Sąd Najwyższy ukarał lekarkę za "leczenie" pacjentów chelatacją. Nie ma to nic wspólnego z medycyną
Gabinety z tego typu usługami powstają w wielu polskich miastach, ale nie ma to nic wspólnego z medycyną - tak wynika z orzeczenia SN.
Temat opisaliśmy kilka lat temu. Wskazaliśmy na to: kto zarabia na chelatacji, jak i na czym polega problem.
Dopiero teraz zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie.
Sąd lekarski zajął się sprawą na wniosek rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Poznaniu i uznał, że kobieta - stosująca u pacjentów chelatację - złamała kodeks etyki zawodowej, bo to metody niesprawdzone i niezgodne z aktualną wiedzą medyczną.
Sąd Najwyższy był tu sądem drugiej instancji i nie miał wątpliwości, że chelatacja nie może być traktowana jako metoda lecznicza.
Wątpliwości brak
Dotarliśmy do trzech niezależnych opinii ekspertów, które posłużyły za podstawę rozstrzygnięcia w tej sprawie. Są jednoznacznie zbieżne i w zasadzie nie ma tu żadnych wątpliwości.
Z opinii wynika, że chelatacja to metoda kontrowersyjna i nie ma udowodnionej skuteczności. "Dość liczne doniesienia w piśmiennictwie medycznym, wskazują na możliwość wystąpienia w trakcie jej stosowania działań niepożądanych" - czytamy w jednym z uzasadnień biegłego toksykologa.
Tezy rzecznika odpowiedzialności zawodowej potwierdza Naczelna Rada Lekarska, która już w 2007 roku wydała negatywne stanowisko w tej sprawie. Od tamtej pory nie udało się nikogo pociągnąć do odpowiedzialności, a lekarka z Wielkopolski jest pierwszą, która została prawomocnie dyscyplinarnie ukarana.
Kobieta usłyszała karę nagany. Ale wysokość kary - zdaniem lekarzy - nie jest w tym wypadku najważniejsza.
- Sąd dyscyplinarny nie jest sądem karnym. Chodzi raczej o wskazanie lekarzowi, że działa niewłaściwie - tłumaczy rzecznik odpowiedzialności zawodowej dr Grzegorz Wrona. I dodaje, że wyrok jest istotny dla wszystkich, którzy chcieliby w ten sposób zarabiać.
Dr Wrona rozesłał informację do wszystkich izb lekarskich w kraju. Rzecznicy odpowiedzialności mają się przyjrzeć, tym którzy stosują chelatację u siebie.
Gabinety chelatacyjne mnożą się w całej Polsce
Już w 2015 roku wskazaliśmy, że gabinetów stosujących tę metodę było kilkanaście. Od tamtej pory mnożą się w wielu miastach. A zastosowanie metody nie dotyczy już tylko miażdżycy i "leczenia" poprzez rzekome usuwanie blaszek miażdżycowych z żył. Chelatacja stosowana jest także wśród pacjentów z autyzmem. Ale nie tylko.
We wszystkich gabinetach, które sprawdzaliśmy przed trzema laty jak i teraz, chelatację wykonują lekarze z dyplomami. Wykształceniem medycznym oczywiście zdobywają zaufanie przyszłych pacjentów.
Warto zaznaczyć, że nie są to kardiolodzy czy specjaliści od naczyń krwionośnych. Są wśród nich za to alergolog, internista, anestezjolog, a nawet specjalista rehabilitacji i akupunktury. Wszyscy twierdzą, że to wspaniały sposób leczenia miażdżycy, który pomaga też na inne schorzenia.
Co to jest chelatacja?
"Cudownym" lekiem stosowanym w chelatacji jest EDTA. Chemicy określają go również jako kwas wersenowy. Substancja ma za zadanie wiązać metale ciężkie. Jest stosowana w laboratoriach, używa się jej także w branży kosmetycznej i chemicznej. Lekarze rzeczywiście wykorzystują ją w przypadkach ciężkich zatruć metalami.
- Wyłapuje metale rozproszone we krwi, ale nie jest w stanie rozpuszczać blaszki miażdżycowej. To fikcja opowiadana przez ludzi, którzy na tym zarabiają - dr Piotr Burda, konsultant w dziedzinie toksykologii klinicznej, już kilka lat temu opisywał w TOK FM dokładnie jak działa EDTA. I podkreślał, że jego zdaniem chelatacja to szarlataneria i wyciąganie pieniędzy od często ciężko chorych ludzi.
Podobnego zdania jest dr Grzegorz Wrona. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej twierdzi, że w tle całego procederu są pieniądze. - Mamy rzesze pacjentów, którzy w obliczu choroby, pełni wiary w to, że stają przed lekarzem płacą za usługę, która zgodnie z aktualna wiedzą medyczna jest bezwartościowa - mówi. I dodaje, że proceder trwa, bo nadal bardzo trudno udowodnić negatywne skutki chelatacji dla pacjentów.
Dr Wrona przyznaje, że nic nie wie o prowadzonych w tej sprawie śledztwach prokuratorskich.
W 2015 roku opisywaliśmy, jak prokuratura seryjnie umarzała sprawy zgłaszane przez inspekcję farmaceutyczną, powołując się m.in. na "informacje znalezione w internecie".
-
Kto stoi za atakiem dronów na Moskwę? Trzy możliwe wersje. "Każda fatalna dla Rosji"
-
"Lex Tusk" to "chamówa na wygrywanie wyborów" i "sanacja 2.0". Czy komisja stanie się memem?
-
W co gra Ukraina ws. kontrofensywy? "Być może za dużo się spodziewamy"
-
"Mężczyźni trzymali ją za włosy i gwałcili, a matka patrzyła. Czasem się uśmiechała". Dramat małych uchodźców z Ukrainy
-
W wypadku pod Ostrowcem zginęło pięcioro krewnych, wracali z wesela. Policja informuje o zatrzymaniu 38-latka
- Wyniki Lotto 30.05.2023, wtorek [Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Kaskada, Mini Lotto, Ekstra Pensja, Ekstra Premia]
- "Nie ma lex anty-Tusk, jest lex anty-Putin". Czarnek: Tusk sam się w to wkomponowuje
- Rotnicka komentuje zapowiedź startu Giertycha do Senatu. "Nie wiem co nim kierowało, nie jestem psychologiem"
- Prof. Pyrć odchodzi z Narodowej Rady Rozwoju. To protest przeciwko decyzji Andrzeja Dudy ws. "lex Tusk"
- Cień Rosji w tle wielkiej fuzji Orlenu z Lotosem? "W tej transakcji jest wiele znaków zapytania"