Bydgoskie fotopułapki łapią wandali. "Ich lokalizacji nie podajemy, by zmylić przeciwnika"
Kupione przez urząd miasta kamery działają 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. Fotopułapki podglądają tereny leśne, parki, okolice ogródków działkowych i wiat śmietnikowych na bydgoskich osiedlach. - Ich konkretnej lokalizacji nie podajemy, by zmylić przeciwnika - mówił nam wiceprezydent Bydgoszczy Michał Sztybel.
Dwa razy złapany na gorącym uczynku
W ostatnich tygodniach mobilne fotopułapki złapały kolejnych wandali podrzucających śmieci. - 3 października, przy ogródkach działkowych, kierowca dostawczego samochodu wyrzucił do kontenera plastikowe części samochodowe i opony. Część śmieci wylądowała też obok - opowiada starszy inspektor Piotr Mróz ze straży miejskiej w Bydgoszczy. - W tym samym miejscu ta sama osoba została też przyłapana drugi raz, 18 listopada - dodaje strażnik. Mężczyzna został dwukrotnie ukarany mandatem po 500 złotych i musiał uprzątnąć swoje śmieci.
Do drugiego zdarzenia doszło na jednym z bydgoskich osiedli. - Pan woził furgonetką części zniszczonych mebli oraz jakieś płyty paździerzowe i wyrzucał je przy wiatach śmietnikowych. Co ciekawe, zwoził te odpady pojemnikiem na śmieci, który zabrał sobie z innego osiedlowego śmietnika - opowiada inspektor. - Nie wziął tylko pod uwagę, że śmietniki są czipowane i dokładnie wiemy, gdzie powinny stać - dodaje.
Żeby wyłapać wandali, potrzebna jest niezwykle żmudna praca przed komputerem. 10 strażników miejskich każdego miesiąca przegląda setki tysięcy zdjęć zrobionych przez fotopułapki. - Kamery wzbudzają się na ruch zarówno w dzień, jak i w nocy, bo mają czujki na podczerwień. Wykonują przy tym pięć zdjęć. - opowiada Mróz. - To jest skala około 250 do 300 tysięcy zdjęć miesięcznie. To wszystko trzeba przejrzeć i wyłapać odpowiednie fotografie - dodaje nasz rozmówca.
500 złotych mandatu i sprzątanie
Straż miejska w Bydgoszczy przyjmuje rocznie ponad 1000 zgłoszeń od mieszkańców w sprawie dzikich wysypisk na terenach publicznych. - Można tam znaleźć wszystko: stare meble, części samochodowe, odpady poremontowe, z którymi część osób nie wie, co zrobić - wylicza Mróz. - Nam ciężko to zrozumieć, bo przecież są PSZOK-i, do których można to wywieźć - rozkłada ręce.
Za nielegalne wywożenie odpadów grozi mandat w wysokości 500 złotych. Wandal zobowiązany jest również do posprzątania po sobie, a jeśli tego nie zrobi, sprawa trafi do sądu i wówczas kara może wzrosnąć do 5 tysięcy złotych.
W ubiegłym roku miasto uprzątnęło aż 344 dzikie wysypiska, o łącznej masie 1 082,2 kg, co kosztowało podatników około 200 tysięcy złotych.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach
- Kursy kasujące punkty karne cieszą się dużą popularnością. Ośrodki WORD przeżywają oblężenie
- Wystartował 45. Maraton Warszawski. Utrudnienia na wielu ulicach stolicy
- ''Koszmar, gdy ktoś ci mówi, że wynajmie mieszkanie tylko białym"