Zamość. Brakuje miejsc dla uchodźców z niepełnosprawnościami. Ale jest duża działka i pomysł
Osoby z niepełnosprawnościami uciekające z Ukrainy, nierzadko leżące, wielogodzinną podróż spędzają ułożone w przejściu między siedzeniami lub na siedząco. Dlatego do Polski docierają często z ranami i odleżynami. Już na miejscu zwykle otrzymywały pomoc w specjalistycznych ośrodkach blisko granicy, takich jak te prowadzone przez Stowarzyszenie "Krok za krokiem" w Zamościu. To miał być początkowo przystanek oferujący szybkie zaopatrzenie medyczne i opiekę przed rozpoczęciem poszukiwań miejsca na dłuższy pobyt.
Jednak po miesiącu pomocy, którą w placówkach stowarzyszenia otrzymało 125 osób, widać ogromne problemy ze znalezieniem zakwaterowania, a przy tym uzasadnioną niechęć uchodźców do dalszej podróży. Dlatego stowarzyszenie postanowiło działać inaczej.
- Wymyśliliśmy budowę osiedla kontenerowego, a w nim kontenery jako domy mieszkalne. Każdy docieplony, z ogrzewaniem i łazienką. Nie mamy wyjścia, musimy działać szybko - mówi Maria Król, przewodnicząca Stowarzyszenia "Krok za krokiem" w Zamościu.
Jedno marzenie spełnił miliarder z Konstancina, drugie może spełnić każdy
Na początku akcji pomocowej przy współpracy z różnymi organizacjami udawało się znaleźć miejsca dłuższego pobytu dla osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin. Dwie rodziny trafiły do Niemiec, jedna do Szwecji, około 20 osób przyjął proboszcz parafii katedralnej w Zamościu. Duże szczęście spotkało wieloosobową rodzinę, która zamieszkała w willi w Konstancinie. Odezwał się polski miliarder i dał uchodźcom do użytku w pełni przystosowany dom po swojej matce, która była niepełnosprawna. Do tego raju na ziemi, jak słyszymy od wolontariuszy, pojechała razem z rodziną leżąca matka w ciężkim stanie, z odleżynami. W transporcie i w logistyce pomogło zamojskie Pogotowie Ratunkowe.
Szansa na zalezienie nie tyle luksusowych, co wystarczających warunków dla osób wymagających całodobowej opieki malała z każdym dniem. Wtedy pracownicy stowarzyszenia zaczęli myśleć o osiedlu kontenerowym. Kontaktując się z producentem kontenerów z Zamościa, oszacowali, że jeden domek kosztuje około 70 tys. zł brutto. Do tego dochodzą koszty użytkowania, podłączenie prądu, wody i odprowadzenie nieczystości. W dziesięciu takich kontenerach może zamieszkać od 70 do 100 osób, ponieważ z niepełnosprawnymi uchodźcami przyjeżdżają również inni domownicy i członkowie rodzin.
Działka będzie gotowa za miesiąc, zbiórka już ruszyła
Zgodnie z planem osiedle kontenerowe miałoby powstać 30 km od Zamościa, w Bondyrzu. Tam "Krok za krokiem" ma jeden ze swoich ośrodków i dużą, uzbrojoną 1,5 ha działkę. Na wykonanie niezbędnych podłączeń ma wystarczyć miesiąc, a za niespełna dwa miesiące można byłoby rozpocząć instalację kontenerów.
Są już nawet pierwsi sponsorzy, a za deklarowaną przez nich sumę można postawić 2,5 takiego domku. Wiadomo już, że pierwszy z kontenerów będzie nazywał się Franek - od imienia wnuczka sponsora. - Tu po Konstancinie mam kolejne marzenie, bo bardzo bym chciała, żeby znalazł się producent takich obiektów i złożył nam atrakcyjną propozycję - dodaje Maria Król.
- Poza tym może ktoś zamożny zechce mieć poczucie, że zapewnił dom niepełnosprawnym uchodźcom, a my w podziękowaniu oznaczymy domek nazwą jego firmy, czy nazwiskiem. Może być to również barwa narodowa, bo może będą nas wspierać mieszkańcy jakiegoś kraju - słyszymy od wolontariuszy. Każda wpłata i pomoc jest cenna, dlatego Stowarzyszenie założyło wirtualną skarbonkę.
O ile budowa osiedla jest sporym wyzwaniem, o tyle napływające od mieszkańców dary i tiry z zagraniczną pomocą napawają optymizmem, że z udziałem pracowników ośrodka uda się "obsłużyć" wszelkie potrzeby. Stowarzyszenie myśli też długofalowo - kontenery z czasem mogłyby być obite drewnem i zagospodarowane tak, by nie budziły niepotrzebnych skojarzeń. Gdy uchodźcy wyjadą z Polski albo nie będzie im już potrzebne takie wsparcie, budynki będą wykorzystane jako pomoc dla osób z niepełnosprawnościami z okolic, np. na mieszkania chronione.
Opieka według europejskich standardów
Stowarzyszenie "Krok za krokiem" w Zamościu opiekuje się osobami z niepełnosprawnościami od 30 lat, a przez większość tego okresu współpracowało również z placówkami z Ukrainy. Za wschodnią granicą, jak słyszymy od Marii Król, standard opieki jest dużo gorszy i należy tu w Polsce skorzystać z okazji, by pokazać wypracowane przez lata rozwiązania.
Poza tym jest to duża grupa, którą trzeba będzie się fachowo zająć i zaktywizować. Niektórzy wymagają leczenia, innym trzeba będzie znaleźć pracę, nauczyć języka polskiego - żeby mieli poczucie własnej wartości, że mogą zarobić pieniądze. Wówczas sami wynajmą kolejne lokum, a miejsce zwolni się dla innych. Część mieszkańców domków kontenerowych będzie dowożonych na rehabilitację, a inni do szkół prowadzonych przez "Krok za krokiem".
Wolontariusze próbują dostrzec potencjał uchodźców, nawet tych, którym przez niepełnosprawność jest trudniej. - Jedną, sześcioosobową rodzinę zatrzymaliśmy na stałe. Mężczyzna jest felczerem, żona pielęgniarką, uczymy ich polskiego. Mają dwoje niepełnosprawnych dzieci i są obecnie na naszym utrzymaniu, ale inwestujemy w nich - opowiada przewodnicząca stowarzyszenia. Mając doświadczenia medyczne, uchodźcy pracują aktualnie w ośrodku i pomagają w przyjmowaniu Ukraińców.
Niepełnosprawnym zawsze pomagają w ucieczce ich najbliżsi, więc są to czasami 4-6 osobowe rodziny. Wolontariusze starają się, by nie rozdzielać ich w Polsce, tym bardziej, że opiekują się sobą nawzajem. Po drugiej stronie granicy zostali też inni bliscy i wielu jeździ regularnie ich doglądać. Wszyscy liczą, że wojna szybko się skończy i szybko wrócą do siebie. Z uwagi na skomplikowany transport osób leżących i na wózkach, zależy im na tym, by pozostać blisko granicy i tu czekać na lepsze dni.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Tusk: Wprowadzenie 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku to nadal oznacza także "trzynastkę" i "czternastkę"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach
- Kursy kasujące punkty karne cieszą się dużą popularnością. Ośrodki WORD przeżywają oblężenie
- Wystartował 45. Maraton Warszawski. Utrudnienia na wielu ulicach stolicy