Elektryk, rower, a może hulajnoga? Praca zdalna zrewolucjonizuje rynek samochodów służbowych
Pandemia koronawirusa sprawiła, że rynek usług kurierskich czy ogólnie dostawczych rozkwitł. - Kurierzy nie nadążają z rozwożeniem paczek, dlatego popyt na auta dostawcze nie osłabł przez koronawirusa, inaczej niż w kwestii rynku osobówek - mówił w TOK FM Michał Baranowski, dziennikarz magazynu "Menadżer Floty".
Mimo to sama pandemia może mocno wpłynąć na to, jak flota aut w firmach będzie wyglądała w przyszłości. Wiele firm, szczególnie z branży nowoczesnych technologii, decyduje się na przykład na redukcję miejsc w biurach, bo praca zdalna nie obniżyła wydajności czy efektywności pracowników. - Okazało się, że dojazdy do biura nie są aż tak bardzo potrzebne. Ciężar rozmów czy spotkań został przerzucony na wideokonferencje. To w przyszłości może skutkować mniejszym zainteresowaniem leasingiem samochodów służbowych. Będzie to wynik przemyśleń finansowych i zwykłej optymalizacji kosztów - prognozował ekspert.
Jednakże nie można spodziewać się tego, że w dłuższej perspektywie ta gałąź rynku motoryzacyjnego zniknie całkowicie. - My Polacy traktujemy samochody bardziej osobiście. Nadal pozostaną stanowiska, które z szeroko rozumianego prestiżu będą się wiązały z koniecznością posiadania samochodu służbowego - podkreślał Baranowski. Jego zdaniem w wielu firmach dojdzie do przemodelowania struktury wykorzystywania samochodu. - Coraz bardziej popularny staje się carpooling, czyli współdzielenie jednego auta przez kilka osób w zależności od potrzeb. W miastach w rozwiązaniach flotowych prym mogą wieść auta elektryczne, które znakomicie radzą sobie w takim środowisku. Co więcej, większą popularnością będą się cieszyć samochody na jakiś abonament. Dostawcy takich usług już teraz oferują firmom leasing, który można przedłużać np. co miesiąc, a nie długą umowę - wskazywał Baranowski.
A zakupy auta dla firm mogą przenieść się do internetu. - Tak jak teraz kupuje się do firm komputery. Rzadko pracownik jeździ, aby fizycznie je obejrzeć. Swoją wiedzę na ich temat czerpie z parametrów czy internetu. W kwestii aut służbowych może być podobnie. Firmy patrzą coraz częściej na te kwestie pragmatycznie i szukają najlepszych rozwiązań w najlepszej cenie. Nie marka czy kolor jest decydujący, tylko funkcjonalności czy dodatkowe parametry oferty, jak serwis czy ubezpieczenie - podkreślał gość TOK FM.
Elektryki do flot!
Jego zdaniem do flot samochodów służbowych coraz śmielej pukają pojazdy elektryczne. - Są takie gałęzi, gdzie one już świetnie się sprawdzają. Zwłaszcza w przypadku, gdy auto jest wiele razy uruchamiane w ciągu dnia, ale w sumie nie przejeżdża wielu kilometrów. Czyli podróże na krótkie dystanse - wskazywał Baranowski. Jego zdaniem elektryczne mogłyby być choćby radiowozy w małych powiatach. - Dla silnika spalinowego taki styl użytkowania to ogromne obciążenie, natomiast dla elektryka w ogóle nie. Bo te nie mają rozruszników, turbin, sprzęgła czy oleju. Są prostsze w konstrukcji - ocenił ekspert. Skorzystać na takich rozwiązaniach mogą też firmy. - Wiele z nich już inwestuje w odnawialne źródła energii. Wyobraźmy sobie, że na dachu firmowego budynku instalujemy panele fotowoltaiczne i pozyskany w ten sposób prąd służy do ładowania firmowej floty elektryków. Takie rozwiązanie szybko może się zwrócić w kosztach - mówił gość TOK FM.
Elektryczna flota może być wykorzystana szczególnie efektywnie właśnie w rozwiązaniach carpoolingowych. - W ciągu dnia przemieszczamy się po mieście, a na noc pojazd wraca na parking na doładowanie i rano znów jest gotowy do jazdy, przez innego pracownika. To powoli nawet w kwestii finansowej ma już sens - podkreślił Baranowski i zaznaczył, że największym wyzwaniem w tym kontekście jest dostarczenie punktu ładowania elektrycznego pojazdu do domu pracownika, który ma auto służbowe. - Gdy jest to segment czy własny dom z siłą, to nie ma problemu. Gorzej sytuacja wygląda w blokach. Z tym firmy jeszcze muszą się zmierzyć. Dlatego pewnie nie da się w całości wyeliminować z flot aut o napędzie tradycyjnym - wyjaśniał gość.
Co ciekawe, biznes może się skłaniać też do rozwiązań innych niż samochody we flocie. - Już jest kilka takich firm, które korzystają z mikromobilności. Mówimy np. o flocie 500 skuterów, 300 rowerów czy 200 hulajnóg. I chodzi głównie właśnie o wynajem na minuty czy na kilometry. Są firmy cateringowe, które już teraz korzystają z takich rozwiązań. Dzięki temu mają stałą opłatę co miesiąc, a mogą nie przejmować się na przykład serwisem czy ubezpieczeniem - podsumowywał Michał Baranowski.
Posłuchaj całej rozmowy!
-
"Ktoś prezesa okłamuje, żeby się cieszył". Lubnauer o głośnych słowach Kaczyńskiego o marszu
-
Ujawniono plan opozycji na końcówkę kampanii. Ekspert ma wątpliwości, czy to dobra ścieżka
-
Oto niekwestionowany zwycięzca Marszu Miliona Serc. "Nie jest dziadersem jak Donald Tusk czy Jarosław Kaczyński"
-
"Nie wyobrażam sobie, by wygraną opozycji komentowała Holecka". Co z TVP po wygranej opozycji?
-
Co dalej ze stopami procentowymi? "Reakcja złotego może być makabryczna"
- Nowy sondaż po Marszu Miliona Serc. Kaczyński może czuć na plecach oddech Tuska
- Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Nowe informacje od strażaków
- Chat GPT ma zyskać głos i wzrok, czyli przegląd nowości AI. I ważny proces o "przyszłość internetu"
- Rolnicy poprą PiS? Sołtyska: Widzimy, że to się nie klei
- Bielan i Poręba "dają sobie po pysku". "Kampania się sypie"