Zmotoryzowani aktywiści donoszą na władze miasta do CBA. "Ktoś powinien to sprawdzić"
LDZ Zmotoryzowani Łodzianie to grupa, która - jak wskazuje nazwa - dba o interes łódzkich kierowców. Aktywiści wytykają dziury w drogach, punktują urzędników za źle - ich zdaniem - przeprowadzone remonty, liczne utrudnienia w ruchu czy nieterminowość drogowych inwestycji. Teraz wzięli na tapet samochody służbowe łódzkich urzędników.
- Zdecydowaliśmy się złożyć wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z nieprawidłowościami związanymi z użytkowaniem samochodów służbowych - informuje Jarosław Kostrzewa, pomysłodawca grupy. - Wysłałem zawiadomienie pocztą. Z tego co wiem, przygotowana przez nas dokumentacja dotarła już do CBA - dodaje.
O co chodzi?
Zgłoszenia dotyczą samochodów użytkowanych przez prezydent Łodzi Hannę Zdanowską, wiceprezydentów: Adama Pustelnika, Adama Wieczorka, Małgorzatę Moskwę-Wodnicką, Joannę Skrzydlewską oraz przewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi Marcina Gołaszewskiego.
- Zgłaszane przez nas nieprawidłowości dotyczą spalania w samochodach Toyoty Camry Hybrid, tankowania do kanistra samochodu prezydent Hanny Zdanowskiej, wyjazdów na partyjne spotkania przewodniczącego Rady Miejskiej, podpisów pod kartami drogowymi w samochodzie prezydent Hanny Zdanowskiej oraz użytkowania do celów prywatnych samochodu służbowego przez kierowcę wiceprezydenta Adama Pustelnika - wymienia Kostrzewa.
LDZ Zmotoryzowani Łodzianie podają, że wysłali do urzędu - w ramach zapytania publicznego - prośbę o karty drogowe. Jak tłumaczą, zrobili to, bo wielokrotnie mieli widzieć panią prezydent "podjeżdżającą służbowym autem na zakupy". Karty, jak mówią, dołączyli do wniosku do CBA.
- Najbardziej jednak bulwersuje nas fakt, że aby oszczędzać, nasi urzędnicy jeżdżą samochodami hybrydowymi. Tymczasem okazuje się, że one palą, zamiast pięciu litrów na 100 kilometrów, to aż 10 litrów - twierdzi Kostrzewa. - Ktoś powinien to sprawdzić. Jeśli rzeczywiście tak jest, to przecież ten koszt ponoszą łodzianie w podatkach - dodaje.
Aktywista informuje, że do wniosku aktywiści załączyli też m.in. zdjęcia pokazujące, jak kierowca z urzędu napełnia benzyną kanister. Do zdarzenia, jak słyszymy, miało dojść jakiś czas temu. Jak twierdzi Kostrzewa, miasto miało go wówczas zapewniać, że kierowca zostanie zwolniony, a tak się nie stało. - Chodzi też o wyjazdy na zjazdy partyjne, do których urzędnicy z Łodzi wykorzystują służbowe auta oraz o to, że kierowca wiceprezydenta Adama Pustelnika trzyma pod domem służbowy samochód. Mamy to wszystko udokumentowane - dodaje Kostrzewa.
Pytaliśmy urząd miasta o reakcję na zawiadomienie do CBA i stawiane przez aktywistów oskarżenia. Do chwili publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
"Aż mnie pani podkręciła". Prof. Kowal ostro o słowach Waszczykowskiego. "Dziecinne i infantylne"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"