Po sąsiedzku stawiają wielki pomnik Kaczyńskiego. "Przerobiłam etap złości, dziś jest mi po prostu przykro"
TOK FM: Pomnik Lecha Kaczyńskiego ma stanąć przy placu Teatralnym. Pani mieszka tuż obok i jest jedną z osób, które złożyły odwołanie od decyzji o warunkach zabudowy w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, a potem skargę do sądu.
Marta Kurowska: Rzeczywiście, na pewnym etapie dowiedziałam się, że mam prawo się odwoływać, i postanowiłam, że muszę to zrobić. Bo nie zgadzam się na tego typu odgórnie, arbitralnie podejmowane decyzje bez udziału mieszkańców. Tym bardziej, że zarząd naszej wspólnoty, który mógł być w tej sprawie stroną, tak zwlekał ze sformułowaniem zastrzeżeń mieszkańców do tej inwestycji, że ostatecznie żadnego odwołania nie złożył.
Złożyliście wy, mieszkańcy.
Jestem współwłaścicielką mieszkania, mamy prawo do wieczystego użytkowania gruntu, mamy przywilej płacenia za to. I zdałam sobie sprawę, że coś nie gra w placu Teatralnym - tym, przy którym ma stanąć pomnik Lecha Kaczyńskiego. Plac Teatralny przed Centrum Spotkania Kultur od początku był częścią całego projektu. Wiele lat temu, gdy Lublin ubiegał się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, a Centrum Spotkania Kultur jeszcze nie było, zabiegaliśmy o to, by poznać plany, jak ten plac ma wyglądać. Pokazał nam je autor całej koncepcji Bolesław Stelmach.
I ten plac stanowi o wielkomiejskości Lublina. Z niego widać Krakowskie Przedmieście, jest perspektywa. Stojąc na tym placu, można się poczuć jak w jakimś dużym mieście, które lubi swoich mieszkańców, szanuje swoich gości i dba, by to, co widzą, było po prostu ładne. Ta perspektywa, ten oddech w patrzeniu na miasto jest czymś niezwykły - to wygląda, jakby miasto było jeszcze większe niż jest. I to jest coś, co trzeba pielęgnować, a nie niszczyć.
Projekt pomnika Lecha Kaczyńskiego w Lublinie fot. Rada Miasta Lublin
Jednak Samorządowe Kolegium Odwoławcze powiedziało wam, mieszkańcom, którzy złożyli odwołania: "Nie jesteście w tej sprawie stroną".
Tak, ale ponieważ mamy poczucie odpowiedzialności za miasto, za przestrzeń, która nas otacza, to część mieszkańców ostatecznie zdecydowała się złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Jak pani ocenia tempo prac w sprawie pomnika? Decyzje zapadają błyskawicznie.
Bardzo źle to oceniam. Kika lat temu współorganizowałam w Lublinie spotkanie z prof. Janem Gehlem, duńskim architektem i urbanistą znanym z tworzenia miast przyjaznych mieszkańcom.
A tu - w naszej lubelskiej sprawie - o tym, by miasto wysłuchało mieszkańców, mówić nie możemy?
No właśnie. A przecież Jan Gehl nie mówił tylko do mnie. Na wykładzie było ponad 800 osób. Spotkanie jest też dostępne w Internecie, na stronie projektu "Miasto dla ludzi - lubelskie standardy infrastruktury pieszej". Każdy, gdyby chciał, mógłby się dowiedzieć, co mówił profesor, który jest autorem książki "Miasta dla ludzi". Po pobycie w Lublinie docenił nasze pomysły, nasze działania partycypacyjne i naszą wspólną troskę o miasto. A dziś, po tych kilku latach, zastanawiam się, co się z nami stało, że miasto nie jest dla nas ważne. Że nie ma mieszkańców, którzy powiedzieliby, że coś im się bardzo podoba albo coś im się bardzo nie podoba. Ale nie ma też przestrzeni w mieście do takiej rozmowy. Jest, jak jest. Niestety, pandemia koronawirusa, a teraz też wojna w Ukrainie, zmieniła pewne obyczaje w mieście - decyzje są podejmowane arbitralnie, nie ma rozmów, dialogu, wzajemnego słuchania.
Mieszka pani w bloku obok miejsca, gdzie stanie pomnik Lecha Kaczyńskiego. Jakie emocje temu towarzyszą?
Jeśli chodzi o pomnik, to jest mi po prostu przykro. Przerobiłam już etap oburzenia i złości, a dziś jest mi przykro, że tak nie szanujemy się wzajemnie. Że ktoś wymyślił - postawimy ścianę na powierzchni 50 metrów kwadratowych i to będzie dobre.
Umawialiśmy się inaczej. Decyzja środowiskowa z 2011 roku, która obejmuje ten teren, dotyczyła budowy Centrum Spotkania Kultur. I dokument ten wyraźnie mówi, że na placu Teatralnym ma nie być przeszkód, plac ma być otwarty. Tymczasem to miejsce już teraz robi się po prostu ciasne - kończy się czas, gdy był to duży, przestronny plac, z perspektywą.
W przeszłość odchodzą też ideały związane z hasłem "Miasto dla mieszkańców"?
Myślę, że niestety częściowo tak. Wzięte są pod uwagę oczekiwania i potrzeby tylko części mieszkańców, określonej grupy, która chce tego pomnika. Nie wysłuchano natomiast głosu tych, którzy od początku mają inne zdanie.
Od jednego z mieszkańców pani apartamentowca usłyszałam, że to, co robi władza, to brutalizacja przestrzeni. Pani się z tym zgadza?
Oczywiście, dla mnie to jest forma przemocy. Miasto też może być przemocowe. Decyzje dotyczące placu Teatralnego są częścią sposobu zarządzania przestrzenią w naszym mieście już od jakiegoś czasu. Gdy będziemy w ten sposób zastawiać przestrzeń, która nas otacza i która do nas należy, to będziemy mieszkać - jak powiedziała kiedyś moja teściowa - jak u starych ludzi: tu paczka, tu paczuszka, tu książki, brak powietrza. Do tego stopnia, że nie ma jak przejść. Cóż, tak też można.
Wydaje się, że słowo "arbitralnie", którego pani użyła, jest tutaj kluczowe przy rozmowie o tej wielkiej ścianie mającej stanowić upamiętnienie Lecha Kaczyńskiego. Ścianie, która całkowicie zmieni to miejsce.
To prawda, ale nie jest też tak, że w Lublinie wszystko jest źle i jeszcze gorzej. Są i pozytywne zmiany. Na przykład na Krakowskim Przedmieściu pojawiły się klomby w miejscu łańcuchów i donic z kwiatami. Na Chopina są posadzone róże, więc jednak można. Co prawda trwało to osiem lat od momentu, gdy ubiegaliśmy się o te zmiany, ale jednak one są.
Czego przy wydawaniu decyzji nie wzięto pod uwagę?
Między innymi kwestii współgrania dwóch pomników. Na skwerze mamy już przecież pomnik Idziego Radziszewskiego, który teraz będzie zasłonięty przez tę wielką kamienną ścianę. Tego aspektu w ogóle nie wzięto pod uwagę. To, co przeważyło, to w mojej ocenie po prostu polityka. Widocznie komuś bardzo zależało, żeby tak było i koniec. Wszystko, co się w tej sprawie dzieje, to też jest pomnik - pomnik myślenia o mieście.
Ostatnio pewna szanowana w Lublinie rodzina wracała z rodzinnego spotkania. Przechodząc obok płotu, który postawiono na terenie, gdzie powstaje pomnik, ktoś rzucił pytanie: "I po co to stawiają?". I odpowiedź - jakże znacząca - brzmiała: "Żeby dzielić ludzi, tato". I dokładnie tak jest. Żeby dzielić ludzi, bezczelnie zawłaszczając wspólną przestrzeń.
***
Marta Kurowska to aktywistka miejska, fundatorka i prezeska Fundacji tu obok. Działa na rzecz poprawy jakości życia w mieście i włączania mieszkańców w proces podejmowania decyzji, które ich dotyczą. Działała w Forum i Radzie Kultury Przestrzeni, Radzie Działalności Pożytku Publicznego Miasta Lublin, Forum Kobiet Lublina i w Radzie Dzielnicy Wieniawa. Wymyśla i koordynuje praktycznie wszystkie projekty fundacji, w tym największy i najważniejszy "Miasto dla ludzi - lubelskie standardy infrastruktury pieszej".
Przypomnijmy, pomnik Lecha Kaczyńskiego powstaje w centrum Lublina - przy placu Teatralnym, przed Centrum Spotkania Kultur. Za jego budową stoi Społeczny Komitet, w składzie którego są m.in. politycy Prawa i Sprawiedliwości.
Pomnik ma mieć postać ogromnej kamiennej ściany. Za tym, by mógł powstać, zagłosowało m.in. kilku radnych rządzącego Lublinem klubu prezydenta Krzysztofa Żuka (PO). Mieszkańcy pobliskiego apartamentowca przy Alejach Racławickich oraz działacze KOD-u próbowali się od decyzji o warunkach zabudowy odwoływać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Bezskutecznie. SKO wskazało, że nie są w niniejszej sprawie stroną. Złożyli więc skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. To nie wstrzymuje jednak inwestycji. Teren, na którym ma stanąć pomnik, został niedawno ogrodzony.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"