"Polityka": Błędy, śmierć pacjentki i krycie winnych w klinice WUM. "Szumowski o tym wszystkim wiedział"
Środowa "Polityka" donosi, że w Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dochodziło do licznych nieprawidłowości. Zarzuty są poważne. Według "Polityki" o wszystkim wiedzieli odchodzący właśnie ze stanowiska minister zdrowia Łukasz Szumowski i rektor WUM. Jednak sprawa miała zostać zamieciona pod dywan.
Podcast jest zablokowany? Za 5 złotych odblokujesz wszystkie!
"Gdy chirurg otwiera jamę brzuszną, zaczyna kląć"
Tygodnik opisuje m.in., jak do kliniki trafiła wątroba do przeszczepu. Zespół chirurgów przygotował się do operacji, a na stole znalazł się pacjent, którego wcześniej miało nie być nawet na liście oczekujących na przeszczep. "Polityka" podaje, że w budzących wiele wątpliwości okolicznościach przewieziono go do Warszawy z innego szpitala i załatwiono formalności w takim tempie, że prawdopodobnie nie było czasu go zbadać.
"Gdy chirurg otwiera jamę brzuszną, zaczyna kląć - przeszczepu nie można przeprowadzić, bo pacjent ma rozległy guz w nadbrzuszu" - czytamy w reportażu. Według "Polityki" wątrobę przeszczepiono innej pacjentce, ale organ nie podjął pracy i kobieta zmarła niedługo po zabiegu.
Kontrola miała wykazać, że wątroba została przeszczepiona tak późno, że niemal niemożliwe było, by się przyjęła. W dodatku lekarze rzekomo nie poinformowali pacjentki o ryzyku - opisuje "Polityka". Wyniki kontroli, oparte na analizach wybitnych transplantologów, miały trafić do rektora WUM i ministra Szumowskiego, jednak nic w tej sprawie nie zrobiono - twierdzi autorka reportażu Agnieszka Sowa.
Dziennikarka wymienia także inne nieprawidłowości, m.in. dopuszczanie studentów do przeprowadzania operacji oraz fałszowanie dokumentacji medycznej. Twierdzi, że skontaktowała się z Ministerstwem Zdrowia i dostała jedynie "ogólnikową odpowiedź", że wyniki kontroli przekazano prokuraturze, a minister "nie ma uprawnień do wyciągania konsekwencji służbowych".
Reportaż był gwoździem do trumny Szumowskiego?
Agnieszka Sowa była gościnią TOK FM. Powtórzyła na antenie zarzuty, że Szumowski wiedział o nieprawidłowościach od dwóch lat. - Ale próbował nie dopuścić do ujawnienia dokumentów. W klinice odbyły się trzy kontrole, które potwierdziły nieprawidłowości. To nie zarzuty jednej osoby. Minister o tym wszystkim wiedział. To wszystko lądowało na jego biurku i to jest najbardziej przerażające - mówiła Sowa w TOK FM.
Wskazała, że ukarane zostały pojedyncze osoby. W dodatku niekoniecznie te, które na karę zasługiwały. - Na przykład autorzy raportów czy wiceminister, która wszczęła pierwszą kontrolę po informacji od jednego z chirurgów. Dwóch transplantologów, którzy alarmowali o sprawie, teraz pracuje gdzieś w Polsce na zesłaniu. Warto podkreślić, w kontekście dymisji ministra, że wokół niego i tak było dużo wątpliwości, ale może ta sprawa była tą kroplą, która przelała czarę goryczy - oceniła Sowa.
-
Wielki odwrót od pracy zdalnej. Co może przyhamować pęd prezesów do ściągania pracowników do biur?
-
Miłosz Kłeczek nie wytrzymał na wizji. Zrugał senatora. "Łapy precz"
-
U wojewody lubelskiego nowe umowy i awanse. "Ludzie są wściekli"
-
Więzień na plebanii. "Księża go porzucili" i nazywają "ciężarem"
-
Dostał od Kaczyńskiego zadanie. "Przyćmi Morawieckiego, bo ten nie nadaje się do bitki"
- Tragedia na krajowej "10". Kobieta zginęła na miejscu, pięcioro rannych
- Seria wybuchów w Kijowie. Alarm ogłoszono dopiero po eksplozjach. Dwie osoby ranne
- "Grozi nam głód na niespotykaną skalę". Jak uniknąć katastrofy?
- Pismo ze szpitala było "w drodze" przez miesiąc. Z niemowlakiem mogło stać się wszystko
- Michał Rachoń znika z kolejnej anteny. Nie on jedyny