Rząd zlekceważył brytyjski wariant koronawirusa? Posobkiewicz: To była kwestia czasu, kiedy trafi do Polski
Od soboty w całym kraju rząd wprowadza surowsze obostrzenia. - Główną przyczyną przyspieszenia pandemii jest mutacja brytyjska koronawirusa. Świeże dane wskazują, że jej udział procentowy w zakażeniach osiągnął 52 proc. - tłumaczył w środę minister zdrowia Adam Niedzielski. Karolina Lewicka, prowadząca Poranek Radia TOK FM, zastanawiała się, czy rząd nie zlekceważył brytyjskiego wariantu przed świętami Bożego Narodzenia. Przypomnijmy, gdy na poważnie zaczęto o nim mówić, rząd długo wstrzymywał się z decyzją o zakazie przylotów z Wielkiej Brytanii, a podróżującym z Wysp tylko rekomendował robienie testów. W tym samym czasie Polskie Linie Lotnicze LOT podstawiały na takie rejsy największe samoloty, żeby przewieźć jak największą liczbę pasażerów wracających z Wielkiej Brytanii.
Zdaniem doktora Marka Posobkiewicza, brytyjski wariant koronawirusa musiał trafić do Polski. - Wystarczyłoby, żeby chociaż jedna osoba, nie tylko z Wielkiej Brytanii, ale z Niemiec bądź Czech przyjechała z nim do kraju. Mogłaby tu się dostać nawet samochodem. To była tylko kwestia czasu, kiedy ten wariant pojawi się w Polsce. Gdyby ci ludzie, którzy zachorowali na brytyjską odmianę koronawirusa nie mieli z nią kontaktu, to większość z nich złapałaby i tak "normalny" wariant patogenu - przekonywał były szef GIS i dodał: ten wariant podstawowy wirusa jest tak bardzo zaraźliwy, że nie ma specjalnych innych zabezpieczeń przed wariantem brytyjskim.
Czytasz? Zacznij SŁUCHAĆ! Teraz możesz zrobić to za 1 zł
Gość TOK FM w tym kontekście tłumaczył też sens wprowadzania dalszych obostrzeń w kraju. - Chodzi o to, żeby spowolnić trzecią falę. W tej chwili sytuacja w szpitalach jest poważna, lokalnie brakuje łóżek respiratorowych. Tu odbywa się walka o ludzie życie. Pandemii nie mieliśmy 100 lat. Gdyby nie obostrzenia, to na raz tych zachorwań byłoby jeszcze więcej - wyjaśniał dr Posobkiewicz.
Apelował też o większą odpowiedzialność społeczeństwa. - Sami widzimy, że nie wszyscy stosują się do obostrzeń. Sytuacja przerosła możliwości organizacyjne wszystkich państw na świecie. Głównym winnym jest sam wirus. Jeśli ludzie zaczną poważnie podchodzić do obostrzeń, to może to spowolnić transmisję wirusa. Sytuacja epidemiczna w kraju mogłaby wyglądać inaczej, gdyby świadomość społeczna była tak duża, że każdy stosowałby się zaleceń - przekonywał gość TOK FM.
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Gdy policja znalazła jej dzieci w beczce, poczuła ulgę. Jolanta K. - wyrodna matka czy ofiara?
-
Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Coraz mniej kandydatów na księży. Ale jest część Polski, w której seminarzystów przybywa
- Przeczytaliśmy "Vademecum wyborcze katolika". Ksiądz rozkłada ręce: To pomyłka
- Polska ma dostać gigantyczną pożyczkę "na wsparcie obronności". USA potwierdzają
- Rekrutacyjne "phrasal verbs". I hit sezonu - "Zero in on"
- KUL przyjmuje na studia kolejnych osadzonych. "Kandydat nie może wykazywać zachowań ryzykownych"