Oblanie pomidorówką van Gogha to "pluszowy wandalizm". Ekspert: Wyważyły otwarte drzwi

Brytyjskie aktywistki oblały zupą pomidorową "Słoneczniki" van Gogha. - Mieliśmy tutaj pewną formę zabawy w radykalizm, trochę taki pluszowy wandalizm, bo obraz nie został zniszczony - mówił w TOK FM Adam Traczyk, współzałożyciel Global.Lab.
Zobacz wideo

Kilka dni temu szerokim echem w mediach odbiła się akcja brytyjskich aktywistek klimatycznych z ruchu Just Stop Oil, które zupą pomidorową oblały "Słoneczniki", czyli jedno z arcydzieł Vincenta van Gogha. Swoim "dokonaniem" pochwaliły się na Twitterze i tym samym na całym świecie wywołały lawinę komentarzy dotyczących celowości takich akcji.

Aktywistki swoim działaniem chciały zwrócić uwagę na problemy dotyczące ocieplania klimatu, opieszałości rządów i brytyjskiego przemysłu paliwowego, który jest pośrednio związany z brytyjskimi muzeami, gdyż czasami je sponsoruje. 

- One przede wszystkim oblały nie tyle obraz, ile szybę, która ochraniała ten obraz, i zdaje się, że zrobiły to celowo. Dla mnie to bardzo dużo zmienia w odbiorze tej sytuacji. Zupełnie inaczej rozmawialibyśmy, gdyby one celowo chciały ten obraz zniszczyć. A trochę inaczej, kiedy one wykonują pewien performance, ale robią to w taki sposób, by obraz jednak zniszczony nie został - mówił w TOK FM dr Tomasz Markiewka, filozof i autor książki "Jak zmienić świat raz jeszcze, jak wygrać walkę o klimat".

Podobnego zdania był Adam Traczyk, dyrektor polskiego oddziału More in Common i współzałożyciel Global.Lab. - Metody działań ruchów społecznych, aktywistycznych czy protestów rządzą się swoimi prawami i siłą rzeczy wiele z nich operuje pewną prowokacją, porusza się na granicy prawa lub tego, co jest społecznie akceptowalne - podkreślił gość TOK FM.

"Trochę taki pluszowy wandalizm"

Zdaniem Adama Traczyka ostatnia akcja brytyjskich aktywistek "wpisała się w trend poszukiwania świeżych metod przyciągania uwagi przez członków ruchu klimatycznego dla swojej sprawy". - Przy czym zgadzam się, że mieliśmy tutaj pewną formę zabawy w radykalizm, trochę taki pluszowy wandalizm, bo obraz nie został zniszczony - zaznaczył.

Dr Markiewka dodał, że sposób działania tych konkretnych brytyjskich aktywistek wpisuje się w sposób działania aktywistów w ogóle. - Powiedzmy sobie szczerze: aktywistki, aktywiści z definicji wykonują taką rolę społeczną, która spotyka się z dużą niechęcią i agresją. (...) Weźmy Gretę Thunberg, która po prostu sobie siedziała na początku z transparentem, a później zaczęła wygłaszać przemowy, a i tak spotyka się z niesamowitą agresją ze strony niektórych środowisk. Więc ja trochę nie wierzę w coś takiego jak aktywizm, który spotyka się z ogólną sympatią. Niestety to jest rola społeczna, która zawsze będzie wywoływać agresję. (…) Im zależy przede wszystkim na wywoływaniu napięć społecznych i dyskusji. I to im się bez wątpienia udało - podkreśla Tomasz Markiewka.

Jednocześnie goście TOK FM nie mieli wątpliwości co do słuszności sprawy, o którą walczą aktywistki. - Odejście od paliw kopalnych w świetle kryzysu klimatycznego jest oczywistą ścieżką i ta ścieżka nie wzbudza kontrowersji. Przynajmniej w Wielkiej Brytanii panuje wokół niej polityczny i społeczny konsensus. Aktywistki nie stały tutaj w mojej ocenie po stronie uciskanej mniejszości, lecz występowały po stronie mainstreamu wręcz - zaznaczył Adam Traczyk.

Ocenił jednak, że ta akcja kojarzy mu się "raczej z wyważaniem otwartych drzwi niż burzeniem murów", a aktywistki grając "szantażem moralnym", trafiły w próżnię. - One poza tym, że oblały szybę, która zasłaniała obraz, to wygłosiły statement (oświadczenie - przyp. red) i pytały, co jest ważniejsze: sztuka czy życie ludzkie na ziemi. Ja do końca nie rozumiem, dlaczego te wartości miałyby się w jakiś sposób wykluczać i dlaczego ktokolwiek miałby być postawiony przed takim wyborem? - zastanawiał się głośno gość TOK FM.

"Dlaczego rozlanie zupy miałoby symbolizować troskę o ludzi, których nie stać na jej odgrzanie?"

Adam Traczyk dodał również, że aktywistki wybrały zły moment na taki performance.

- Nie rozumiem, dlaczego rozlanie zupy miałoby symbolizować troskę o ludzi, których nie stać na jej odgrzanie? W tym sensie uważam tę akcję za nietrafioną. (…) Raczej jest to akcja nieszkodliwa, ale też nieprzynosząca większych pozytywnych efektów - podsumował rozmówca Agaty Szczęśniak.

TOK FM PREMIUM