Personel opuścił dom pomocy z zakażonymi pacjentami. Wojewoda powiadomił prokuraturę
Chodzi o niepubliczny dom pomocy przy ulicy Bobrowieckiej na warszawskim Mokotowie. Jak podawało RMF, placówkę opuścił personel medyczny, a część jej pacjentów jest zakażona koronawirusem. W domu miały pozostać tylko opiekunki.
Zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury złożył wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, co potwierdziła nam w rozmowie telefonicznej rzeczniczka urzędu Ewa Filipowicz.
Zawiadomienie dotyczy - jak czytamy w informacji od biura prasowego wojewody - "możliwości popełnienia przestępstw określonych w art. 160 § 1 i art. 165 § 1 pkt. 1 Kodeksu Karnego (ws. narażenia osób przebywających w placówce na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej)".
Urzędnicy tłumaczą, że sygnały o możliwości wystąpienia ogniska epidemiologicznego w placówce przy Bobrowieckiej docierały do wojewody już wcześniej.
Urzędnicy wyjaśniają też, że Dyrektor Wydziału Zdrowia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego zwracał się do organów prowadzących niepubliczny dom pomocy z apelem o "zapewnienie ciągłości realizowania świadczeń medycznych we własnym zakresie".
"W związku z tym, że podmiot leczniczy ma większą liczbę placówek, może dokonać przesunięć wśród zatrudnionego personelu. Z związku z niepodjęciem działań w tym zakresie przez Fundację i dalszą trudną sytuacją kadrową - Wojewoda oddelegował do placówki 2 pielęgniarki i lekarza. Służby Wojewody przekazały też placówce środki ochrony osobistej" - informuje zespół prasowy.
Trudna sytuacja w domach pomocy społecznej
W domach pomocy społecznej w całej Polsce jest coraz więcej zakażonych. Koronawirus dotyka zarówno podopiecznych takich placówek, jak i personel oraz opiekunów.
- Już jest 15 ośrodków [z chorymi na koronawirusa - red.]. Sytuacja w nich robi się podobnie dramatyczna, jak w domach pomocy w zachodniej Europie - mówił ostatnio w TOK FM Paweł Maczyński z Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. Zaznaczał, że pracownicy od początku alarmowali, że potrzebują dodatkowego sprzętu i dodatkowych ludzi, ale tego nie otrzymywali.
- W efekcie mieliśmy dramat mieszkańców tych domów. Reakcja władz jest zdecydowanie zbyt późna albo nie ma jej w ogóle. Niestety, obserwujemy podobny schemat jak ten, który widzieliśmy chociażby w Hiszpanii. Choć oczywiście osób, które zmarły jest zdecydowanie mniej - opowiadał.
-
Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
-
Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
Spiski, terroryści i napaść na Białoruś. Oto Polska według Łukaszenki. "Dostało nam się po uszach"
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
- Prokuratura żąda aresztu domowego dla przełożonego Ławry Peczerskiej
- Czy Jan Paweł II jest odpowiedzialny za ukrywanie molestowania seksualnego wśród kleru? [Sondaż dla TOK FM i OKO.press]
- Amerykanie: Xi Jinping nie poparł putinowskiej antyzachodniej koncepcji polityki zagranicznej
- 31-latka z Jarocina wyłudziła ponad 16 tys. zł. Wpadła przez brak jednej drobnej opłaty
- Papież Franciszek opuścił szpital i wrócił do Watykanu. Wręczył policjantom nietypowy prezent