Wojewoda zrobił magazyn z wymazami do testów na koronawirusa... w urzędzie. "Boimy się" - mówią urzędnicy
Pan Wojciech (imię zmienione) karetki przez Urzędem Wojewódzkim widzi co najmniej kilka razy dziennie, podobnie jak inni urzędnicy. Ambulanse najczęściej podjeżdżają od tyłu, od strony podwórka. Ratownicy w skafandrach wnoszą coś do budynku.
Urzędnicy nieoficjalnie dowiedzieli się, że do urzędu zwożone są próbki wymazów pobierane do testów w kierunku koronawirusa.
- Jestem pełen obaw. Boję się o zdrowie i życie swoje i swoich bliskich. Zwłaszcza, gdy wielokrotnie w ciągu dnia widzę ratowników przechadzających się po korytarzach urzędu. Obawy te podzielają inni pracownicy. Pan wojewoda tak dużo mówi o bezpieczeństwie, tymczasem kompletnie nie dba o zdrowie swoich pracowników - mówi nam jeden z urzędników. I dodaje, że wśród pracowników urzędu były już przypadki zakażenia COVID-19, a nawet hospitalizacji.
O magazyn w urzędzie zapytaliśmy wojewodę
Wojewoda Lech Sprawka potwierdził, że próbki rzeczywiście są przywożone do urzędu. - Magazyn jest w urzędzie, odpowiednio wyposażony, z lodówkami. Bo właśnie w Urzędzie Wojewódzkim od poniedziałku działa koordynator ruchu próbek - mówił wojewoda na konferencji prasowej.
Próbki wymazów, a jest ich dziennie około tysiąca, codziennie ok. godz. 17.30 są zabierane z urzędu do zewnętrznego laboratorium poza województwem lubelskim.
Wywożenie próbek jest konieczne, bo wojewoda postawił sobie za cel, by wynik wymazu pacjent otrzymywał w ciągu maksymalnie 36 godzin od pobrania, a lubelskie laboratoria nie dają już rady analizować wszystkich w takim tempie.
Czy jest to bezpieczne?
Wojewoda zapewnia, że tak. - My tych paczek, które są przywożone z punktów drive thru, w ogóle nie rozpakowujemy. My je tylko przechowujemy, żeby tego samego dnia je wyekspediować. Zapewniam wszystkich, że kontakt z tymi paczkami jest mniej groźny niż spotkanie z osobą, z którą porozmawiamy 15 minut, a ona na przykład będzie bez maseczki. Także pracownicy nie mają powodów do obaw - zapewnia Lech Sprawka.
Pracowników te argumenty jednak nie przekonują. - Wymazy od osób podejrzanych o zakażenie koronawirusem są pobierane w odpowiednich kombinezonach. Próbki w laboratoriach badane są też w odpowiednim zabezpieczeniu, bo wirus jest bardzo zakaźny. A próbki leżące w urzędzie są w pełni bezpieczne? To nie jest w porządku, że z urzędu, w którym pracują ludzie, robi się magazyn z wymazami - mówi nam jedna z urzędniczek.