Lublin chce finansować in vitro, ale nie ma pieniędzy. Prezydent rozkłada ręce. "Komu mamy zabrać?"
Walka o miejski program in vitro trwa w Lublinie od 2019 roku. To wtedy do biura Rady Miasta wpłynęła petycja w tej sprawie, złożona przez Inicjatywę 100-lecie Głosu Polek, a podpisana przez kilkaset osób. 17 października 2019 roku radni petycję przyjęli, po czym miasto opracowało projekt programu polityki zdrowotnej dotyczący dofinansowania leczenia niepłodności metodą in vitro. Program, który miał być skierowany do mieszkanek i mieszkańców Lublina, dostał nawet pozytywną opinię prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
W założeniach programowych koszty oszacowane zostały w dwóch wariantach: I wariant, który zakładał dofinansowanie trzech procedur, miał kosztować 5,5 mln zł; II wariant zakładający dwie procedury - 3,7 mln zł. Warto przy tym zaznaczyć, że były to kwoty wynikające z cen usług medycznych obowiązujących w 2020 roku. Dziś na pewno byłoby nieco drożej.
I choć wszystko wydawało się zmierzać ku realizacji programu, do dziś Lublin go nie wprowadził. Inaczej niż w wielu innych miastach, jak np. w Krakowie, gdzie w maju ruszył nabór do miejskiego programu in vitro. Ma być nim objętych ok. 200 par.
Dlaczego w Lublinie cisza wokół in vitro?
Dlatego lubelska radna Maja Zaborowska zapytała prezydenta w interpelacji o losy programu in vitro. Zwróciła uwagę, że rodziny, które starają się o dziecko, a nie stać ich na samodzielne sfinansowanie zabiegu, na wsparcie czekają już ponad 2,5 roku.
- Nie wprowadzamy programu z powodów finansowych - przyznaje w rozmowie z TOK FM prezydent Lublina Krzysztof Żuk. I wskazuje, że w mieście jest dziś masa innych potrzeb - choćby pracowników pomocy społecznej, którzy protestują i domagają się podwyżek. - Łączne oczekiwania pracowników MOPR to 7 mln zł. Do tego podwyżki dla pracowników Domów Pomocy Społecznej - ich roczne oczekiwania to mniej więcej 3,5 mln zł - wylicza prezydent Żuk. I dodaje, że miasto straciło też ogromną część swoich dochodów w związku ze zmianami podatkowymi i dostaje zbyt niską subwencję oświatową.
- To jest argument, który trzeba brać pod uwagę: komu mamy nie dać albo komu mamy zabrać? Nie mówię, że nie będzie dofinansowania do in vitro w ogóle. Mówię tylko, że realnie oceniamy to, co się aktualnie dzieje. Nie mamy nawet tych środków, których oczekują pracownicy MOPR czy DPS, ale teraz również pracownicy Urzędu Miejskiego, bo oni również zdążyli przekazać nam swoje oczekiwania odnośnie przyszłego roku - wskazuje Krzysztof Żuk.
Zawsze jest coś ważniejszego
- Rozumiałam opóźnienie we wprowadzeniu programu w związku z pandemią COVID-19, bo to jest oczywiste, że miasto było wtedy w trudnej sytuacji. Ale dziś już tego nie rozumiem. Jestem tym bardzo zaskoczona. Ciągle słyszymy o dużych inwestycjach, dużych pieniądzach, a tutaj chodzi o kilka milionów złotych i o program, który ma dać niesamowite szczęście wielu rodzinom - mówi Magdalena Bielska, która wspólnie m.in. z Magdaleną Łuczyn składała petycję w 2019 roku.
Radna Maja Zaborowska zapowiada, że tak sprawy nie zostawi. - To rzeczywiście długo trwa, zawsze jest coś ważniejszego. Ale teraz już zrobię, co mogę, by wprowadzić ten punkt do budżetu miasta na 2023 rok. Złej woli na pewno w mieście nie ma. Problemem jest to, że finanse są, jakie są i trzeba będzie przekonać radnych, że to naprawdę niezwykle ważna sprawa - mówi.
Sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki w udzielonej radnej odpowiedzi napisał wprost: "W budżecie miasta Lublin na 2022 rok brak jest możliwości sfinansowania wdrożenia programu. Realizacja postulatu wyrażonego w Pani interpelacji będzie możliwa na etapie prac nad projektem budżetu miasta na przyszły rok".
Program in vitro ma też w mieście swoich przeciwników, którzy na początku 2022 roku złożyli w Radzie Miasta swoją petycję. - To głos mieszkańców Lublina, którzy mówią zdecydowane "nie" marnotrawieniu pieniędzy z budżetu miasta - mówił, składając petycję, Krzysztof Kasprzak z Fundacji "Życie i Rodzina".
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Złote Lwy 2023 dla filmu "Kos". Zakończył się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
- Szkoła bez zadań domowych? W tej gminie to się sprawdziło. "Tak mi się zamarzyło"
- Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Brzetislav Danczak nowym ambsadorem Czech w Polsce. Pokieruje również misją dyplomatyczną w Kijowie