"Chcę ją zatrudnić, dzwoniłem do ministerstwa". Lekarka z Kijowa znalazła pracę i mieszkanie
Pani Olga uciekła przed wojną. Razem z dorosłą córką - adwokatką, jej koleżanką, dwoma kotami i psem przedostała się do Lublina. Tu zamieszkała w hotelu, za który płaciła 130 zł za dobę. Na dłuższą metę nie było jej na to stać. Dlatego pojechała mieszkać w Chełmie - dzięki pani Alicji, właścicielce hotelu Duet, dostała tam darmowe lokum, wyżywienie i opiekę. Zależało jej też na tym, by podjąć pracę. W Kijowie pracowała jako pediatra.
Ograniczenia w przepisach
Gdy ojciec Filip Buczyński, franciszkanin, prezes lubelskiego hospicjum, dowiedział się od nas o pani Oldze, powiedział krótko: "Chcę ją zatrudnić". I tak się stało. Lekarka właśnie znalazła pracę. Obecne przepisy nie pozwalają dać jej etatu lekarza. - Dodzwoniłem się do ministerstwa. Pan, który odebrał, okazał zdumienie, że pytam o to, czy mogę zatrudnić lekarkę z Kijowa z 30-letnim stażem pracy w zawodzie. Okazało się, że jest to problem, a ja mam w tej chwili 15 rodzin hospicyjnych z Ukrainy, które przyjąłem i które wymagają pediatry - opowiada nam ojciec Buczyński.
- Nagle się okazuje, że u nas nie może się tymi dziećmi opiekować, bo są ograniczenia w przepisach. Zakładam, że to się jakoś wyjaśni. Na razie będę zatrudniał panią Olgę jako asystentkę medyczną. To jest kuriozalne, bo ona jest lekarzem z dużym stażem pracy w zawodzie - dziwi się nasz rozmówca.
- Będę się opiekować dziećmi z Ukrainy i z Polski. Będę pomagać i robić to, co robiłam u siebie. Bardzo się z tego cieszę i bardzo za to dziękuję. Zajmę czymś głowę. Nie będę myśleć o tym, co nas spotkało - mówi w rozmowie z TOK FM pani Olga. Ma dostać umowę, będzie to normalna praca, nie wolontariat.
Udało się też z mieszkaniem
Po naszym pierwszym tekście o pani Oldze dostaliśmy ponad 60 ofert pomocy dla niej. Jedna z nich - od pani Izy - dotyczyła bezpłatnego wynajęcia mieszkania w Lublinie. - Postanowiliśmy z mężem, że chcemy pomóc. To mieszkanie w zasadzie stoi puste, a pani Olga potrzebuje pomocy na dziś. Jest mi bardzo miło, że możemy jej pomóc - mówi pani Iza.
Dostaliśmy e-maile z ofertą pomocy również od lekarzy z różnych części Polski. Pisali, że - w związku z pandemią - zatrudnienie lekarzy z Ukrainy i nostryfikacja dyplomu jest obecnie łatwiejsze niż jeszcze kilka lat temu, choć rzeczywiście trochę to trwa.
Na problem zwrócił też ostatnio uwagę pełnomocnik rządu do spraw cyberbezpieczeństwa i były wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. "W tej wyjątkowej sytuacji Naczelna Iza Lekarska i Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych powinny zaproponować rozwiązania pozwalające medykom z Ukrainy, którzy schronili się w Polsce, podjęcie pracy w zawodzie" - napisał w mediach społecznościowych.
W odpowiedzi Okręgowa Izba Lekarska z Warszawy odparła, że "dobrym rozwiązaniem byłoby przyjmowanie lekarzy z Ukrainy na 6-miesięczny staż adaptacyjny (finansowany przez resort zdrowia)". "Dzięki temu mogliby się utrzymać, uczyć języka i poznać system" - napisano. Czekamy na nowe rozwiązania.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach
- Kursy kasujące punkty karne cieszą się dużą popularnością. Ośrodki WORD przeżywają oblężenie
- Wystartował 45. Maraton Warszawski. Utrudnienia na wielu ulicach stolicy
- ''Koszmar, gdy ktoś ci mówi, że wynajmie mieszkanie tylko białym"