Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Hajnówce to szpital, do którego od ponad dwóch lat trafiają migrantki i migranci z polsko-białoruskiej granicy. W sumie to już ponad 500 osób, m.in. z Syrii, Afganistanu, Egiptu, Etiopii, Konga, Pakistanu, Sudanu i innych krajów.
Lekarze podkreślają, że musieli się nauczyć współpracy ze Strażą Graniczną, która przywoziła cudzoziemców z lasu czy z ulicy. Jak słyszymy, pogranicznicy niejednokrotnie wchodzili do szpitala z bronią, nie zawsze chcieli słuchać lekarzy. Czasami uznawali, że to oni mają prawo decydować, jak postępować z daną osobą.
- Przyznaję, że teraz jest dużo spokojniej. Jako personel medyczny mamy kanały kontaktowe z przedstawicielami Straży Granicznej i nauczyliśmy się wspólnej wyrozumiałości. Na początku jednak był duży chaos. Strażnicy nie wiedzieli, jak się zachowywać, a my nie wiedzieliśmy, gdzie jest granica, którą jako lekarze możemy postawić. A szpital to przecież nasze miejsce pracy i to my decydujemy, co się w nim dzieje - mówi dr Tomasz Musiuk, anestezjolog, wicedyrektor szpitala w Hajnówce.
Nie kryje, że czasami w relacjach ze Strażą Graniczą dochodziło do ostrej wymiany zdań, niekiedy wręcz konfliktów. - Ale to były jednostkowe przypadki - dodaje Musiuk.
Dr Tomasz Musiuk, wicedyrektor szpitala w Hajnówce na Podlasiu Fot. Anna Gmiterek-Zabłocka/ Radio TOK FM
Wypuścić czy zostawić?
Lekarz przyznaje, że pomoc uchodźcom wiąże się z trudnymi emocjonalnie sytuacjami. - Niejednokrotnie z ust naszych pacjentów padały prośby, by zostawić ich dłużej w szpitalu, bo to im uratuje życie - wspomina nasz rozmówca.
Jak mówi, dla personelu medycznego były to niełatwe decyzje, bo każdy zdawał sobie sprawę, co może czekać Syryjczyka, Kongijczyka czy Irakijczyka po wyjściu ze szpitala. Mogli przecież zostać znowu wypchnięci za granicę przez pograniczników. - Czasami więc zdarzało się zostawić daną osobę w szpitalu dłużej nie tylko po to, by postawić ją na nogach medycznie, ale też psychicznie - słyszymy.
O sytuacji migrantów i migrantek na polsko-białoruskiej granicy opowiada nowy film Agnieszki Holland "Zielona granica", który wchodzi do kin 22 września. Produkcja otrzymała Nagrodę Specjalną Jury podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Oprócz tego zdobyła też sześć nagród pozaregulaminowych. - Jak tylko będę mógł, obejrzę "Zieloną granicę" w kinie. Nie mogę się już doczekać - mówi dr Musiuk.
Lekarz podkreśla, że przed kryzysem na Podlasiu wielokrotnie słyszał o kryzysach migracyjnych w innych częściach świata. - Ale nigdy tego nie doświadczyłem. Nie wiedziałem, jak duży to problem. Nie zdawałem sobie sprawy, że ludzie mogą się przemieszczać, szukając lepszego miejsca do życia, z różnych powodów. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie wspaniała współpraca wszystkich pracowników naszego powiatowego szpitala. Cała ta historia pokazała, że nie jesteśmy zaściankiem, ale - można powiedzieć - centrum świata - podkreśla rozmówca TOK FM.
Szczególnie trudną historią, którą wspomina nasz gość, było przyjęcie do placówki cudzoziemki w ciąży. - Pierwsza myśl była taka, że musimy i damy radę uratować mamę z dzieckiem. To wprowadzało nas w pewien optymizm. Gdy okazało się, że dziecko niestety już nie żyje, nastąpiło załamanie. A potem jeszcze śmierć tej mamy. Chyba najtwardsze serca by tego nie wytrzymały - mówi Musiuk. By wesprzeć cały personel w tego typu sytuacjach, pomocne było wsparcie psychologiczne.
W ocenie dyrektora, kryzys humanitarny na granicy pokazał wielkie zaangażowanie mieszkańców, aktywistów, zwykłych ludzi. Bywały momenty, gdy szpitalowi brakowało środków higienicznych czy ubrań dla migrantów. Wtedy - właśnie dzięki pomocy lokalnej społeczności - udało się stworzyć specjalny magazyn z zapasami.
- Wielu z tych pacjentów nie powinno w ogóle trafić do szpitala, tylko sytuacja na granicy ich do tego zmusiła. Bo to granica odbierała im zdrowie. Trafiali pod opiekę lekarzy z cierpieniem, bólem, ranami. A zostawali m.in. z niepełnosprawnością na całe swoje życie, a do tego z potwornymi wspomnieniami - mówi wicedyrektor szpitala w Hajnówce.
"Dziś najwięcej pracy mają ortopedzi"
Problemy, z jakimi zgłaszają się do szpitala uchodźcy, na przestrzeni lat też się zmieniły. - W sierpniu 2021 trafili do nas pierwsi pacjenci. Na początku to było kilka osób miesięcznie, ale październik i listopad przyprowadziły do naszego szpitala ponad 200 osób. Na początku były to głównie stany wychłodzenia, hipotermia, czasami bardzo ciężka, do tego wycieńczenie spowodowane przebywaniem w trudnych warunkach atmosferycznych, bez jedzenia, bez picia. Ludzie byli odwodnieni, niedożywieni. Dziś, po wybudowaniu muru granicznego, sytuacja jest inna. Mamy głównie pacjentów urazowych - opowiada nasz gość.
I podkreśla, że zdecydowanie najwięcej pracy mają ortopedzi. - Osoby, które doświadczyły upadku z muru to najczęściej skomplikowane, długie hospitalizacje. Mieliśmy złamania obu kończyn albo jednocześnie rąk i nóg. Do tego złamania kręgosłupa czy kości miednicy. Tacy pacjenci niejednokrotnie wymagali skomplikowanych zabiegów. I to się ciągle dzieje, choć w ostatnich tygodniach obserwujemy zmniejszoną liczbę tych pacjentów - dodaje dr Musiuk.
Wicedyrektor szpitala w Hajnówce był jedną z pięciu osób nominowanych do przyznawanej przez Fundację Batorego Nagrody im. Olgi Kersten-Matwin. Pani Olga była psycholożką i psychoterapeutką, specjalizowała się w pomocy psychoterapeutycznej dla osób z doświadczeniem traumy i stresu pourazowego oraz we wsparciu dla osób pomagających uchodźcom i migrantom z rejonów konfliktu. Ze środków Funduszu - zgodnie z życzeniem darczyńcy - finansowana jest coroczna nagroda w wysokości 30 000 zł.
W tym roku nagroda trafiła do dwóch osób. Otrzymali ją Izabela Jaśkowiak - prezeska Romskiego Stowarzyszenia Oświatowego Harangos, członkini zespołu ekspertów działających na rzecz społeczności romskiej z Ukrainy oraz Darin Loka - tłumacz wspierający osoby z doświadczeniem migracji, zaangażowany w pomoc podczas kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej, współzałożyciel Stowarzyszenia Mova.
-
Lech Wałęsa oskarżony. Prokuratura zajęła się zeznaniami byłego prezydenta
-
Inflacja w Polsce. Znamy najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego
-
Sejm podjął decyzję ws. in vitro. Jak głosowali posłowie PiS? Zaskakujące wyniki
-
Pod Warszawą tak "witają sąsiadów" zza granicy. "Chcieliśmy, by zostali zauważeni"
-
Kto pierwszy może uciec z PiS? Stankiewicz mówi, na kogo zwracać uwagę
- Łódzkie. Przybywa pacjentów z COVID-19. "Szczyt zachorowań przed nami"
- Kraków "tonie w długach", ale pieniędzy dla władz miejski spółek nie brakuje. "Biznacjum"
- Zamach w Jerozolimie. Dwóch mężczyzn ostrzelało ludzi stojących na przystanku. Są ofiary
- Wojna w Izraelu. Jest decyzja w sprawie przedłużenia rozejmu
- Nowe informacje w sprawie ataku nożownika w szkole w Kadzidle. Odwołano lekcje