"Kończy się piwo z Mentzenem, a zaczyna się praca". Pięć hamulców, które mogą zatrzymać Konfederację
Sondażowe poparcie dla Konfederacji - po tym, jak w wakacje doszło do 13-14 proc. - nagle stanęło. A, jak wynika chociażby z najnowszego, opublikowanego w czwartek sondażu Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl, Konfederacja nawet słabnie. Oddanie swojego głosu na partię, której twarzą jest Sławomir Mentzen, zadeklarowało 10 proc. badanych, co oznacza spadek o cztery punkty procentowe.
Czy to początek końca skoku popularności partii Mentzena, Bosaka i Korwina-Mikke, która w marcu nagle wyrosła na trzecią siłę w polskiej polityce? - Konfederacja już zerwała te najniżej wiszące owoce i widzimy to po sondażach. Dobiła do jakiegoś sufitu, o którym nie wiemy jeszcze, czy jest z betonu, czy jest sufitem, który jeszcze można przesuwać - mówił w podcaście Polityki Insight dla TOK FM Kastor Kużelewski, analityk ds. politycznych.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Koniec karnawału. Konfederacja zmuszona do "gry na wyjeździe"
Eksperci Polityki Insight - Wojciech Szacki, Kastor Kużelewski i Andrzej Bobiński - wskazali pięć hamulców, które mogą zatrzymać Konfederację. Jednym z nich jest wizerunek lidera partii Sławomira Mentzena, który powoli traci efekt świeżości i nie osiąga już tak rewelacyjnych wzrostów zasięgu na TikToku. Do tego dochodzi często powtarzana przez Konfederatów opowieść, że Mentzen nie jest politykiem. Jak zauważyli eksperci, nieszczególnie ma ona rację bytu w kampanii wyborczej. - Ma wizerunek albo eksperta, albo tiktokera, w zależności od potrzeb. Ta strategia pozwala mu robić więcej, trafiać do wyborców, którzy polityki nie lubią. Ale trudnym pytaniem jest, czy można nie być politykiem w kampanii. Bo Mentzen będzie musiał się pokazywać - czy to na plakatach, czy na konferencjach prasowych - jako polityk - zauważył Kużelewski.
Ponadto Sławomir Mentzen zorganizował w całej Polsce tzw. Piwa z Mentzenem, czyli spotkania z wyborcami, na których sprzedaje piwo z własnego browaru. Jednak, jak skomentował Andrzej Bobiński, "w momencie, kiedy wchodzimy w kampanię wyborczą, to kończy się też piwo z Mentzenem, a zaczyna się praca".
Wojciech Szacki dodał zaś, że Konfederacja może zawieść się na "różnicy między prekampanią a kampanią wyborczą". - Jak się spojrzy na to, jak funkcjonują media, ta zmiana tonów wraz z ogłoszeniem początku kampanii jest olbrzymia. Sprawy przyspieszają, klimat jest zupełnie inny, niż był jeszcze przed chwilą. I w tym świecie Konfederacja będzie się miewała gorzej niż inne partie z racji tego, że ona właśnie podkreśla, że jest zupełnie inna, a teraz jest zmuszona do gry "na wyjeździe" - ocenił ekspert.
Wyborcy Konfederacji to "elektorat funu". "Jeśli będzie zła pogoda, zrezygnują z głosowania"
Kolejną kwestią jest to, że popularność i większe poparcie rządzą się swoimi prawami. - Konfederacja stała się zakładnikiem swojej popularności - stwierdził Andrzej Bobiński, mając na myśli popularność zdobytą wśród młodszego elektoratu za pomocą mediów społecznościowych. - Dużo łatwiej jest kierować przekaz do bardzo określonej grupy docelowej, bo wtedy ten przekaz się kontroluje. To jest taki szpagat ideologiczno-programowy, kiedy już nie mówimy tylko tego, co chcemy powiedzieć, ale też trochę zaczynamy reagować na to, jak jesteśmy widziani przez naszych potencjalnych wyborców i to jest trudniejsze - argumentował dyrektor zarządzający Polityki Insight.
Eksperci zwrócili także uwagę, że sondaże to jeszcze nie wybory. Ich wyniki mogą się więc znacznie różnić od ostatecznego rezultatu osiągniętego przy urnach. Tym bardziej że, jak wskazał Kastor Kużelewski, elektorat Konfederacji to "elektorat funu", a więc elektorat najmniej zdeterminowany. - Wyobrażam sobie, że jeśli będzie zła pogoda, to wyborcy Konfederacji jako pierwsi zrezygnują z głosowania - ocenił. - Ale na drugą nóżkę, jeszcze kilka miesięcy temu mówiliśmy, że Konfederacja chyba jest niedoszacowana, bo może być tak, że część ludzi wstydzi się odpowiadać ankieterowi, że na nich głosują. Więc to są spekulacje, których nie mamy jak rozstrzygnąć - dodał.
Otoczenie mniej sprzyja
Jak zauważyli analitycy polityczni Polityki Insight, Konfederacji mniej sprzyja teraz także otoczenie polityczne. Początkowo bowiem zarówno PiS, jak i PO po cichu kibicowały temu ugrupowaniu. PiS, jak ujął to Andrzej Bobiński, "cieszył się, że hoduje sobie przystawkę, którą będzie mógł schrupać w momencie tworzenia rządu", a PO widziało w Konfederacji partię, która zabierze część elektoratu PiS-owi. Jednak gdy Konfederacja niespodziewanie urosła, stała się problemem dla PiS-u i dla PO, a co za tym idzie - celem ataków z ich strony.
Zdaniem Kastora Kużelewskiego wyborcy zdecydowani zagłosować na Konfederację na słowa krytyki duopolu być może jednak nie zważają. - Wydaje się, że postrzegają te ataki jako po prostu kierowane politycznie i tego nie słuchają. Natomiast problemem Konfederacji rzeczywiście może być to, że pozostałe partie wchodzą w jej niszę, czy szukają dojść do ich wyborców - skomentował analityk w podcaście Polityki Insight dla TOK FM.