Boom na retro komputery. "Przy 'łamaniu joya' można tu uronić łezkę z sentymentu"
- Przekrojowo prezentujemy historię informatyki i przy okazji chcemy dać ludziom coś, co przy tzw. łamaniu joya pozwoli im uronić niejedną łezkę z sentymentu - mówi nam Krzysztof Chwałowski, jeden ze współzałożycieli katowickiego Muzeum Historii Komputerów i Informatyki.
Placówka zgromadziła już około 4900 samych komputerów, z czego ponad 200 komputerów jest do dyspozycji zwiedzających. Są unikaty polskiej produkcji, komputery wielkogabarytowe, biurkowe, a także kraina 8-bitowych komputerów i tych "blaszanych" - PCetów i maszyn 16- i 32- bitowych, takich jak Atari ST, Amiga i Archimedes. Są też popularne Commodore oraz komputery sprzedawane dekady temu w sklepach górniczych, takie jak Acorny i Spectravideo. Działające i dostępne dla zwiedzających. A przy okazji można utonąć w klimacie gier sprzed lat.
Krzysztof Chwałowski pokazuje komputery i inne wynalazki techniki z roku 1989 w Muzeum Historii Komputerów i Informatyki . Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
Od szafy do smartfona
Historycznie najcenniejsze eksponaty znajdują się jednak w innych salach. - Zobaczyć można u nas prawdopodobnie jedyne na świecie działające polskie Odry, wielkogabarytowe maszyny, które królowały niegdyś w zakładach przemysłowych - mówi Chwałowski.
Do ich wskrzeszenia przyczynił się jeden ze współkonstruktorów - mieszkający w Katowicach Romuald Jakubiec. Udało się także odtworzyć dokumentację mechaniczną procesora ODRA 1305 i ją zbudować w pierwotnej wersji z pierwotnym malowaniem. Choć prace nad repliką trwały od kilku lat, to powstała ona całkiem niedawno, a sam konstruktor, obecny przy uruchamianiu pierwszej jednostki miał potwierdzić, że wygląda ona identycznie, jak ta, którą uruchamiał w 1972 roku.
W Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach znajduje się też unikatowy, jedyny wyprodukowany w Polsce, komputer o nazwie Compan 16 z zakładów Mera Elzab w Zabrzu, jedyne w Polsce działające pamięci taśmowe czy replika Apple 1. - Młodzież może przekonać się, że procesor urządzenia takiego jak smartfon był kiedyś olbrzymią szafą, do transportu której potrzebnych było kilku ludzi i samochód dostawczy. I bynajmniej nie mieścił się w kieszeni - słyszymy w muzeum.
By zwiedzić ekspozycję i trochę się pobawić, potrzeba około 2 godzin. - Komputery pozostawiamy włączone, choć oczywiście nie wszystkie. Nikt nie będzie operatorem Odry, jeżeli nigdy wcześniej tego nie robił - zastrzega nasz rozmówca. Jak dodaje, akurat w tym roku obchodzone jest 60-lecie pierwszej polskiej gry komputerowej o nazwie gra Marienbadzka napisanej właśnie na polski komputer - Odra 1003. Algorytm, autorstwa Witolda Podgórskiego (przeniesiony następnie na kod programowy, wykonywany przez Odrę 1003), to tak naprawdę stworzona pod wpływem francusko-włoskiego filmu "Zeszłego roku w Marienbadzie", implementacja chińskiej gry NIM. - Jeden z naszych kolegów odtworzył tę grę na Odrę 1305 - zdradza współzałożyciel muzeum.
Wycieczki w kosmicznej ilości
W grudniu minie 10 lat, odkąd powstało katowickie Muzeum Historii Komputerów i Informatyki. Aktualnie mieści się w budynku Instytucji Kultury Miasto Ogrodów im. Krystyny Bochenek na placu Sejmu Śląskiego. Przy ograniczonej przepustowości (ze względu na wielkość pomieszczeń i liczbę przewodników) od momentu powstania do wybuchu pandemii placówkę zwiedziło ponad 85 tysięcy osób. Prawdziwy boom jest jednak w ostatnich tygodniach.
- Z końcem września tego roku, gdy "popandemicznie" otworzyliśmy się ponownie, mamy wycieczki szkolne w kosmicznej ilości - przyznaje nasz rozmówca. Jak dodaje, codziennie muzeum odwiedza kilka grup, a jednorazowo w salach mieści się około 80 osób. Cała instytucja od początku prowadzona jest przez wolontariuszy, bez pracowników na etacie i dotacji. Współzałożycielami - poza Krzysztofem Chwałowskim - są Dariusz Waleriański i Zbigniew Rudnicki.
Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach Fot. Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach
- Nikt nas nie finansuje - przyznaje Chwałowski. A prąd kosztuje. - Można sobie wyobrazić, ile energii potrzebuje ponad 200 komputerów eksploatowanych codziennie, poza niedzielą, przez ponad 8 godzin - stwierdza Chwałowski. Do tego dochodzą komputery wielkogabarytowe, bardzo energochłonne. - Odry, niestety, na wodę nie pracują, a szkoda, bo woda byłaby tańsza - śmieje się nasz rozmówca. Finansowym operatorem muzeum jest powołane w tym celu stowarzyszenie. Są też sponsorzy. No i trzeba zapłacić za wstęp.
Pełne magazyny
Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach cierpi także na chroniczny brak miejsca. Ekspozycja ma niecałe 700 metrów kwadratowych. To osiem sal. Są też laboratoria i zaplecze. Jak słyszymy, z prezentowanych eksponatów spokojnie można by stworzyć wystawę na dwukrotnie większej powierzchni. Z kolei zawartość muzealnych magazynów starczyłaby na zapełnienie całego budynku.
- Mamy na przykład 150 automatów do gier, których nie mamy gdzie eksponować - rozkłada ręce Chwałowski. Placówka zarejestrowana jest w wykazie muzeów prowadzonym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W Muzeum Historii Komputerów i Informatyki prowadzone są więc księgi inwentarzowe, powstaje dokumentacja prac rekonstruktorskich, działa pracownia rekonstrukcji i renowacji maszyn cyfrowych oraz biblioteka gromadząca nie tylko książki i czasopisma, ale też - dokumentacje techniczne.
- W związku z ostatnim boomem na wycieczki szkolne widzimy coraz wyraźniej potrzebę wyodrębnienia sali historii polskiej informatyki i sali historii komputerów Apple - stwierdza nasz rozmówca.
Zwiedzanie dla osób indywidualnych możliwe jest jedynie w soboty o godzinie 15. Muzealne lekcje i spotkania odbywają się w tygodniu. W ramach obchodów 10-lecia istnienia, 10 grudnia muzeum planuje Dzień Otwarty, a w holach budynku Katowice Miasto Ogrodów planowana jest ogólnodostępna wystawa kolekcjonerów sprzętu komputerowego.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Tusk: Wprowadzenie 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku to nadal oznacza także "trzynastkę" i "czternastkę"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach
- Kursy kasujące punkty karne cieszą się dużą popularnością. Ośrodki WORD przeżywają oblężenie
- Wystartował 45. Maraton Warszawski. Utrudnienia na wielu ulicach stolicy