''Udawać, że nic się nie stało?". Emocjonalny list sędziego Sądu Najwyższego do prezes Manowskiej

Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego Piotr Prusinowski nie będzie orzekał z tzw. neosędziami w dwóch sprawach cywilnych, do których został wyznaczony. W liście do prezes SN wyjaśnia powody swojej decyzji. "Konformizm nie jest moją najsilniejszą stroną" - przyznaje sędzia.

Sędzia Piotr Prusinowski został wylosowany w dwóch sprawach zarejestrowanych w Izbie Cywilnej. W tych samych składach mieli z nim orzekać tzw. neosędziowie, czyli sędziowie powołani przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa w wadliwej procedurze. Dlatego właśnie sędzia mówi "nie".

Jeśli są we mnie osobiste uczucia, to sprowadzają się one tylko do błagania - opamiętajcie się, przestańcie łamać prawo, odstąpcie od wydawania nieważnych orzeczeń (...), nie chodźcie w tym samym kierunku co politycy, którzy chcą nam zgotować w Polsce dyktaturę. Zobaczcie, jak wygląda dziś Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny - to były instytucje, które cieszyły się szacunkiem, dziś wstyd się przyznać, że jest się sędzią Sądu Najwyższego

- pisze Piotr Prusinowski w liście skierowanym do I Prezes SN, ale też do prezesów kierujących Izbą Cywilną i Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

Sędzia informuje, że nie może wziąć udziału w rozprawach, bo to doprowadziłoby do nieważności takiego postępowania. Podkreśla, że nie odmawia sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Wskazuje również, że odmowa orzekania z konkretnymi osobami "nie wynika z osobistych animozji czy też z 'grymaszenia'". "Pobudki mojego postępowania mają wyłącznie źródło normatywne i podłoże legalistyczne" - podkreśla sędzia Prusinowski. Bo, jak tłumaczy, sędzia nie może świadomie naruszać prawa obywateli do sądu i narażać Polski na obowiązek wypłacania wysokich odszkodowań. 

"Ja tak nie umiem"

List jest długi i emocjonalny. "W uchwale pełnego składu Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. przesądzono, że udział w składzie Sądu Najwyższego osób powołanych na podstawie wniosku Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w składzie i trybie przewidzianym ustawą z dnia 8 grudnia 2017 r. (...) prowadzi w każdym przypadku do nienależytej obsady sądu" - tłumaczy sędzia.

I dodaje, że uchwale tej nadano moc zasady prawnej. A to oznacza, że stanowisko jest wiążące dla każdego sędziego. "Mając na uwadze przedstawione racje, powstaje pytanie, jak ma zachować się sędzia wyznaczony do składu z osobami powołanymi do Sądu Najwyższego w wadliwej, niekonstytucyjnej, stworzonej instrumentalnie przez polityków Prawa i Sprawiedliwości procedurze. Udawać, że nic się nie stało? Relatywizować doniosłość naruszeń prawa? A może schować się za różnorodne triki prawne?" - pisze Prusinowski. I dodaje: "Ja tak nie umiem". 

Sędzia wskazuje wprost, że nie zamierza łamać prawa. "Zasiadanie w 'mieszanych' składach, z uśmiechem na ustach 'nic się nie stało' przerasta moje 'propaństwowe' spojrzenie na wykonywany zawód. 'Państwowiec' nie jest jak trawa na wietrze" - pisze w swoim liście.

"Nie mam aż tak elastycznego sumienia prawniczego"

Piotr Prusinowski podkreśla, że nie ma wątpliwości, że obowiązuje uchwała trzech połączonych izb Sądu Najwyższego. A to - w jego ocenie - oznacza, że każde postępowanie toczące się z udziałem "nowego" sędziego dotknięte jest nieważnością. "Zadałem zatem sobie pytanie, czy sędzia powinien procedować, mając w pamięci (wiedząc), że wydany przez niego werdykt i poprzedzające go postępowanie z góry dotknięte jest nieważnością? Proszę wybaczyć, nie potrafię odpowiedzieć twierdząco na to pytanie — nie mam aż tak elastycznego sumienia prawniczego. Konformizm nie jest moją najsilniejszą stroną" - dodaje.

Sędzia wskazuje, że w swojej pracy stara się trzymać wzorca, że "dwa plus dwa to jednak nadal cztery". "Coś się jednak 'nie klei'" - dodaje. Jak pisze, wyroki europejskich trybunałów są jednoznaczne, bo przesądzono w nich, że orzekanie przez tzw. neosędziów, powołanych przez upolitycznioną KRS, stanowi naruszenie prawa do sądu i łamie Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. "No cóż, myślę i myślę i nijak w formule 'dwa plus dwa równa się cztery' nie wychodzi mi, że wszyscy w Europie się mylą, a jedynie garstka 'nowych' sędziów, 'beneficjentów' ma we wszystkim rację". 

"Jakiej Polski Pani chce?"

"To już czwarty raz. Widać nie zawsze sprawdza się powiedzenie 'do trzech razy sztuka'. Zanim jednak się to stanie może warto zastanowić się przez chwilę. Gniew na kogoś, kto myśli odmiennie, to zły doradca. Rozglądam się i widzę jak wygląda dziś wymiar sprawiedliwości. Politycy przynieśli do niego swoje ulubione zabawki — 'kij i marchewkę'. Jakież to zabawne, i groteskowe zarazem - Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, dlatego, że jest 'neosędzią', będzie dyscyplinował innego prezesa Sądu Najwyższego, za co?, a no za to, że ten ma inne poglądy" - wskazuje Prusinowski. 

I zwraca się bezpośrednio do Małgorzaty Manowskiej. "Pani Prezes, co Pani zrobi? Jakiej Polski Pani chce? Przecież bez względu na argumenty, które Pani poda, każdy uznający, że 'dwa plus dwa jest cztery' i tak będzie wiedział dlaczego Prusinowski ma być ukarany. Choćby Pani żądała wszczęcia tysiąca postępowań dyscyplinarnych, nie uciszy Pani tych tysięcy sędziów, którzy wiernie i z poświęceniem stoją na straży praw Rzeczypospolitej. Wolnych ludzi nie da się zastraszyć. Wolni ludzie pięknie śpiewają, szczególnie w chórze. Metody polityków, 'kij i marchewka' w sądownictwie się nie sprawdzają. Są zbyt toporne" - ocenia sędzia Prusinowski w swoim liście. 

TOK FM PREMIUM