie podejście jednych może skłaniać do wsiadania w miejski autobus, a innych - do samochodu. Bo zdaniem eksperta, w komunikacji publicznej także trzeba podejmować szereg różnych decyzji i analizować różne scenariusze - na przykład, jaki bilet kupić, aby wystarczył na dojazd do celu. Problem narasta, gdy okazuje się, że przez jakieś utrudnienia autobus lub tramwaj ma zmienioną trasę i wywozi pasażera na drugi koniec dzielnicy. Z tego powodu masa ludzi decyduje się na własne auto, które podobnych dylematów nie wymaga.
- Bardzo przydatne okazują się aplikacje, których u nas wciąż brakuje. Inwestujemy w beton, tory i pociągi, a praktycznie nikt nie zainwestował w taką aplikację, która byłaby towarzyszem podróży. Nie tylko wyszukuje twoją podróż, bo takie rzeczy już są, ale też reaguje, kiedy tylko coś się zmienia w trakcie jazdy - mówił Wolański.
Kolejna rzecz to bilet. W kiosku, biletomacie czy aplikacji zawsze pojawi się pytanie, na ile minut chcemy go kupić.- A dlaczego nikt nie pyta "dokąd chcesz jechać" i po prostu nie sprzedaje biletu do tego konkretnego adresu? Wtedy pasażer nie musi się martwić, czy autobus przejdzie trasę w 45 minut czy 50. Myślenia wygodą użytkownika ciągle u nas brakuje - stwierdził gość TOK FM.
Zwiększanie przepustowości? Nie w transporcie publicznym
Zdaniem Michała Wolańskiego, o przestawieniu się z samochodu na transport publiczny decydują nie tylko nasze indywidualne wybory, ale także wybory i decyzje władz samorządowych poszczególnych miast. Według eksperta, nie zawsze są one trafione.
Wolański zwrócił uwagę, że włodarze często inwestują w sprzęt (nowoczesne autobusy, składy, remont linii tramwajowych), ale jednocześnie "nie myślą mobilnością i potrzebami ludzi".
- W skali kraju są dwa niepokojące wskaźniki. Jeden jest taki, że nie przybywa nam kilometrów robionych przez te tramwaje i autobusy, które są kupowane. A jeśli nie przybywa kilometrów, to nie przybywa też pasażerów - stwierdził. Podobnie, jego zdaniem, jest z koleją. - Wydajemy pieniądze na nowe tory, piękne przystanki i dworce, a nie robimy nic, żeby po tych torach pociągi jeździły częściej - dopowiedział.
Ekspert przyznał też, że pewnym paradoksem jest fakt, że w przypadku budowy nowych ulic często mówi się o "zwiększaniu przepustowości", choć powinno się myśleć raczej o poprawie bezpieczeństwa i tworzeniu bardziej przyjaznej przestrzeni. - A jeśli chodzi o transport publiczny, o tej przepustowości nie mówi się praktycznie wcale - stwierdził.
Posłuchaj całej rozmowy!
DOSTĘP PREMIUM
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Ukraina urządziła "pokazuchę" przed szczytem z UE, ale na nie wiele się to zda. "Będzie rozczarowanie"
- Putin skleja się ze Stalinem. "Nowa tradycja w rosyjskiej propagandzie"
- Ratownicy sprowadzili wyczerpanego narciarza. Akcja TOPR po zamknięciu Tatr
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu KRRiT [aktualizacja]
- Szewach Weiss nie żyje. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
- Irański reżim boi się tańca. "Jest uważny przez fundamentalistów islamskich za grzeszną aktywność"
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię
- Cały obszar Tatr zamknięty dla ruchu turystycznego