"Żyjemy krótko, umieramy wcześniej i rząd traktuje to jako normalną sytuację?". Dziś medycy wyjdą na ulicę
Dokładnie w południe rozpocznie się długo zapowiadany protest medyków. Na ulicach Warszawy mają pojawić się przedstawiciele wszystkich zawodów medycznych, m.in. lekarze, pielęgniarki, ratownicy czy fizjoterapeuci. Organizatorzy szacują, że w manifestacji może wziąć udział 10-15 tys. osób. Protest rozpocznie się na placu Krasińskich. Następnie przemarsz przejdzie przed budynek Ministerstwa Zdrowia (przy Miodowej), Pałac Prezydencki i gmach Sejmu.
Jeszcze w piątek miały odbyć się rozmowy ostatniej szansy. Przedstawiciele zawodów medycznych przerwali jednak spotkanie z ministrem zdrowia, bo nie pojawił się na nim premier Mateusz Morawiecki. Gdyby uczestniczył w tych rozmowach, byłaby szansa na odwołanie sobotniej manifestacji?
- Za daleko posunięte były sprawy związane z organizacją. Przy czym podkreślamy, że dzisiejszy protest jest dopiero początkiem całego protestu, więc jeśli zaczęłyby się rozmowy wczoraj, takie z poważnym traktowaniem stron (…) i premier by przyszedł, to rozważalibyśmy sytuację kolejnych dni - powiedziała w Weekendowym Poranku TOK FM Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Przypomnijmy, medycy planują - po proteście - ustawić przed KPRM "białe miasteczko".
Postulaty medyków
Wśród głównych postulatów protestujących jest: natychmiastowa zmiana ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego.
Minister Niedzielski ocenia postulaty medyków jako nierealne. W piątek, po spotkaniu, przekonywał, że ich realizacja pochłonęłaby około 100 mld zł i porównał je do "odpalenia rakiety i lotu na Marsa".
- Spłaszczanie naszych postulatów do kwestii wynagrodzeń to brak szacunku dla nas i przede wszystkim brak szacunku dla polskich pacjentów - mówiła w TOK FM Krystyna Ptok. - Ochrona zdrowia jest w fatalnej kondycji. My pracujemy po 300 godzin, w trzech miejscach - ratownicy, pielęgniarki, lekarze. Żyjemy krótko, umieramy wcześniej i rząd traktuje to jako normalną sytuację? No chyba nie - dodała, nie kryjąc oburzenia.
- Jako medycy jesteśmy w tragicznej sytuacji w zakresie prawa i warunków pracy - podkreśliła. Odniosła się też do piątkowej wypowiedzi premiera Morawieckiego, który mówił o coraz lepszej sytuacji publicznej ochrony zdrowia i m.in. o tym, że większość operacji pacjentów odbywa się właśnie w państwowym systemie. Krystyna Ptok zastanawiała się, po co szef rządu coś takiego w ogóle powiedział. - Czyżby przygotowywano się do tego, że i za operacje trzeba będzie płacić? Bo już w tej chwili 30 procent dopłacamy do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Płacimy z własnej kieszeni - zwróciła uwagę.
"Nie wystarczy po prostu dosypać pieniędzy"
Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych podkreślała, że medykom chodzi "przede wszystkim o naprawę systemu ochrony zdrowia w Polsce". - O to, żeby pacjenci w tym systemie byli bezpieczni. Żeby medycy w pracy byli bezpieczni zarówno dla siebie, jak i dla pacjentów. Chcemy leczyć pacjentów. Nie ma medyków, nie ma leczenia. Ne chcemy być urzędnikami, chcemy być medykami, a biurokracja pochłania nas teraz w bardzo dużym zakresie - wyjaśniała rozmówczyni Karoliny Głowackiej.
Zwracała uwagę, że "nie wystarczy po prostu dosypać pieniędzy". Jak mówiła, potrzebna jest nowa i realna wycena świadczeń medycznych. Podkreślała, że rządzący ciągle mówią o 11-procentowym wzroście środków na ochronę zdrowia. - Ale inflację mamy na poziomie 18 procent i to już jest odpowiedź. Każda podwyżka jest zbyt mała, żeby zabezpieczyć ten system w sposób prawidłowy - przekonywała Ptok.
W kontekście wynagrodzeń medyków podkreśliła, że w ościennych krajach (jako przykład podała chociażby Czechy) są one znacznie wyższe niż w Polsce. - Moje koleżanki mieszkające przy granicy czeskiej już jeżdżą do pracy tam. Czy my chcemy, żeby wszyscy tam wyjechali? Czy polski pacjent też ma się leczyć za granicą polski? - pytała.
DOSTĘP PREMIUM
- PiS nie zdąży zamieszać przy wyborach? Ekspert podaje ważne terminy i mówi o "ciszy legislacyjnej"
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- Tortury w Barczewie to nie jest odosobniony przypadek? Machińska nie daje gwarancji. "Polska jest na zakręcie"
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Lawina w Tatrach. Turysta przysypany śniegiem. Trwa walka o jego życie
- Willa plus. Jak Czarnek buduje "arkę" za miliony z budżetu. "PiS myśli, że ich grzeszki zostaną zakopane"
- Odmówili zakupu biletu dla dziecka. Chcieli je zostawić na lotnisku. "Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego"
- NIK zawiadamia prokuraturę ws. Krajowego Instytutu Mediów. "Taka skala nieprawidłowości nie zdarza się często"
- Kaczyński udobruchał Sikorskiego, ale złe prawo zostało. Biznes w strachu. "Szkodnictwo gospodarcze"