Zmotoryzowani aktywiści donoszą na władze miasta do CBA. "Ktoś powinien to sprawdzić"

Katarzyna Giedrojć
Grupa łodzian ma wątpliwości, czy prezydent miasta i jej zastępcy wykorzystują samochody służbowe tak, jak powinni. Aktywiści złożyli w tej sprawie zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Zobacz wideo

LDZ Zmotoryzowani Łodzianie to grupa, która - jak wskazuje nazwa - dba o interes łódzkich kierowców. Aktywiści wytykają dziury w drogach, punktują urzędników za źle - ich zdaniem - przeprowadzone remonty, liczne utrudnienia w ruchu czy nieterminowość drogowych inwestycji. Teraz wzięli na tapet samochody służbowe łódzkich urzędników.

- Zdecydowaliśmy się złożyć wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z nieprawidłowościami związanymi z użytkowaniem samochodów służbowych - informuje Jarosław Kostrzewa, pomysłodawca grupy. - Wysłałem zawiadomienie pocztą. Z tego co wiem, przygotowana przez nas dokumentacja dotarła już do CBA - dodaje.

O co chodzi?

Zgłoszenia dotyczą samochodów użytkowanych przez prezydent Łodzi Hannę Zdanowską, wiceprezydentów: Adama Pustelnika, Adama Wieczorka, Małgorzatę Moskwę-Wodnicką, Joannę Skrzydlewską oraz przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi Marcina Gołaszewskiego.

- Zgłaszane przez nas nieprawidłowości dotyczą spalania w samochodach Toyoty Camry Hybrid, tankowania do kanistra samochodu prezydent Hanny Zdanowskiej, wyjazdów na partyjne spotkania przewodniczącego Rady Miejskiej, podpisów pod kartami drogowymi w samochodzie prezydent Hanny Zdanowskiej oraz użytkowania do celów prywatnych samochodu służbowego przez kierowcę wiceprezydenta Adama Pustelnika - wymienia Kostrzewa.

LDZ Zmotoryzowani Łodzianie podają, że wysłali do urzędu - w ramach zapytania publicznego - prośbę o karty drogowe. Jak tłumaczą, zrobili to, bo wielokrotnie mieli widzieć panią prezydent "podjeżdżającą służbowym autem na zakupy". Karty, jak mówią, dołączyli do wniosku do CBA.

- Najbardziej jednak bulwersuje nas fakt, że aby oszczędzać, nasi urzędnicy jeżdżą samochodami hybrydowymi. Tymczasem okazuje się, że one palą, zamiast pięciu litrów na 100 kilometrów, to aż 10 litrów - twierdzi Kostrzewa. - Ktoś powinien to sprawdzić. Jeśli rzeczywiście tak jest, to przecież ten koszt ponoszą łodzianie w podatkach - dodaje.

Aktywista informuje, że do wniosku aktywiści załączyli też m.in. zdjęcia pokazujące, jak kierowca z urzędu napełnia benzyną kanister. Do zdarzenia, jak słyszymy, miało dojść jakiś czas temu. Jak twierdzi Kostrzewa, miasto miało go wówczas zapewniać, że kierowca zostanie zwolniony, a tak się nie stało. - Chodzi też o wyjazdy na zjazdy partyjne, do których urzędnicy z Łodzi wykorzystują służbowe auta oraz o to, że kierowca wiceprezydenta Adama Pustelnika trzyma pod domem służbowy samochód. Mamy to wszystko udokumentowane - dodaje Kostrzewa.

Pytaliśmy urząd miasta o reakcję na zawiadomienie do CBA i stawiane przez aktywistów oskarżenia. Do chwili publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi. 

TOK FM PREMIUM