"Szczepić przeciwko COVID-19 trzeba w soboty i niedziele. To nie jest kwestia dni, to kwestia godzin"
Solecka, dziennikarka portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika "Służba Zdrowia", zastanawiała się wspólnie z Agnieszką Lichnerowicz, z czego wynika takie, a nie inne tempo szczepień w Polsce. Dziś minister Michał Dworczyk ogłosił, że przekroczona została liczba 100 tys. zaszczepionych osób. W Niemczech jest ponad dwa razy więcej, a w Izraelu, określanym jako lider akcji szczepień - 1,5 mln obywateli.
Sam Dworczyk pytany, z czego wynika nieco wolniejsze tempo szczepień - w porównaniu z planami - wskazał m.in. na okres świąteczno-noworoczny i nieobecność wielu medyków w pracy. A to właśnie pracownicy ochrony zdrowia znaleźli się w "grupie zero", która jako pierwsza miała otrzymać szczepionkę. - Dzisiaj na Komisji Zdrowia padło, że dopiero w przyszłym tygodniu będzie można w pełni ocenić, czy proces przebiega sprawnie - wskazywała Solecka. Jednak jej zdaniem można pokusić się o stwierdzenie, że tydzień już straciliśmy, ponieważ można było szczepić personel medyczny z pominięciem dni wolnych. - Ludzie byli gotowi przyjechać - mówiła dziennikarka.
- Na posiedzeniu Komisji Zdrowia powiedziano wyraźnie: trzeciej fali nie unikniemy, musimy liczyć się z dużą liczbą zakażeń, więc nie powinniśmy tracić nie tylko ani jednego dnia, ale nawet jednej godziny. Powinniśmy szczepić również w weekendy, żeby dawki rozdysponować wśród personelu medycznego. Żeby oni wszyscy byli w pracy wtedy, kiedy pacjenci będą ich potrzebować - mówiła Solecka w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz.
Minister Dworczyk ogłosił również, że 25 stycznia rozpoczną się szczepienia osób z grupy pierwszej, do której zakwalifikowano m.in. seniorów powyżej 60 roku życia, mundurowych i nauczycieli. - Na pierwszym etapie będą się mogli zapisywać seniorzy powyżej 70 roku życia. Do końca marca nie zaszczepimy nikogo poza pracownikami opieki zdrowotnej i połową populacji 70+. Reszta będzie musiała jeszcze czekać - prognozowała Solecka.
Skrytykowała również rozwiązanie przewidujące, że szczepionki są transportowane do szpitali raz w tygodniu. Warto dodać, że specyfik, który teraz jest dystrybuowany, to szczepionka firmy Pfizer i BioNtech, która wymaga bardzo niskiej temperatury przechowywania. - To absurdalne rozwiązanie - szczepionki mogłyby iść do szpitali dwa lub trzy razy w tygodniu. Szpitale sygnalizowały, że czekały na dostawę, było więcej chętnych - osób, które były w pracy - mówiła rozmówczyni TOK FM.
Odwołała się również do przykładu Izraela - liczącego 9 milionów mieszkańców państwa, które odporność populacyjną może zyskać już pod koniec marca. - Zabrakło wyobraźni, może doświadczenia. Izrael radzi sobie świetnie, ale to specyficzny kraj, który ma procedury działania w trybie nadzwyczajnym. Oni przeprowadzili masowe szczepienia przeciwko grypie w 2020, oni to już przećwiczyli. My nie przećwiczyliśmy niczego, a to szczepienie jest bardziej wymagające - mówiła Solecka.
DOSTĘP PREMIUM
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Kowal tłumaczy, po co Zełenskiemu pociski dalekiego zasięgu. "To bardzo prosta rzecz"
- Ksiądz skazany za antysemickie kazanie. Pierwszy taki wyrok w sprawie katolickiego duchownego
- Szewach Weiss nie żyje. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
- Irański reżim boi się tańca. "Jest przez fundamentalistów islamskich uważany za grzeszną aktywność"
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię
- Cały obszar Tatr zamknięty dla ruchu turystycznego
- Duży pożar w Rosji. Płonął magazyn ropy naftowej w pobliżu granicy z Ukrainą