W pandemii Polacy zaczęli bać się szpitali. Dr Jerzy Friediger: SOR-y opustoszały
Już ponad 10 000 osób zmarło w Polsce z powodu COVID-19. W minioną sobotę resort zdrowia poinformował o śmierci 548 chorych, tak wielu chorych nie zmarło w naszym kraju, w ciągu jednej doby, od początku epidemii koronawirusa.
Portal OKO.press informował niedawno, że w październiku 2020 roku zarejestrowano aż 49 132 zgony. Średnia październikowa z ostatnich czterech lat wyniosła 34 000.
Te dane nie są zaskoczeniem dla dr. n. med. Jerzego Friedigera, członka prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej. – Spodziewaliśmy się tego i ostrzegaliśmy, że ludzie chorują nie tylko na COVID-19. To skupienie się naszej ochrony zdrowia tylko na koronawirusie, musiało doprowadzić do negatywnych skutków. Nie ma miejsc na oddziałach chorób wewnętrznych, trudno dostać się na chirurgię czy pulmonologię – wskazywał w TOK FM dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Nie słuchasz podcastów? To dobry czas, by zacząć. Dostęp Premium za 1 zł!
Gość TOK FM dodał, że w jego placówce oddziały funkcjonują w trybie dyżurowym. – Co musi być przyjęte, to jest przyjmowanie, np. na pilne leczenie operacyjne. W ogóle zniknęły planowe przyjęcia – mówił rozmówca Macieja Zakrockiego. Dr Friediger ocenił, że w obecnej sytuacji należałoby zwiększyć liczbę łóżek szpitalnych, a nie tylko przekształcać działające w szpitalach oddziały na COVID-owe. – Takie zmiany nie prowadzą do niczego dobrego – ocenił. Jak podkreślił, tylko przez zwiększenie liczby łóżek "można skutecznie walczyć z pandemią".
Wskazał jeszcze jedną z możliwych przyczyn tego, że w Polsce wzrosła ostatnio liczba zgonów. – Kiedyś Szpitale Oddziały Ratunkowe były pełne. Przyjmowało się kilkudziesięciu, a niekiedy ponad 100 pacjentów na dobę. Teraz nagle SOR opustoszał. To musi niepokoić – ocenił dr Friediger.
Wyjaśniał, że pacjenci po prostu w dobie pandemii zaczęli bać się szpitali, choć jego zdaniem ten lęk jest zupełnie nieuzasadniony. – W dużej mierze szpitale są teraz odbierane jako miejsce, gdzie się zaraża i umiera. Mogę mówić o moim szpitalu w Krakowie i w sumie o całej Małopolsce. Nie wydaje mi się, żeby w szpitalu było większe zagrożenie, niż gdziekolwiek indziej. Szpital nadal pozostał miejscem, gdzie się leczy i ratuje życie, a nie zaraża i umiera – przekonywał ekspert.
-
Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
"Franciszkańska 3". Przewodniczący KRRiT wszczyna postępowanie w sprawie reportażu TVN
-
Wolał iść do więzienia niż ogrzewać dom. Poszukiwany 52-latek sam zadzwonił na policję
- Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"
- Jarosław Kaczyński dziękuje Bogu za Jana Pawła II w liście do członków PiS
- Puchar Świata w Planicy. Żyła pokazał, na co go stać
- Pijany kierowca wjechał w budynek stacji benzynowej. Miał zakaz prowadzenia pojazdów
- Turniej WTA w Miami - porażka Linette w półfinale debla