Szkoła w Chmurze bije kolejny rekord i wprowadza zmiany. "Wiedzieliśmy, że polityka nam nie odpuści"
Szkoła w Chmurze to największa w Polsce placówka specjalizująca się w edukacji domowej. Uczniowie nie mają w niej lekcji. Uczą się w domu, korzystając ze wsparcia i materiałów szkoły. Co roku muszą jedynie zdać egzaminy do następnej klasy.
Na początku poprzedniego roku szkolnego liczba uczniów szkoły gwałtownie wzrosła - z tysiąca do 10 tysięcy. W czerwcu w Szkole w Chmurze uczyło się już 18 tysięcy osób. Po wakacjach przybyli kolejni uczniowie. Teraz jest ich niemal 30 tysięcy. Na tym jednak szkoła na razie poprzestanie.
- Zdecydowaliśmy, że nie będziemy otwierać rekrutacji przez trwający rok szkolny - mówi dyrektorka Barbara Jędrusiak. Jak twierdzi, chodzi o to, żeby móc lepiej planować rozwój placówki i ograniczyć liczbę wyzwań, z którymi szkoła mierzyła się w zeszłym roku.
- Nie chcieliśmy rezygnować z rozwoju i pogłębiania jakości naszej edukacji, tworzenia nowych projektów dla uczniów. Nie chcieliśmy rezygnować z otwierania nowych szkół lokalnych ani zamykać szkoły, a wiedzieliśmy, że polityka też nam raczej nie odpuści, więc zdecydowaliśmy się przynajmniej na zamknięcie rekrutacji w trakcie roku - wyjaśnia Jędrusiak.
Przyjmowanie uczniów w trakcie roku szkolnego nie podobało się władzom Warszawy. Stolica musi bowiem wypłacać pieniądze na każdego ucznia zarejestrowanego w szkole na terenie miasta, nawet jeśli mieszka on poza stolicą. Ratusz wciąż prowadzi też kontrole w placówce i domaga się od niej zwrotu części subwencji.
Szkoła w Chmurze zmienia plany
Poprzedni rok przyniósł szkole sporo wyzwań. Jak pisaliśmy na tokfm.pl, po obcięciu przez ministra edukacji finansowania dla tego typu szkół, placówka musiała zwolnić część nauczycieli.
Szkoła w Chmurze musiała też ograniczyć inwestycje i zmienić plany. Zrezygnowała z otwarcia centrów spotkań w największych miastach. - Kupiliśmy już nawet część mebli i wyposażenia w grudniu. Te meble czekają w magazynach i nie możemy tego planu zrealizować, bo zupełnie nie dalibyśmy rady finansowo - mówi dyrektorka.
Szkoła utworzyła za to placówki w Katowicach i Poznaniu, do których przeniosła nawet część uczniów z Warszawy. Jędrusiak przyznaje, że taki ruch miał związek z problemami zgłaszanymi przez ratusz. W szkole w stolicy pozostaje 2/3 uczniów. Reszta - po kilka tysięcy - jest w Katowicach i Poznaniu. - Co ciekawe relacje z tamtymi urzędami są dużo lepsze niż z Warszawą - dodaje Jędrusiak.
Dyrektorka nie ukrywa, że zeszłoroczne perturbacje wpłynęły na strategię szkoły. - Nie mamy rozpisanego planu na kolejne pięć lat. My mamy bardzo jasną wizję edukacji, jaką chcemy tworzyć, a jednocześnie strategię i plany dostosowujemy do aktualnej sytuacji - mówi. - Jak pokazuje historia, potrafimy się dostosowywać do zmian. Jak będzie taka zmiana, poradzimy sobie z nią - podsumowuje.
-
Pan Jan tak trudnych czasów nie pamięta. "Nie ma nawet na utrzymanie rodziny"
-
Szef MSWiA: Poszukiwany Sebastian Majtczak został zatrzymany
-
Baszir z Iranu w zamknięciu spędził 113 dni. Teraz chce od Polski zadośćuczynienia
-
Skatowany we wrocławskiej izbie wytrzeźwień. "To nie pierwszy przypadek"
-
To nie był pierwszy wypadek Sebastiana Majtczaka? Są nowe informacje
- Ten sondaż to game changer? Władza w Polsce może się zmienić. Poseł wskazuje moment przełomowy
- Pierwszy błąd popełnili jeszcze "na mieście". Ekspert bezlitosny dla policji ws. śmierci w izbie wytrzeźwień
- Afera po publikacji filmu Wardęgi o youtuberach. Jest doniesienie do prokuratury
- Wybory. Tutaj karty do głosowania już czekają w długich szarych tubach. O co chodzi?
- Janusz Kowalski o wyższości polskiego makaronu nad włoskim. Ekspertka załamuje ręce