Profesor medycyny o tym, jak kilkukrotnie zmniejszyć szanse zarażenia się koronawirusem. "Niesamowicie ważne badania"
Mimo, że nieraz słyszymy z ust przedstawicieli obozu władzy, że wygraliśmy z epidemią koronawirusa i coraz więcej obostrzeń zostaje zniesionych, to dane dotyczące nowych zachorowań na COVID-19 wciąż mogą niepokoić. - Rzeczywiście ta trajektoria epidemii w Polsce jest dla nas zastanawiająca o tyle, że od mniej więcej dziewięciu tygodni mamy te przyrosty dziennie na poziomie 300-400 nowych przypadków - przyznała w TOK FM prof. Maria Gańczak. Jak dodała, jest to dość odmienny obraz od tego, co możemy obserwować w innych państwach Europy, nawet u większości naszych sąsiadów.
- Jeśli obserwujemy te trajektorie w innych krajach, to widzimy, tak dość typowo, że początkowo krzywa idzie stromo w górę, osiąga pik mniej więcej w okolicach połowy lub końca marca i potem dyskretnie, ale jednak powoli, tydzień po tygodniu, spada. Tego nie obserwujemy w Polsce - wskazała kierowniczka Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielenogórskiego. Nadmieniła, że podobną krzywą zachorowań do naszej miała jeszcze niedawno Rumunia, ale tam także - mniej więcej od trzech tygodni - widać wyraźny spadek liczby zakażeń.
"Epidemia w Polsce nie wygasła, ona pełza"
- Świadczy to o tym, że epidemia w Polsce nie jest w tej chwili na etapie wygaszania. Nie mamy jej pod kontrolą - powiedziała stanowczo ekspertka. Wspomniała również o innym wskaźniku pozwalającym oceniać przebieg choroby, czyli tzw. liczbie "R". Ona także od kilku tygodni oscyluje wokół jednego, czasem jest niższa, czasem wyższa. - To oznacza, że jeden człowiek średnio w Polsce przekazuje zakażenie kolejnemu. Czyli nie możemy powiedzieć, że należy odtrąbić sukces, bo epidemia już wygasa. Ona pełza, w taki bardzo powolny sposób w dalszym ciągu trwa, choć to nie są oczywiście tak wielkie przyrosty, jak obserwowaliśmy w Hiszpanii, Włoszech, Niemczech czy Francji - przyznała rozmówczyni Agnieszki Lichnerowicz.
Profesor Gańczak przyznała, że władze naszego kraju zdecydowały się na wprowadzenie obostrzeń wyjątkowo wcześnie. Wcześniej niż wiele innych państw. - Ten pierwszy krok był bardzo dobry - oceniła.
Testy, testy, testy
Gdzie zatem leży problem? Zdaniem ekspertki - w testach, a właściwie ich braku.
- Z tymi wszystkimi korzystnymi z punktu widzenia walki z epidemią działaniami nie szły w parze testy. Od początku trwania epidemii testowanie było naszą piętą achillesową. Jak prześledzimy, na którym miejscu, nawet tylko wśród krajów europejskich, była Polska jeśli chodzi o liczbę testów wykonywanych na milion mieszkańców, to zawsze była poniżej 30. miejsca, siódma bądź ósma od końca - wskazała profesor Gańczak.
Agnieszka Lichnerowicz wspomniała, że w sobotę (6 czerwca) rozpoczyna się kolejny etap znoszenia epidemicznych obostrzeń. Działalność będą mogły wznowić m.in. kina, teatry, baseny czy kluby fitness - choć wszystko w reżimie sanitarnym. Czy to nie za wcześnie? Co się wydarzy? Jaka będzie krzywa zachorowań w Polsce za tydzień lub dwa?
Profesor Gańczak wskazała, że jeżeli będziemy mieli do czynienia z dużymi zgromadzeniami (np. mecze), to na pewno nastąpi wzrost zakażeń. Podkreślała, że to bardzo ważne, aby nosić maski i utrzymywać dystans w sklepie czy aptece.
W swoich prognozach powoływała się na badania opublikowane niedawno w medycznym piśmie "Lancet", z których wynika, że kluczowym elementem wpływającym na ochronę przed zachorowaniem jest właśnie zachowanie odpowiednich odległości. - Jeśli trzymamy dystans powyżej metra to zmniejszamy pięciokrotnie prawdopodobieństwo zakażenia, ale ten efekt wzrasta dwukrotnie, jeśli zwiększymy odległość jeszcze o metr - mówiła.
- To niesamowicie ważne odkrycie i ważne badanie z punktu widzenia praktycznego. Bo jeśli mamy w restauracji odstęp 1,5 metra, tak jak w rozporządzeniu, a odsuniemy ten stolik jeszcze pół metra dalej, to możemy kilkukrotnie zwiększyć szanse na to, że nie ulegniemy zakażeniu - tłumaczyła ekspertka. Dodała, że cytowane przez nią badanie wykazało również, że szanse na zakażenie zmniejsza również stosowanie maseczek oraz ochrona oczu.
-
Parczew zostanie drugim Medjugorie? "To może się rozwijać"
-
"Zetka" w pracy to nieznane dotąd zjawisko. "Potrzymaj mi kawę i patrz, jaki mogę być roszczeniowy"
-
Uwaga na kleszcze. "Rehabilitacja trwa bardzo długo i nie wraca się do pełnego zdrowia"
-
Tragedia na DK 9. Nie żyje pięć osób. Wśród ofiar jest dwoje nastolatków
-
Nieoficjalnie: Łukaszenka w stanie krytycznym. Trafił do szpitala po spotkaniu z Putinem
- French Open. Hubert Hurkacz i Magdalena Fręch awansowali do drugiej rundy turnieju
- "Bez nas nie będzie zmiany tego nieszczęsnego rządu". Kosiniak-Kamysz: Zapraszamy wszystkich, żeby szli z nami trzecią drogą
- French Open. Magdalena Fręch awansowała do drugiej rundy turnieju
- Ustawa dotycząca komisji ds. wpływów rosyjskich. Dera: Analizy są zakończone, prezydent decyzję ogłosi wkrótce
- "Putin to zło". Czeczeni walczą w Ukrainie przeciwko Rosji i ostrzegają Polaków: Gdyby Ukraina upadła, przyjdą po was