Problemy Vinted. Klienci czekają na pieniądze. "Jak się nie upomnieć, to nie powiedzą"

Przybywa osób, które skarżą się, że za sprzedane ubrania nie dostają pieniędzy od Vinted. - Nawet jeśli Vinted będzie mówił, że nic nie zrobi, bo pieniądze są "zawieszone" przez inny podmiot, to klient i tak ma możliwość dochodzenia swoich praw - mówi w rozmowie z TOK FM dr Agnieszka Skorupka, adwokatka w kancelarii prawnej Budnik Posnow i Partnerzy i wykładowczyni wrocławskiej filii Uniwersytetu SWPS.
Zobacz wideo

Natalia uważnie przegląda swoje konto w aplikacji Vinted. - Trzy rzeczy mi się sprzedały dwa tygodnie temu. W tym jedna za granicę poszła. Ale pieniędzy jak nie wiedziałam, tak nadal nie widzę. Ciekawe, czy w ogóle jeszcze je zobaczę? - zastanawia się.

Z aplikacji, która w założeniu miała służyć do tego, by sprzedawać niepotrzebne ubrania, korzysta od mniej więcej dwóch lat. Zdarzyły się jej mniejsze lub większe problemy. Ale tak złych nie pamięta.
- Vinted przestał przelewać pieniądze za zakończone transakcje. Informuje jedynie, że transakcja nadal ma status "oczekujące", co w praktyce oznacza brak dostępu do środków - mówi. - A przecież po dwóch dniach po zaakceptowaniu przez kupującego środki powinny być w portfelu, zgodnie z regulaminem - dodaje.

"Mogę o tych pieniądzach zapomnieć?"

Natalii Vinted nie wypłacił jak dotąd 200 zł. Takich osób jak ona jest jednak więcej, choć kwoty są różne.
Karolina Suszek: "U mnie prawie 500 zł zamrożone… Czekam od 2 czerwca".
Marta Sawicka: "Ja mam ponad 300 zł".
Monika O-ska: "783 zł czeka".

"Dziewczyny u mnie to samo, przestali odpisywać na wiadomości, w portfelu oczekujące środki na ponad 650 zł - zgłaszajcie to dalej, bo takich, jak my, są setki. Jak nie tysiące" - to już wpis bezpośrednio z forum Vinted. Jeden z 1,5 tys., które pojawiły się w ostatnich dniach.  "Ten nowy Vinted to masakra. Ja od 31.05 czekam aż pieniądze z oczekujących zejdą mi do portfela i nic się nie dzieje. Jeszcze jakby to było 5 zł, to bym machnęła ręką. Ale mam 1200 zł w środkach oczekujących. Pisanie do Vinted nic nie dało. Dalej nie mam odpowiedzi..." - można też przeczytać. Albo: "Niestety u mnie już siódmy dzień mija i kasy nie ma. To jest czyste złodziejstwo". "Ja sprzedałam przedmiot ponad miesiąc temu z własną wysyłką. Był to rowerek. Miałam dostać pieniądze 3 czerwca, a tych nie pieniędzy nigdzie nie ma. Mam rozumieć, że mogę o tych pieniądzach zapomnieć?" - pytają inni.

Część użytkowników informuje, że przelewane są tylko drobne kwoty. "U mnie też zamrożone. Co dziwne z jednej transakcji mi wpłynęły, z drugiej nie. I czekam od 1 czerwca" - napisała Agnieszka Grudniewska. Kasia Wurszt potwierdza: "Ja to samo… Ponad 400 zł zamrożone od końca maja, a nowe transakcje normalnie poszły".  

"Rozumiem Twoje niezadowolenie"

Natalia napisała z prośbą o wyjaśnienia do Vinted. W odpowiedzi przeczytała, że "niestety dostawca usług płatniczych ma tymczasowy problem ze zwolnieniem środków". "Z tego powodu Twoje pieniądze nadal mają status "oczekujące" w portfelu, mimo że transakcja została pomyślnie zakończona" - brzmiała dalsza część odpowiedzi. - Było też zaproszenie do "sprawdzenia statusu ponownie za jakiś czas" i zapewnienie, że "problem powinien wkrótce zostać rozwiązany". Kopiuj wklej do każdego - ocenia.  

Ci, którzy byli bardziej dociekliwi, zostali - jak wynika z ich relacji - poproszeni przez Vinted, by "nie zakładali tylu wątków". "Mi napisali, że mam się nie martwić, bo pieniądze na pewno wpłyną. Kiedy, nie wiadomo" - przyznała Dagmara Kozak.

Vinted zapewniało przy tym, że "nie jest to kradzież pieniędzy, tylko chwilowy błąd techniczny".- Chwilowy błąd, czyli kiedy dostanę swoje pieniądze? - chcieli wiedzieć użytkownicy.
"Rozumiem Twoje niezadowolenie. Pracujemy nad jak najszybszym rozwiązaniem problemu. W tym momencie nie jesteśmy jeszcze w stanie określić, kiedy konkretnie otrzymasz środki. Prosimy o wyrozumiałość oraz przepraszamy za niedogodności" - odpowiadało Vinted.
- Dlaczego nikt nie poinformował mnie, że jest jakiś problem? Mnóstwo osób ma taki właśnie problem. To jest kradzież pieniędzy. Czy w regulaminie jest jakaś informacja, co do takich sytuacji? - dociskali posiadacze popularnej aplikacji.

"Rozumiem Twoje niezadowolenie. Pracujemy nad jak najszybszym rozwiązaniem problemu. W tym momencie nie jesteśmy jeszcze w stanie określić, kiedy konkretnie otrzymasz środki. Prosimy o wyrozumiałość oraz przepraszamy za niedogodności" - odpisywał tak samo zespół Vinted.

W efekcie część użytkowników aplikacji zdecydowała się zawiesić sprzedaż przez "kup teraz" i przejść w tzw. tryb wakacyjny. - Nie sprzedam ani jednej rzeczy, dopóki nie dostanę pieniędzy. Mam teraz wystawionych na Vinted ponad 240 ciuchów za łączną kwotę ok. 30 tys. zł - zapewnia Natalia. I od razu dodaje: "Sprzedaję, bo mi się znudziły. Nie, że muszę. Może za pół roku znów będę w nich chodzić".

Inni przenoszą się na pozostałe platformy sprzedażowe. A jeszcze inni zgłaszają do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Od początku czerwca dotarło do nas kilkadziesiąt sygnałów, podczas gdy od początku tego roku było ich ok. 95 i dotyczyły także zablokowanych pieniędzy. Łącznie na platformę Vinted dostaliśmy ponad 170 skarg - mówi Agnieszka Orlińska z biura prasowego UOKiK.

Przypomina przy tym, że w maju tego roku urząd nałożył na spółkę 5,3 mln zł kary. Za brak informacji o warunkach odblokowania pieniędzy ze sprzedaży - "wiadomość o konieczności weryfikacji tożsamości przychodziła zbyt późno - już po przeprowadzeniu transakcji. Nie było w niej też szczegółów, jakie wymagania powinny spełniać przekazane dokumenty (np. odrzucane były skany z zaczernionymi niektórymi danymi albo wyciągi bez logo banku)". UOKiK uznał też, że na Vinted brakowało informacji o tym, jak nie dopłacać do "ochrony kupującego". Kliknięcie w przycisk "Kup teraz" automatycznie wiązało się z naliczeniem dodatkowej opłaty (2,9 zł plus 5 proc. ceny).

Odsetki za opóźnienie? 

- W odzyskaniu pieniędzy mogą pomóc miejscy lub powiatowi rzecznicy konsumentów, także w dochodzeniu roszczeń na drodze sądowej - radzi w tej sytuacji Agnieszka Orlińska z UOKiK.  

Zdaniem dr Agnieszki Skorupki, adwokat w kancelarii prawnej Budnik Posnow i Partnerzy i wykładowczyni w katedrze prawa wrocławskiej filii Uniwersytetu SWPS, to jednak niejedyne rozwiązanie. Inne to zwrócenie się do organizacji konsumenckich - najbardziej znane to Federacja Konsumentów czy Stowarzyszenie Konsumentów Polskich. - Doradzą bezpłatnie, a mogą też podjąć - w imieniu konsumenta - interwencję. Sami skierować zapytanie. Albo np. wytoczyć powództwo lub przyłączyć się do takiego postępowania. Tym bardziej, że problem jest powszechny. I może tu dochodzić do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów - mówi.

W grę, jak dodaje, może wchodzić także rzecznik finansowy. Jeśli roszczenie byłoby skierowane bezpośrednio do dostawcy usług płatniczych. - W regulaminie Vinted jest zapis, że ten "nie bierze udziału w przetwarzaniu i przechowywaniu pieniędzy. Pozostawia to specjalistom w zakresie usług finansowych". Dokładnie spółce Adyen, która jest nadzorowana przez holenderski bank. Innymi słowy: by moc korzystać z Vinted trzeba zaakceptować regulamin Adyen. Co to oznacza? Nawet jeśli Vinted będzie mówił, że nic nie zrobi, bo pieniądze są "zawieszone" przez inny podmiot, to klient i tak ma możliwość dochodzenia swoich praw. Na mocy ustawy o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego - tłumaczy dr Agnieszka Skorupka. Zastrzega przy tym, że choć to polska ustawa, to ma zastosowanie do podmiotów zagranicznych.

Adwokatka w kancelarii Budnik Posnow i Partnerzy przekonuje, że w tym wypadku użytkownik Vinted może też domagać się zapłaty ustawowych odsetek za opóźnienie, co wynika z kolei z kodeksu cywilnego. -Te przysługują zawsze w wypadku opóźnienia. Nie są zależne od winy, a wylicza się je na podstawie kalkulatora odsetkowego. I tak np. dla kwoty 1 tys. zł, która miała wpłynąć do nas 1 czerwca wyniosą 2,69 zł -  dodaje.

W opinii dr Agnieszki Skorupki, nawet jeśli Vinted będzie się chciał wyłączyć z odpowiedzialności, bo powierzył wykonanie czynności profesjonalnemu podmiotowi usług płatniczych, to jest też art. 415 kodeksu cywilnego. Mówi on wprost: szkodę, która została wyrządzona, trzeba naprawić. - Poza tym możemy też mówić o domniemaniu winy w wyborze na podstawie art. 429 kodeksu cywilnego i kwestii zaniedbania Vinted, który sam do końca nie dopilnował wszystkiego - podkreśla.

"Jak się nie upomnieć, to nie powiedzą"

Vinted w przesłanym do redakcji oświadczeniu zapewnia, że "zaistniałą sytuację traktuje priorytetowo, a przyczyna błędu technicznego została zidentyfikowana i jest obecnie usuwana". "Możemy potwierdzić, że mimo zaistniałego błędu środki naszych użytkowników/użytkowniczek dotkniętych problemem są bezpieczne i po usunięciu błędu ponownie będą wyświetlać się, jako 'dostępne', dzięki czemu sprzedający będą mogli je wkrótce wypłacić" - dodaje Magdalena Szlaz, communication & PR manager w Vinted.

Informuje też, że firma zamieściła m.in. dodatkowy wpis w centrum pomocy. I deklaruje, że "w ramach zadośćuczynienia za zaistniałą sytuację, dotknięci problemem użytkownicy otrzymali bezpłatne "Podbicie" - automatyczną i płatną usługę, która pomaga zwiększyć widoczność wybranych wystawionych przedmiotów".

Do Magdaleny Szlaz wysłaliśmy dodatkowe pytania. W tym m.in. kiedy ostatecznie błąd techniczny zostanie usunięty. Jak to możliwie, że część środków - małe kwoty - są jednak wypłacane. A także jak jeszcze, poza bezpłatnym podbiciem, Vinted chce zapobiec odpływowi klientów. Czekamy na odpowiedzi. 

Zdaniem Natalii "przy takim globalnym problemie, który się już tydzień utrzymuje powinna pójść ogólna informacja, do skrzynek, że pieniądze nie spływają, a czas rozwiązania problemu jest nieznany". "Jak wchodzi nowa wysyłka to i wiadomości na skrzynki wysyłają, i baner przyczepią, a tutaj nabrali wody w usta i jak się nie upomnieć, to nie powiedzą" - napisała na Facebooku.

Podczas rozmowy przez telefon przypomina sobie, że kiedy Vinted przeprowadzał aktualizację i ograniczał dostęp do korzystania z części systemu, to na stronie pojawiał się czerwony komunikat. Nie można było też generować etykiet wysyłkowych, co też było widoczne od razu. - Każdy wiedział, że dziś paczki nie wyśle. Wystarczyło teraz zrobić coś podobnego: "Dziś nie sprzedawaj, bo system nie działa i nie dostaniesz pieniędzy. Albo: dziś nie kupuj…" - uważa.  

Tymczasem Vinted w ostatnich dniach do swoich użytkowników wysłał inną informację. "Puk, puk. Tu kurier Vinted. Udogodnień wysyłkowych na Vinted ciąg dalszy. Teraz dzięki usłudze InPost Kurier możesz zamawiać przesyłki prosto do domu". - Odwracanie kota ogonem - kwituje Natalia.

TOK FM PREMIUM