Zełenski "podeptał przyjaźń polsko-ukraińską"? Ekspertka: To pragmatyzm polityczny

- Polska nagle przestawiła swój kompas strategiczny i to dla naszych sojuszników na Zachodzie jest kompletnie niezrozumiałe. To jest dyskredytujące i powoduje, że jesteśmy jeszcze bardziej osłabieni - mówiła w "Poranku Radia TOK FM" Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dyrektorka Instytutu Strategie 2050 i była ambasadorka Polski w Federacji Rosyjskiej.
Zobacz wideo Krzysztof Brejza o granatniku w Poranku Radia TOK FM

Prawo i Sprawiedliwość tłumacząc napięte relacje polsko-ukraińskie wskazuje na Wołodymyra Zełenskiego. Politycy obozu władzy przekonują, że prezydent Ukrainy postawił na Niemcy. Bo Berlin "dysponuje czekami na wysokie kwoty" i po zakończeniu wojny będzie mógł wspierać odbudowę Ukrainy. Taki scenariusz pojawił się np. w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Sieci", gdzie napisano o "podeptania przyjaźni polsko-ukraińskiej".

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasadorka Polski w Federacji Rosyjskiej, inaczej tłumaczy konflikt na linii Kijów-Warszawa. Zdaniem dyrektorki Instytutu Strategie 2050 "Zełenski pozwala sobie na arogancję względem Polski, ponieważ widzi, że pozycja Polski w Brukseli jest słaba".

- Polska ma mały wpływ na podejmowane decyzje zarówno ekonomiczne, jak i militarne w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego i w Brukseli. (…) Jeżeli nasza rola spada, przestajemy być szanowani, to Zełenski idzie tam, gdzie podejmowane są decyzje, gdzie jest większa sprawczość. To jest pragmatyczna logika polityczna - tłumaczyła była ambasadorka. Dodała, że musimy mieć silną pozycję w sojuszach i wtedy będziemy szanowani.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Pełczyńska-Nałęcz nie broniła prezydenta Ukrainy. Mówiła, że ostatnia wypowiedź prezydenta Ukrainy była "oburzająca" i "krzywdząca zwłaszcza dla polskich obywateli". Przypomniała też, że zagraniczne media dużo uwagi poświęciły wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że "już nie będziemy dostarczać uzbrojenia Ukrainie". Zagranica odczytała te słowa jako brak poparcia Polski dla dalszego dozbrajania Ukrainy przez Zachód.

- To pokazuje, że Polska nagle przestawiła swój kompas strategiczny i to dla naszych sojuszników na zachodzie jest kompletnie niezrozumiałe. To jest dyskredytujące i powoduje, że jesteśmy jeszcze bardziej osłabieni, jeśli chodzi o pozycję w Brukseli, a tym samym nie wzmacnia nas to wobec Ukrainy - argumentowała rozmówczyni Dominiki Wielowieyskiej.

Gościni TOK FM nie ma wątpliwości, że PiS objął kurs antyukraiński na użytek wewnętrzny, żeby zabrać wyborców Konfederacji. Jej zdaniem jest to ogromny problem, ponieważ "fundamentalnie poważne" jest to, żeby "wojna nie przelała się do Polski". - Nasza pozycja na Zachodzie i wobec Ukrainy jest w ten sposób dyskredytowana i demolowana. A to z kolei jest wielkim uderzeniem w bezpieczeństwo - mówiła Pełczyńska-Nałęcz.

TOK FM PREMIUM