SOR na skraju wydolności. "Siedzę przy telefonie i przez sześć godzin załatwiam miejsca dla pacjentów" [REPORTAŻ]
Dziennie SOR przyjmuje od 160 do 180 pacjentów, to około 30 procent więcej niż przed pandemią.
Wąskie gardło SOR
- Nie ma płynności, bo nie ma miejsc na oddziałach - mówi Goutam Chourasia, lekarz medycyny ratunkowej, kierownik zmiany na SORze Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. - Dziś nie ma łóżek na oddziale internistycznym, na neurologicznym, intensywna terapia jest przeładowana. Dzwonię i szukam miejsc w innych szpitalach, czasem małych, powiatowych, pod Wrocławiem. Są takie dni, gdy siedzę przy telefonie i przez sześć godzin załatwiam miejsca dla pacjentów - mówi lekarz.
Posłuchaj reportażu Małgorzaty Waszkiewicz:
Dopóki nie ma miejsca na oddziale, dopóty pacjent musi być na SORze. Jeśli jest w dobrym stanie, to zajmie krzesło. Jeśli jednak jego stan jest ciężki, a pacjent musi leżeć, to zajmuje łóżko tak długo, aż nie zostanie przewieziony na konkretny oddział. To spowalnia pracę ratowników, wydłuża kolejkę i blokuje miejsce dla innych pacjentów.
- SOR staje się wąskim gardłem, tym najwęższym miejscem w klepsydrze. Każdy SOR ma określoną liczę sal i łóżek. Nie jest z gumy - mówi Janusz Sokołowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej.
SOR w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu Małgorzata Waszkiewicz, TOK FM
Kluczowy wynik testu
Każdy pacjent, który trafia na SOR, jest testowany w kierunku obecności koronawirusa. - Na wynik czekamy czasem wiele godzin - mówi Paweł Gruszka, ratownik medyczny. - Mamy laboratorium w szpitalu, ale oni też mają swoje ograniczenia. Nawet gdy my pobierzemy wymaz o godzinie 20, oni wstawią do maszyny powiedzmy o godzinie 23, to wynik mamy na godzinę 6 rano. Pacjent czeka 10 godzin. Dopiero wtedy możemy podjąć decyzję, co dalej robimy z tym pacjentem. Czy go przewozimy do covidowego szpitala, czy na kardiologię, czy internę... Zanim wypuścimy pacjenta z SORu, musimy mieć pewność, że nie zarazi połowy oddziału, na który zaraz trafi - wyjaśnia ratownik.
Lekarze na tym SORze przyjmują dziennie około 20 pacjentów z pozytywnym wynikiem testu na Covid-19. To wymaga częstych dezynfekcji. - Mamy kilka miejsc dla pacjentów covidowych lub takich, którzy mogą okazać się dodatni - mówi Goutam Chourasia. - Dla pacjentów z Covid-19 przeznaczona jest czerwona sala intensywnej terapii. Są też izolatki. Te pomieszczenia za każdym razem wymagają dezynfekcji. Wtedy musimy zorganizować zamgławianie. Specjalna maszyna rozpyla roztwór w całym pomieszczeniu, dzięki temu substancja dociera w każdy, najmniejszy zakamarek. Potem sala jest wietrzona i sprzątana. To kolejne spowolnienie. Na dwie, trzy godziny mamy wyłączoną jedną salę, musimy rozlokowywać pacjentów w innych miejscach - wyjaśnia.
SOR w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu Małgorzata Waszkiewicz, TOK FM
Na granicy wytrzymałości
Na każdym dyżurze jest kilkadziesiąt osób: pięciu lekarzy, pielęgniarki, ratownicy, statystycy. - Nie ma dyżuru, na którym ktoś nie wypada. Nagle okazuje się, że ktoś ma pozytywny wynik testu na Covid-19 albo objawy choroby, albo ktoś zachorował w rodzinie. Wtedy łatamy dziury w grafiku, najczęściej ciągniemy dyżur w okrojonym składzie - mówi lekarz, Grzegorz Gogolewski.
Dyżur trwa 12 godzin. Przez cały czas w nieprzepuszczalnych fartuchach, maseczkach i czepkach. - Wyciskane są z nas ostatnie soki - kwituje Goutam Chourasia. - Pracujemy dużo więcej, w trudnych warunkach. Ale tak trzeba, bo czasy są bardzo ciężkie - dodaje.
SOR w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu Małgorzata Waszkiewicz, TOK FM
DOSTĘP PREMIUM
- Polacy rezygnują z wyjazdu na ferie, a w Zakopanem właściciele hoteli zaniżają ceny. "Absolutne kuriozum"
- "Dziś nie płacę" i "dzida". Ale potem wracają, bo "pensja przyszła". Plaga kradzieży paliw na stacjach
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu KRRiT [aktualizacja]
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Rosjanie nie chcą walczyć w Ukrainie. 600 rezerwistów wróciło do kraju
- Ojciec walczy na wojnie, matka pilnuje resztek dobytku. Ukraińcy nastolatkowie w Polsce. "Te dzieciaki nie mają nic"
- "PiS siedzi i zmienia paczki popcornu". Wiceszef Polski 2050 o kłótniach na opozycji i kulisach feralnego głosowania
- Kto bardziej odczuwa ból: kobiety czy mężczyźni? Badania i obserwacje kliniczne rozwiewają wątpliwości
- Trudny weekend w Tatrach. Szlaki zamknięte, na drogę do Morskiego Oka zeszła "potężna lawina"
- "Centrum Gnębienia Pracownic". Czy najstarsza fundacja feministyczna przetrwa? "Nowakowska wytoczy działa"