Przechorowali COVID-19 i nie mogą spać. Bezsenność jednym ze skutków koronawirusa
Kiedy przechorujesz COVID-19 i cieszysz się, że zakażenie masz już z głowy - okazuje się, że nie wszystkie dolegliwości znikają ot tak. W mediach coraz częściej mówi się, że koronawirus, nawet jeśli przechorowany w miarę łagodnie, rujnuje zdolność człowieka do regeneracji i fatalnie wpływa na sen.
- To prawda. Śledzę to od początku pandemii, bo pierwsze doniesienia o wpływie COVID-19 na sen zaczęły pojawiać się dość szybko, najpierw z Chin, potem z reszty świata, w tym z Polski - potwierdzał gość TOK FM Michał Skalski z Poradni Leczenia Zaburzeń Snu Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jak dodał, z czasem coraz bardziej podkreśla się narastanie zaburzeń lękowych czy właśnie zaburzeń snu w związku z koronawirusem.
Czytasz? Zacznij SŁUCHAĆ! Teraz możesz zrobić to za 1 zł
Ekspert podkreślił, że jeszcze przed pandemią z jakością naszego snu nie było najlepiej. - Od 30 do 50 procent Europejczyków narzekało sen. Myślę, że po covidzie problem będzie jeszcze większy - przewidywał.
Skalski przyznał, że o ozdrowieńcach mających problem ze snem nie tylko słyszał czy czytał, ale ma ich także wśród swoich pacjentów. Często - jak mówił - są nieco skołowani i opowiadają, że przed chorobą nie mogli spać, bo obawiali się, że zachorują, a teraz sami nie wiedzą, co jest powodem bezsenności.
Koronawirus a problemy ze snem
Rozmówca Przemysława Iwańczyka przyznał, że tego, co dokładnie wpływa na problemy ze snem, na razie nie wiadomo. COVID-19 pojawił się naszym życiu stosunkowo niedawno i różnorakie jego skutki są dopiero badane przez specjalistów. Nie wiadomo zatem, czy sam wirus zostawia jakiś ślad w naszym organizmie, który zaburza prawidłowy sen, czy wpływ mają na to różne czynniki o bardziej emocjonalnym podłożu.
Co więcej, Skalski zaznaczył też, że wcale nie trzeba przejść koronawirusa, żeby odczuć zmiany w jakości naszego snu. Jak mówił, już w marcu - przy okazji pierwszego lockdownu i zamknięcia ludzi w domach - wiele osób narzekało na kłopoty z regeneracją. Było to związane m.in. z zaburzeniem rytmu dnia, bo zaczęliśmy pracować zdalnie, nie musieliśmy wstawać rano do pracy, a z kolei wieczorami często znów do tej pracy siadaliśmy, choć powinien być to już czas na odpoczynek.
Na brak snu wpłynął też - zdaniem naszego gościa - brak ruchu na świeżym powietrzu, brak naturalnego światła czy stres spowodowany obawami o to, czy zachorujemy lub na przykład stracimy pracę.