Do szczepionkobusu przez kilka godzin nie zajrzał nikt. "Myślą, że jak ich nikt nie odwiedza, to wirus nie dotrze"
Szczepionkobusy, czyli specjalne karetki z lekarzem, pielęgniarką i kierowcą na pokładzie, od czerwca do grudnia 2021 roku były w trasie niemal codziennie. Głównie w małych gminach województwa lubelskiego, w których liczba zaszczepionych mieszkańców była najmniejsza. Wszystko to z inicjatywy wojewody Lecha Sprawki, w ramach Narodowego Programu Szczepień.
"Bez sensu, by karetka stała i czekała"
Po świętach wyjazdy szczepionkobusów zawieszono, bo nie było chętnych na szczepienia. O ile na początku zainteresowanie mieszkańców poszczególnych gmin było jeszcze w miarę spore, o tyle z każdym miesiącem było coraz gorzej. W czasie wakacji szczepiono w poszczególnych miejscach nawet ponad 100 osób, ale w grudniu było to zaledwie po kilku-kilkunastu pacjentów dziennie.
Dla przykładu - dane z grudnia: Jabłonna - 9 osób zaszczepionych; Dzwola - 10 osób, Aleksandrów - 7, Piaski - 10, Bełżyce - 6, Obsza - 7, Ludwin - 3 osoby. Zdarzały się sytuacje, gdy na szczepienie do szczepionkobusa, który stał i czekał przez kilka godzin, nie zgłosił się nikt - tak było m.in. w Potoku Wielkim 16 grudnia.
- Widzieliśmy, że zainteresowanie cały czas spada, więc bez sensu było wysyłać cały zespół wyjazdowy, gdy dziennie na takim wyjeździe szczepiło się sześć czy nawet mniej osób - mówi Barbara Lemieszek, pielęgniarka koordynująca szczepienia w Szpitalu Jana Bożego w Lublinie, który był odpowiedzialny za obsługę szczepionkobusa.
W dobie ogromnych braków w ochronie zdrowia, gdy na szpitalnych oddziałach czy w przychodniach potrzebne są każde ręce do pracy, nie można było pozwolić na to, by lekarz z pielęgniarką siedzieli w karetce kilka godzin i bezczynnie czekali, czy ktoś się zjawi, czy też nie. - To poświęcenie czasu personelu służby zdrowia, którego jest niewiele. Wysyłaliśmy szczepionkobus, a brakowało ludzi np. w naszych stacjonarnych punkach szczepień - dodaje Barbara Lemieszek.
Szczepionkobusy znów ruszają w teren
Szczepionkobusy przez kilka tygodni nie jeździły, ale właśnie zapadła decyzja, że znów ruszają w trasę. - Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, by akurat teraz było to zasadne, bo medycy są aktualnie bardziej potrzebni w szpitalach, ale może rzeczywiście - mamy piątą falę, ogromną liczbę zakażeń. Może w tych małych miejscowościach będą osoby, które się w końcu opamiętają i zgłoszą na szczepienie - mówi nam (anonimowo) jeden z lekarzy.
Mieszkańcy Lubelszczyzny od początku nie za bardzo chcieli się szczepić przeciwko COVID-19. - Wiele osób ma takie podejście, że jak mieszkają w małej wiosce i nikt ich nie odwiedza, to do nich wirus na pewno nie dotrze i dlatego nie muszą się szczepić - opowiada pani Ewelina, której mama mieszka na wschodzie województwa. Namówiła mamę na szczepienie, ale wielu sąsiadów było przeciwnych. - Niektórzy mówią wprost, że nie chcą się dać kontrolować. A szczepionkę nazywają "czipem", dzięki któremu - rzekomo - ktoś miałby nad nimi kontrolę. Absurd goni absurd - mówi pani Ewelina.
Szczepionkobus, żeby zaszczepionych było więcej
Wojewoda lubelski jeszcze w czerwcu 2021 podjął decyzję o tym, by ze szczepieniami ruszyć w teren. Szczepieniobus od początku docierał do mniejszych i większych miejscowości. Można się w nim było zaszczepić jednodawkową szczepionką Johnson&Johnson, bez wcześniejszego umawiania się czy zapisywania na konkretną godzinę. Odwiedzał m.in. parafie czy lokalne festyny.
Wciąż jednak Lubelszczyzna to region, w którym poziom wyszczepienia przeciwko COVID-19 jest zdecydowanie niższy niż w całej Polsce. Zaszczepiła się tu mniej niż połowa mieszkańców. Co ważne, są gminy, w których ten wskaźnik jest jeszcze niższy, gdzie zaszczepiona jest zaledwie jedna trzecia mieszkańców.
Najgorzej jest w gminach Serniki (33 proc. mieszkańców w pełni zaszczepionych), Tereszpol (33,1 proc.), Ludwin i Wojcieszków (34 proc.), Łuków (34,2 proc.) i Godziszów (34,9 proc.). Są to również miasta: Międzyrzec Podlaski (35,3 proc.), Lubartów (36,1 proc.) czy Kock (36,4 proc.).
- Pomysł wykorzystania w województwie lubelskim mobilnych punktów szczepień w realizacji Narodowego Programu Szczepień wynika z tego, że dynamika szczepień w naszym województwie jest jedną z najgorszych w skali kraju. Uwzględniając specyfikę naszego województwa, gdzie wielu mieszkańców mieszka na terenach wiejskich, zdecydowaliśmy się na upowszechnienie właśnie tej formuły prowadzenia szczepień - mówił wojewoda lubelski, Lech Sprawka tuż po uruchomieniu programu.
Łącznie, w mobilnych punktach szczepień - w tym w ramach "Przystanku Szczepienie" w samym Lublinie - od 28 czerwca do 23 grudnia 2021 roku na terenie województwa lubelskiego zaszczepionych zostało 15 737 osób. W samym grudniu było to 1431 osób.
Obecnie ci, którzy chcą się zaszczepić, mogą to zrobić głównie w punktach stacjonarnych, które najczęściej mieszczą się w przychodniach i szpitalach. Chętnych do szczepień jest, niestety, bardzo niewielu. Szczepi się głównie trzecią dawką. Jeśli pojawiają się osoby na pierwszą dawkę, to najczęściej ci, którzy pracują w ochronie zdrowia (do 1 marca muszą być obowiązkowo zaszczepieni) oraz pojedynczy nauczyciele.
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- ''Koszmar, gdy ktoś ci mówi, że wynajmie mieszkanie tylko białym"
- Złote Lwy 2023 dla filmu "Kos". Zakończył się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
- Szkoła bez zadań domowych? W tej gminie to się sprawdziło. "Tak mi się zamarzyło"
- Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]