Ty też masz "syndrom ocalałego"? "Często emocja pojawia się u ludzi, którzy mają kłopot z myśleniem o sobie dobrze"

Jak mam iść do kina czy na kawę ze znajomymi, kiedy za polską granicą trwa wojna i giną ludzie? Poczucie bezradności związane z agresją Rosji wobec Ukrainy towarzyszy wielu z nas. Jak możemy sobie z nim poradzić? Co zrobić, by nie przerodziło się w "syndrom ocalałego"?
Zobacz wideo

Bezradność sprawia, że nie mamy siły do działania, do chronienia siebie czy innych. Kiedy ktoś staje się bezradny, prowadzi to często do wycofania się z życia, rezygnacji z działań, z aktywności, a w większej skali - do rozwinięcia się poczucia beznadziei, która odbiera nam możliwość zapanowania nad kryzysem. 

Co możemy zrobić, jeśli poczucie bezradności towarzyszy nam i nie potrafimy sobie z nim poradzić? - Monitorować to, jak się czujemy, na ile to, co się z nami dzieje, to lęk, strach. To określenie, jakie mamy zasoby, żeby sobie z nimi poradzić, na jakim poziomie odczuwamy te emocje, na ile jesteśmy skupieni na tym, by sobie pomóc - wyliczała w TOK FM dr Małgorzata Łysiak, psycholożka, psychoterapeutka z Katedry Psychologii Klinicznej KUL. Jak dodała, beznadzieja i bezradność rozkręcają się w sytuacjach, na które nie mamy wpływu bezpośrednio - a na wojnę go nie mamy.  

Ekspertka zwracała uwagę, że w sytuacji, w której się znaleźliśmy, pomocne mogą być nasze codzienne obowiązki, towarzysząca nam normalność - wszystko to, na co mamy wpływ. - Powinno się pozwolić sobie na przyjemności, odpoczynek. Rutyna, drodzy państwo, nas chroni. To jest nasz zasób - podkreśliła dr Łysiak.

"Syndrom ocalałego"

Prowadząca rozmowę Małgorzata Wołczyńska zapytała, jak poradzić sobie z wyrzutami sumienia towarzyszącymi choćby wyjściu do kina. Przecież na Ukrainie giną ludzie...

- To się w psychologii nazywa "syndromem ocalałego". Pojawia się, gdy na naszych oczach dzieje się coś tak poruszającego, jak wojna, a my sobie siedzimy w domu i odpoczywamy. Mamy poczucie winy, że mamy lepiej - tłumaczyła ekspertka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Wskazała, że syndrom ocalałego częściej występuje u osób, które dotknęła jakaś tragedia albo które same są w kryzysie. - Bardzo często emocja pojawia się u ludzi, którzy mają kłopot z myśleniem o sobie dobrze. Nie myślą, że są wartościowi, nie dają sobie prawa do własnych potrzeb. Obwiniają się o to, że ktoś ma gorzej - wyjaśniała.

Co zrobić, jeśli ktoś z nas odnajdzie się w tym schemacie, gdy poczuje, że to o nim? - Warto zastanowić się: Dlaczego mam takie skłonności, skąd mi się to wzięło? - wskazywała. Argumentem, jaki dobrze jest podjąć w "rozmowie ze sobą", jest przyjęcie, na co mamy wpływ, a na co nie. - A mam wpływ na to, w jaki sposób o sobie myślę i co mogę zrobić dla kogoś. Mogę zrobić coś dla kogoś pod warunkiem, że zadbam o siebie. Inaczej ta pomoc może się bardzo szybko wyczerpać - mówiła.

Rekomendowała też, by sięgnąć w takiej sytuacji do zasobów, jakie mamy. Zarówno wewnętrznych, takich jak umiejętność radzenia sobie w sytuacjach trudnych, radzenia sobie ze stresem, posiadanie osób bliskich, posiadanie umiejętności odczuwania przyjemności. Ale i zewnętrznych, które można przeznaczyć na pomaganie innym - mogą to być: pieniądze, wiedza, transport, pierogi. 

TOK FM PREMIUM