Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
Marsz Miliona Serc rozpoczął się w południe na rondzie Dmowskiego. Już wtedy Donald Tusk mówił, że w centrum Warszawy stawiło się prawie milion osób. On głos zabrał jako pierwszy, po nim przemawiali m.in.: Rafał Trzaskowski, Michał Kołodziejczak czy Włodzimierz Czarzasty.
Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc
Również Donald Tusk marsz zakończył. W wystąpieniu, które wygłosił ze sceny ustawionej na rondzie Radosława stwierdził, że jest to największa polityczna manifestacja w historii Polski. - Oczy nas nie okłamują. Gdzie nie spojrzę - niekończące się rzeki ludzi. Jest nas więcej niż milion. Uczestniczymy w wydarzeniu wyjątkowym - stwierdził Tusk.
W swoim wystąpieniu często odwoływał się do tego, co widział i słyszał w czasie przemarszu trasą z ronda Dmowskiego, przez Marszałkowską, Świętokrzyską i al. Jana Pawła II. - Kiedy szedłem z setkami tysięcy maszerujących, wzdłuż całej trasy stały dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ludzi. Jeszcze nigdy tak się nie zmęczyłem uśmiechami. Widziałem tysiące uśmiechów - opowiadał o swoich wrażeniach szef KO.
Przyznał, że on sam, widząc chociażby to, co dzieje się w mediach ulicznych, miewał chwile zwątpienia w możliwość politycznego zwycięstwa nad władzą PiS. - Podobnie jak wy, ja też czasem myślałem, że ciężka sprawa. (...) Ale pamiętacie, że kiedy Polki i Polacy nagle chwytają się za ręce, przychodzi taka chwila, ten impuls, że grupa ludzi zamienia się we wspólnotę narodową, że żadna władza nie ma wtedy żadnej szansy, jeśli krzywdzi tę wspólnotę - mówił były premier.
Donald Tusk wspominał rok 1980 i strajk w Stoczni Gdańskiej, to jak się rozwijał i jak gromadził ludzi wokół "Solidarności". Gdy wspomniał o niedawnych 80. urodzinach Lecha Wałęsy, tłum skandował "Lech Wałęsa". Mówił również o Jerzym Owsiaku, który wiele lat temu stworzył Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, o której powiedział, że była "Solidarnością" dla jego pokolenia, a także wspomniał o pomocy, jakiej Polacy udzielili uchodźcom po wybuchu wojny w Ukrainie.
- Jesteście trzecią falą "Solidarności". (...) Nie wiem, kiedy ostatnio widzieliście taką kumulację dobrej energii, to aż wibruje w Warszawie i w całej Polsce - wołał Tusk ze sceny.
Donald Tusk na Marszu Miliona Serc. "Co nam mogą zrobić?"
Tusk powtórzył to, o czym mówił w wystąpieniu rozpoczynającym marsz - że są tacy, którzy uciekli dziś z Warszawy. - Zostaliście sami jak palce, uciekliście z Warszawy, nie dziwię się wam - mówił, mając na myśli polityków PiS, którzy dziś zorganizowali konwencję. - Co oni mogą nam dzisiaj zrobić? Ponad milion ludzi. Policję wyślą? Widziałem uśmiechniętych policjantów, pokazywali: tak trzymać! - dodała Tusk, a jego słowa nagrodzono oklaskami.
Lider KO przyznał, że jego współpracownicy zachęcali go, by w tym wystąpieniu mówił o programie. - Naszym programem jest Polska, którą w sercach żeśmy przenieśli przez te wszystkie lata. Polska normalna, my jesteśmy wszyscy normalni, nienormalna okazała się ta władza - stwierdził w przemówieniu, które pełne było odwołań do emocji. Padło też po raz kolejny ślubowanie zasypania podziałów społecznych: "Ślubuję zakończenie wojny polsko-polskiej dzień po wyborach. (...) Ile możemy sobie pluć w twarz?".
Na koniec Tusk wezwał do udziału w wyborach, do namawiania do tego znajomych. - Proszę was na wszystkie świętości, idźcie 15 października po zwycięstwo. Dla siebie, dla Polski, dla waszych dzieciaków, dla lepszej przyszłości, dla dumnej ojczyzny. Idźcie i zwyciężajcie - zakończył.