"Bili syna po głowie, nikt nie zareagował". Ukraińska rodzina zaatakowana w centrum Lublina
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem na ulicy Królewskiej. Cała trójka była na spacerze. Gdy wracali już do domu - jak mówią - zostali zaatakowani. - Było dwóch mężczyzn. Siedzieli na ławce, zaczepili nas, że chcą papierosów. Siostra odpowiedziała, że nie mamy papierosów, bo nikt z nas nie pali. Wtedy zaczęli być agresywni. Wyzywali nas od ukraińskich ku..ew, krzyczeli "jeb...ć Ukraińców", kazali nam się wynosić z Polski - opowiada 13-letni Jaroslaw.
Jak mówi, po polsku zaczął prosić, by nic im nie robili. - Mówiłem, żeby się nas nie czepiali, że my nic do nich nie mamy, żeby nas zostawili w spokoju. Ale tak się nie stało - dodaje nastolatek. Twierdzi, że gdy chciał zadzwonić na policję, sprawcy próbowali mu wyrwać telefon, przewrócili na ziemię. - Bili syna po głowie pięściami - opowiada z kolei mama chłopca.
W szarpaninie uczestniczyła też ciężarna córka pani Oksany. - Bałam się o nią bardzo. Krzyczałam, żeby uciekała. Ma siniaki, ale na szczęście dziecku nic się nie stało - mówi. - Smutne jest to, że żadna z osób, które były w pobliżu, nie zareagowała - dodaje.
Na miejsce - jak słyszę - szybko przyjechała policja. Prawdopodobnie wezwał ją któryś ze świadków. Sprawców udało się zatrzymać, bo rodzina - na koniec awantury - zrobiła im zdjęcia i łatwo było ich rozpoznać.
"Nigdy czegoś podobnego nie doświadczyliśmy"
Pani Oksana trafiła do Lublina w marcu 2022 roku razem z 13-letnim synem - przyjechali, uciekając przed wojną. Wybrała Lublin, bo tu od kilku lat studiowała i mieszkała jej córka.
- Jesteśmy w Polsce już dziesiąty miesiąc, nigdy czegoś podobnego nie doświadczyliśmy. Wprost przeciwnie. Polacy nam pomagają. Dobrzy ludzie. Nie rozumiem, dlaczego teraz to się stało - przyznaje nasza rozmówczyni. I dodaje, że chciałaby, aby sprawa została jak najszybciej wyjaśniona. - Nie wiem, tu chyba chodziło o jakąś nienawiść do naszej narodowości, może o jakieś kwestie historyczne? - zastanawia się Jarosław.
Pani Oksana - wspólnie z dziećmi - złożyła zawiadomienie na policji. - Rozmawiano z nami w obecności tłumacza. Wszystko po kolei opowiedzieliśmy. Teraz mamy czekać, co dalej - dodaje.
Dzięki wsparciu lubelskiej Izby Adwokackiej udało nam się skontaktować ukraińską rodzinę z adwokatką Anną Adamską-Gallant, która zgodziła się reprezentować ją pro bono.
Policja - w udzielonej nam odpowiedzi - potwierdza, że w sobotę przed godziną 21 otrzymała zgłoszenie z ulicy Królewskiej. "Z informacji przekazanych na numer alarmowy wynikało, że miało dojść do ataku na obywatelki Ukrainy oraz chłopca. Policjanci, na podstawie przekazanego rysopisu, podczas penetracji terenu, ustalili dwóch mężczyzn wskazanych jako sprawcy. To 25 i 30-latek z naszego województwa" - informuje Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Jak dodaje, obecnie "wywoływana jest opinia lekarza biegłego na temat obrażeń ciała". "Zabezpieczony został monitoring i przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Policjanci z komendy miejskiej prowadzą sprawę w kierunku pobicia małoletniego chłopca oraz znieważenia osób na tle narodowościowym" - dodaje.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"