Czy zdążą zagłosować? Polacy mieszkający za granicą alarmują, że może zabraknąć czasu na oddanie głosu
Do poniedziałku ambasady miały czas na wysłanie pakietów do wyborców. Część z nich dotrze dopiero dziś, jutro, a nawet w czwartek. Czasu na odesłanie głosu będzie więc niezwykle mało. Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w różnych krajach.
Max Marzec to jedna z osób, które cały czas czekają w Londynie na swój pakiet wyborczy. Jak mówi, nie wyobraża sobie, by nie zagłosować w wyborach prezydenckich. - Smutne by było, gdybyśmy byli pozbawieni możliwości udziału w wyborach z powodu tego, że ambasada i konsulaty nie potrafiły się ogarnąć. Tym bardziej że wybory teoretycznie miały się odbyć 10 maja, więc do tej pory jakieś porządne procedury powinny być wprowadzone - mówi. - Na chwilę obecną musimy czekać i trzymać kciuki, że pakiet dojdzie na czas. A kiedy już dojdzie, to mieć nadzieję, że poczta wywiąże się ze swoich obowiązków i że głos dojdzie na miejsce w odpowiedniej chwili - dodaje Max.
O tym, że w Londynie jest problem z dostarczeniem pakietów wyborczych, mówił nam też Krzysztof Lisek, koordynator kampanii Rafała Trzaskowskiego dla zagranicy. Z jego informacji wynika, że tysiące pakietów wyborczych zostało wysłanych ostatniego dnia, czyli dopiero w poniedziałek. - Obawiam się, że to spowoduje, że wiele głosów Polaków, którzy mieszkają za granicą, nie dotrze na czas i nie będzie wliczonych do finalnego rezultatu wyborów - uważa.
Lisek mówi też, że docierają do niego również sygnały, iż część naszych rodaków dostaje karty do głosowania z pieczątką ambasady, a nie Państwowej Komisji Wyborczej. Ale Ministerstwo Spraw Zagranicznych uspokaja, że nic złego się nie dzieje - tak ma być. "Umieszczenie pieczęci urzędowej przedstawicielstwa dyplomatycznego/urzędu konsularnego w miejsce pieczęci PKW jest prawidłowe. Wymaga tego uchwała nr 180/2020 PKW z dnia 10 czerwca 2020 r." - czytamy w mailu, który dostaliśmy z resortu spraw zagranicznych.
Czy starczy czasu?
Łukasz Bojarski mieszka w Norwegii. Pakietu wyborczego jeszcze nie dostał, ale jak mówi, nie ma obaw o to, że przyjdzie za późno. - My w Oslo się aż tak bardzo nie boimy. Dlatego, że zakładamy, że nawet jeżeli otrzymamy ten pakiet w ostatniej chwili, to będziemy w stanie wypełnić go, zagłosować i zawieźć dokument do konsulatu. A mamy czas do piątku włącznie - mówi. Dodaje jednak, że Polacy, którzy mieszkają w innych rejonach Norwegii, mogą mieć problem, bo są miejsca, w których listonosz pojawia się tylko raz na dwa dni.
Mieszkający w Irlandii Dominik Michalik także pakiet wyborczy już otrzymał. Przesyłka dotarła wczoraj wieczorem. Ale to nie oznacza, że nie ma o co się martwić. - Dziś go odsyłam. Stuprocentowej pewności, że dojdzie do piątku - nie mam. Polegam na irlandzkiej poczcie i mam nadzieję, że uda się ten mój pakiet dostarczyć - mówi nasz rozmówca. Jak tłumaczy, chce, by w Polsce coś się zmieniło, by była krajem europejskim, dlatego tak ważne jest dla niego, by zaliczono jego głos.
W Hiszpanii większość pakietów dotarła już do wyborców. Katarzyna Niedziela mieszka w Walencji - pakiet dostała wczoraj (w poniedziałek) w południe i od razu nadała przesyłkę z oddanym głosem. - Musiałam wybrać list polecony, bo inaczej mój głos by nie dotarł na czas. W środę w Hiszpanii jest święto, wszystko jest zamknięte - relacjonuje. Pani Kasia za swoją przesyłkę zapłaciła 9,5 euro. - Wydaje mi się, że nie tak to powinno wyglądać. Nie chodzi o kwotę, ale o zasadę. To jednak wybory - mówi.
Podobne opinie pojawiają się w mediach społecznościowych.
Anna Więckowska też mieszka w Hiszpanii, w Barcelonie. Jak mówi, barcelońska Polonia, wymyśliła specjalne rozwiązanie, by mieć pewność, że głosy dotrą na czas. - W czwartek po południu na głównym placu w Barcelonie będą zaufane osoby ze środowiska polonijnego. Od wszystkich, którzy zechcą, zbiorą pakiety wyborcze i w piątek zawiozą do ambasady - wyjaśnia.
Dla niej również to bardzo ważne wybory. - Głosuję od 18. roku życia i nie wyobrażam sobie, by tym razem miało być inaczej - podkreśla.
Pakiet wyborczy dostała już także Emilia Byczkowska z amerykańskiej Pensylwanii. Dziś go odsyła. Cieszy się, że przyszedł wcześniej, bo - ze względu na pandemię - poczta też może działać wolniej i mógłby być problem z dotarciem przesyłki do ambasady czy konsulatu na czas. Nasza rozmówczyni dodaje, że wybory są dla niej istotne, bo chce Polski europejskiej, otwartej tolerancyjnej: "Polski, do której być może kiedyś powróci, być może będą tu mieszkać jej dzieci".
Z kolei Katarzyna Szczygieł w Danii nie zdecydowała się na głosowanie korespondencyjne. Jak mówi, miała obawy, czy wszystko z tą formułą głosowania będzie w porządku, czy nie będzie problemów, dlatego wybrała wybory tradycyjne, w lokalu wyborczym. Zresztą, sama zdecydowała również, że wejdzie w skład komisji wyborczej w Kopenhadze. - Zdecydowałam się na to, ponieważ chcę mieć w pewien sposób kontrolę nad przebiegiem głosowania i chcę, aby siły były równo rozłożone, aby w komisji wyborczej nie zasiadały wyłącznie osoby związane z ambasadą - dodaje Katarzyna Szczygieł.
MSZ na nasze pytania, dlaczego część Polaków w różnych państwach swoje pakiety wyborcze dostaje tak późno, odpowiedziało, że wszystko jest zgodne z prawem. "W placówkach konsularnych, które mają największą liczbę pakietów wyborczych do wysłania (w niektórych przypadkach kilkadziesiąt tysięcy), proces przygotowywania i wysyłki pakietów przebiega sukcesywnie. Placówki rozpoczęły ten proces w ubiegłym tygodniu, po tym, jak ustalone zostały wzory wszystkich elementów pakietu wyborczego oraz karty wyborczej. W przypadku części placówek ostatnie partie pakietów są rozsyłane w poniedziałek - stąd utrzymany zostanie termin przewidziany prawem na 6 dni przed datą wyborów" - czytamy w mailu, który dostaliśmy z ministerstwa.
"W krajach, w których jest to możliwe, wyborcy mogą dostarczyć osobiście bądź za pośrednictwem innej osoby koperty zwrotne do urzędu konsularnego do drugiego dnia przed dniem wyborów, czyli do 26 czerwca br. lub w dniu głosowania 28 czerwca 2020 roku bezpośrednio właściwej obwodowej komisji wyborczej" - informuje resort spraw zagranicznych.
Nie wszędzie Polacy zagłosują
Zgodnie z informacjami polskiego resortu dyplomacji w sześciu krajach Polacy w ogóle nie będą mogli zagłosować. Są to osoby przebywające w Peru, Chile, Kuwejcie, Wenezueli, Afganistanie i Korei Północnej.
Posłuchaj podcastu:
-
Parczew zostanie drugim Medjugorie? "To może się rozwijać"
-
"Zetka" w pracy to nieznane dotąd zjawisko. "Potrzymaj mi kawę i patrz, jaki mogę być roszczeniowy"
-
Tragedia na DK 9. Nie żyje pięć osób. Wśród ofiar jest dwoje nastolatków
-
Nieoficjalnie: Łukaszenka w stanie krytycznym. Trafił do szpitala po spotkaniu z Putinem
-
Wybory w Turcji. Opozycja straciła "spójność". "Erdogan ma wszystkie karty, żeby wygrać"
- French Open. Hubert Hurkacz i Magdalena Fręch awansowali do drugiej rundy turnieju
- Uwaga na kleszcze. "Rehabilitacja trwa bardzo długo i nie wraca się do pełnego zdrowia"
- "Bez nas nie będzie zmiany tego nieszczęsnego rządu". Kosiniak-Kamysz: Zapraszamy wszystkich, żeby szli z nami trzecią drogą
- French Open. Magdalena Fręch awansowała do drugiej rundy turnieju
- Ustawa dotycząca komisji ds. wpływów rosyjskich. Dera: Analizy są zakończone, prezydent decyzję ogłosi wkrótce