Lekarze są wykończeni. Reszka: Znajomy anestezjolog opowiadał, że zapomniał podłączyć respirator do tlenu
"Potworne zmęczenie" - tak na antenie TOK FM Paweł Reszka nazwał sytuację, w jakiej znajdują się obecnie pracownicy ochrony zdrowia, którzy od ponad roku walczą z pandemią. - Teraz zrobiło się naprawdę bardzo, bardzo niedobrze - stwierdził. Mamy kolejny dzień z ponad trzydziestoma tysiącami nowych chorych, co oznacza, że i tak wysoka liczba hospitalizowanych nie zacznie spadać. Ile jeszcze medycy dadzą radę tak pracować?
- Niedawno napisał do mnie znajomy anestezjolog, że podłączał pacjenta do respiratora, ale zapomniał podłączyć respirator do źródła tlenu. Zorientował się w ostatniej chwili. I mówił: "Ja od trzech tygodni pracuję na takich obrotach, że mój organizm powoli wysiada" - opowiadał Reszka. - Myślę, że pracownicy ochrony zdrowia są już naprawdę na ostatnich nogach. Jest coraz trudniej i pewnie o błąd jest teraz łatwo - dodał.
Takiej okazji, by zacząć słuchać, jeszcze nie było! Wszystkie podcasty TOK FM za 1 zł
Dziennikarz nadmienił też, że w ostatnią niedzielę jeździł w karetce pogotowia, do której zaprosili go znajomi ratownicy. - I nagle na pokładzie znalazł się pacjent covidowy, 30-letni mężczyzna pod tlenem. I nie było dla niego miejsca - wspomniał.
Reszka przyznał, że ratownicy mają już doświadczenie w takich sytuacjach. Nikt nie desperował, nie rozpaczał. Wszyscy cierpliwie czekali na wolne łóżko, a pacjent "został uprzedzony, że to może trochę potrwać". W końcu miejsce rzeczywiście udało się znaleźć, bo w jednym ze szpitali ktoś akurat gdzieś innego pacjenta przewoził.
- Statystycznie oczywiście te miejsca są, ale w realu nie za bardzo są - skomentował gość Agnieszki Lichnerowicz. Podczas rozmowy na antenie sprawdzał na bieżąco, jak wyglądają dane na ten moment. - Wiesz ile miejsc jest na SOR-ach w tej chwili w Warszawie? - zapytał dziennikarkę. - Zero. W Mławie są trzy, w Radomiu jedno i w Siedlcach też jedno - dodał.
Nowy sposób przyjmowania pacjentów na Narodowym
Redaktor Lichnerowicz dopytywała o Stadion Narodowy, którego dyrekcja w mediach zapewnia nieustannie, że miejsca dla zakażonych koronawirusem tam są. Reszka odparł, że kiedy w niedzielę czekali z owym trzydziestolatkiem na miejsce - nie mogli pojechać na Narodowy, choć - jak mówił - "dobrze wiedział, że łóżka z tlenem tam się znajdują".
Do niedawna Szpital Narodowy miał jednak zasadę, że nie można było przywieźć do niego "z miasta" pacjenta w karetce. Żeby dostać się na Narodowy, trzeba było mieć skierowanie z SOR-u. - A skoro na SOR-ach nie ma wolnych miejsc, to nie było jak skierować pacjenta na Narodowy - nadmienił Reszka.
- Teraz Szpital Narodowy przyjął nową procedurę. Od wtorku w sytuacjach krytycznych istnieje możliwość awaryjnego przyjmowania pacjentów, więc się troszeczkę polepszyło. Choć w Polsce generalnie mamy sytuację krytyczną i możliwość awaryjnego przyjmowania pacjentów potrzebna jest w całej Polsce, a nie tylko na Stadionie Narodowym - dopowiedział.
Reszka podkreślał, że w trudnej sytuacji są nie tylko medycy walczący z koronawirusem "na pierwszej linii", ale też inni lekarze, na przykład onkolodzy, którzy swoim pacjentom muszą mówić, że operacja, na którą czekali kilka miesięcy jednak się nie odbędzie.
Pytany, jak - jego zdaniem - cała pandemia wpłynie na zdrowie psychiczne medyków, dziennikarz odparł, że "wyjdą oni z tego wszystkiego mocno poturbowani".
- Myślę, że też życie rodzinne stanie pod dużym znakiem zapytania. Nie będzie im łatwo wrócić do normalności i zwykłego życia po tym, co przeżyli. To będzie porównywalne z tym, jak wojak wraca z trudnej misji zagranicznej, z prawdziwej wojny i próbuje się odnaleźć w życiu rodzinnym - stwierdził.
DOSTĘP PREMIUM
- "W garze zawrzało ponad poziom". Polska u progu buntów w więzieniach? Ekspert: Napięcie stale rośnie
- Putin skleja się ze Stalinem. "Nowa tradycja w rosyjskiej propagandzie"
- Oświadczenie Redakcji TOK FM w sprawie komunikatu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Kowal tłumaczy, po co Zełenskiemu pociski dalekiego zasięgu. "To bardzo prosta rzecz"
- Ratownicy sprowadzili wyczerpanego narciarza. Akcja TOPR po zamknięciu Tatr
- Kaczyński nic nie wie o aferze "willa plus"? "Jest jak Jan Paweł II. Nikt mu jeszcze nie wydrukował Internetu"
- Szewach Weiss nie żyje. Były ambasador Izraela w Polsce miał 87 lat
- Irański reżim boi się tańca. "Jest uważny przez fundamentalistów islamskich za grzeszną aktywność"
- Polki najczęściej chorują na raka piersi. A jedynie 30 proc. wykonuje mammografię