Pierwszy raz wielu z nas nie jedzie na Wielkanoc do rodziny. Często najlepszy będzie telefon do bliskich
Profesor Wojciech Otrębski, psycholog Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego podkreśla, że każdy z nas ma inny bagaż doświadczeń i jesteśmy na różnych etapach życia. A to oznacza, że różnie będziemy podchodzić do tych nietypowych, niecodziennych świąt.
Dla wielu z nas przez lata Wielkanoc była czasem odpoczynku, siedzenia w domu, odetchnięcia od pracy. Tyle, że część z nas teraz non stop siedzi w domu, w ramach koronawirusowej izolacji, a przez to - święta nie będą się za bardzo różnić od tych dni, które były przed nimi. Odpoczną być może nieco ci, którzy - mimo epidemii - pracują w szpitalach, sklepach, stacjach paliw.
Większość z nas nie zobaczy w te święta swoich najbliższych - mamy, taty, babci, dziadka, wujostwa. Nie jedziemy na śniadanie wielkanocne czy Lany Poniedziałek, bo nie chcemy narażać siebie i innych na potencjalne zakażenie. Zgodnie z sugestiami lekarzy i ministra zdrowia, zostajemy w domach, Pozostają nam zdalne święta. Przez Skype'a, Zoom'a czy Whatsapp'a. - Jest to jakiś sposób, ale trzeba pamiętać, że są to tylko narzędzia - mówi profesor Otrębski.
Zwraca też uwagę, że jest część z nas, która z tych narzędzi nie skorzysta. To zwłaszcza seniorzy. - Chodzi mi o osoby starsze, które nie są biegłe w obsłudze sprzętu elektronicznego, pozwalającego na korzystanie z tego typu kontaktów. A jednocześnie, chcąc ich bardzo chronić, nie wyślemy do nich nikogo z tym sprzętem - tłumaczy profesor.
- Myślę, że w tej sytuacji wystarczy tradycyjny telefon i tradycyjna rozmowa telefoniczna. To minimum, o które powinniśmy zadbać, żeby być w kontakcie - dodaje Wojciech Otrębski.
Profesor zwraca uwagę na coś jeszcze. W dobie pandemii część z nas czuje się samotna, źle znosimy rozłąkę z rodziną i izolację. To może być trudne m.in. w święta. Każdy z nas może w tej sytuacji porozmawiać z psychologiem. Nie warto się zastanawiać i krygować. Taka rozmowa może nam pomóc. Pomoc psychologiczną, bezpłatną, telefoniczną czy internetową, świadczą obecnie m.in. psycholodzy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Dzwonią do nas osoby nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. By porozmawiać, opowiedzieć o tym, co je dręczy - mówi prof. W. Otrębski. Zachęca do kontaktu także innych - szczegóły dotyczące dyżurów są tutaj.