Trzecia dawka szczepionki dla chętnych? "To trudna decyzja i dlatego się ją odwleka"
Rada Medyczna przygotowuje wytyczne dotyczące podania trzeciej dawki szczepionki przeciwko COVID-19. Poprosił o to minister zdrowia Adam Niedzielski. Przypominający zastrzyk podawany jest już w Izraelu, a od września trzecią dawką będą szczepić również Niemcy i Amerykanie.
- W Polsce grupa, która powinna być bezdyskusyjnie zabezpieczona, to ochrona zdrowia. To my stykamy się na co dzień z niezaszczepionymi. Wśród lekarzy procent wyszczepienia jest wysoki, dużo gorzej jest z innymi grupami w naszej branży - mówiła w TOK FM dr hab. n. med. Dorota Zarębska-Michaluk z kliniki Chorób Zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
A może szczepić chętnych?
Ekspertka zaznaczała, że bardzo trudno w tej chwili określić, czy lepiej zadbać o to, żeby jak najwięcej osób zaszczepiło się dwoma dawkami szczepionki przeciw COVID-19, czy jednak szczepić chętnych trzecią dawką. - To jest trudna decyzja i dlatego pewnie odwleka się ją w czasie. (…) Nadal mamy bardzo niewiele badań dotyczących odporności po szczepieniu. Niektóre kraje - takie jak Austria czy Chorwacja - skróciły ważność certyfikatu poszczepiennego z roku do dziewięciu miesięcy. Badania trwają. Na razie wiemy, że szczepionki Pfizera czy AstryZeneki mają ponad 90-cio procentową skuteczność przeciwko dominującemu teraz wariantowi delta, ale wiadomo, chcemy więcej - wskazywała ekspertka.
W kontekście czwartej fali nadal trzeba pamiętać, że ciężko chorować mogą nie tylko niezaszczepieni Polacy. - Szczepienie nie ma stuprocentowej skuteczności, więc nadal jest grupa osób, którzy przyjęli wakcynę, a są narażeni na ciężki przebieg COVID-19. To pewien efekt skali. Skoro zachorować może kilka osób ze 100 zaszczepionych, a zaszczepiono kilkaset setek, to robi się duża grupa. O tym zdajemy się zapominać - podkreślała dr Zarębska-Michaluk.
Minimalizacja ryzyka
Ekspertka przyznała, że ochrona zdrowia szykuje się do czwartej fali pandemii COVID-19. - Poza zdrowym rozsądkiem i respektowaniem zasad nic już nam nie pozostało. Lepiej w tej chwili respektować te zasady, które mamy, niż wprowadzać kolejne - komentowała ekspertka.
Jej zdaniem, w Polsce nie sprawdziłyby się sposób znany choćby z Niemiec. U naszych sąsiadów od poniedziałku obowiązuje zasada "3G". Oznacza to, że do niektórych zamkniętych przestrzeni publicznych dostęp mają tylko osoby zaszczepione, ozdrowieńcy oraz te, które posiadają negatywny wynik testu na COVID-19. - U nas jest to nie do wprowadzenia. Opór społeczny byłby tak duży, że takie prawo nie byłoby żadnym prawem. Wprowadzenia zakazów i nakazów, nie rozwiązuje problemów, jeśli nikt ich nie będzie przestrzegał - podsumowała ekspertka.
DOSTĘP PREMIUM
- Tu i tam kończą się podwyżki stóp procentowych. A banki przerażone. Czym?
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Senatorowie zdecydowali ws. noweli ustawy o SN. Nie posłuchali ministra
- "Król nieba" schodzi z lotniczej sceny. "Początek końca epoki"
- PiS szykuje się do kroku wstecz ws. "lex Kaczyński". Prof. Matczak: Boją się, ale mleko i tak się rozlało
- Nie tylko willa. MEiN przeznaczył 500 tys. złotych na docieplenie kościoła. "Tą sprawą powinny zająć się służby"
- Szczepienia przeciwko COVID-19 powinny być wykonywane co roku? Specjaliści podzieleni
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- "Rosja ma się na co rozpaść". Europoseł PiS: Byłoby dobrze, gdyby tak się stało
- Reuters: USA przygotowują przekazanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu