Lekarz o Mamie Ginekolog: Pięć minut głupoty dziennie przypadło na moment wrzucania tego posta
Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ - podkreśla Narodowy Fundusz Zdrowia, odnosząc się do sprawy ginekolożki Nicole Sochacki-Wójcickiej, która w mediach społecznościowych prowadzi konto pod nazwą Mama Ginekolog. "W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje @mamaginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów" - podkreśla NFZ we wpisie na Twitterze. To komentarz NFZ do słów Sochacki-Wójcickiej, która poinformowała kilka dni temu na Instagramie, że przyjmuje w gabinecie swoją rodzinę oraz znajome poza kolejką. Do sprawy krytycznie odniósł się też sam szpital, w którym przyjmuje Mama Ginekolog.
Jak mówił w TOK FM dr Michał Kuzemczak, w Polsce nie prowadzi się badań dotyczących tego, czy inni lekarze zachowują się podobnie do Sochackiej-Wójcickiej. – Natomiast zapewne wielu z nas ma bliższych i dalszych znajomych, którzy wykorzystywali znajomości w celu dostępu do świadczeń medycznych. W naszym społeczeństwie wciąż pokutuje wszechobecna kultura "załatwiactwa" – skomentował analityk ds. zdrowotnych Polityki Insight. Następnie gość TOK FM stwierdził, że pokusi się w tym kontekście o "mało dyplomatyczną uwagę". – Ktoś powiedział, że każdemu zdarza się być głupcem przez pięć minut dziennie, ale najważniejsze, żeby tego limitu nie przekraczać. Nie wiem, czy pani doktor ten limit przekroczyła, ale na pewno to pięć minut wypadło w chwili wrzucania tego posta – wskazał gorzko lekarz.
Jak mówił, zjawisko upublicznione przez Mamę Ginekolog ma kilka płaszczyzn. – Po pierwsze ta systemowa. Kolejki do świadczeń medycznych ciągle tylko rosną. Tak samo z zapisami do specjalistów. Jeśli ten dostęp do świadczeń będzie się pogarszał, to nieformalne załatwianie spraw będzie się nasilać – ocenił dr Kuzemczak.
Do tego dochodzą także kwestie socjokulturowe. – Status materialny, za którym idzie sieć powiązań i znajomości, pozwala przyspieszać dostęp i to nie tylko do opieki zdrowotnej – podkreślił.
Gość TOK FM dodał jednocześnie, że nie ma panaceum na ten problem. – Mamy niedobór specjalistów. Rząd skutecznie zwiększa nabór, ale jakość tych absolwentów poznamy dopiero za 6-10 lat. Bardzo ważną rolę odgrywa też edukacja i budowa postaw etycznych. Ciągle jest tak, że jeśli ktoś załatwi coś szybciej, to jest jeszcze w stanie się chwalić swoją obrotnością. To nie spotyka się z ostracyzmem społecznym. Stąd samo dosypanie pieniędzy do systemu, nie pomoże – podsumował ekspert.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Opera na obrzeżach Łazienek Królewskich. Część mieszkańców oburzona. "Co oni robią?"
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- "Jestem ultraortodoksyjną Żydówką i teściową leworęcznego rebego". O świecie europejskich chasydów w XXI wieku [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Od wkładek do butów po nowojorską giełdę. Tak najbrzydsze sandały świata doszły na szczyt
- Tusk: Wprowadzenie 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku to nadal oznacza także "trzynastkę" i "czternastkę"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach