Dzieci chorują na potęgę, oddziały w szpitalach są przepełnione. "Sezon infekcyjny się przesunął"

- Mój apel do rodziców jest taki, aby zrozumieli, że na izbach przyjęć, na szpitalnych oddziałach ratunkowych okres oczekiwania będzie dłuższy i będą narażali dziecko na inne infekcje - mówiła w TOK FM prof. Teresa Jackowska konsultantka krajowa w dziedzinie pediatrii.

Lekarze alarmują o lawinowym przyroście zakażeń wirusami, które powodują poważne infekcje dróg oddechowych u dzieci. Na początku grudnia przyznawał to nawet minister zdrowia Adam Niedzielski. Na konferencji prasowej informował, że oddziały pediatryczne są w dużym stopniu obłożone. Przekonywał, że mamy do czynienia z kumulacją różnych zachorowań, przede wszystkim na grypę, COVID-19 i RSV. "Monitorujemy oczywiście sytuację w szpitalach" - zapewnił.

Prof. Teresa Jackowska, konsultantka krajowa w dziedzinie pediatrii, potwierdziła w TOK FM, że "chorych dzieci jest w tym roku bardzo dużo", a powodem tak licznych hospitalizacji jest kumulacja patogenów.  - Występują głównie zakażenia wywołane wirusem RSV, czyli zakażenie syncytialnym wirusem górnych dróg oddechowych. To może powodować zapalenia oskrzeli i oskrzelików. U niektórych dzieci powikłaniem może być zapalenia płuc - mówiła gościni Piotra Maślaka.

Jednak wirus RSV to niejedyna bolączka. Po kilkutygodniowej przerwie pediatrzy obserwują również nawrót zakażeń wywołanych koronawirusem. Lekarka przyznała też, że na oddziałach pediatrycznych nie brakuje powikłań grypy. - Mamy liczne powikłania w postaci zapalenia płuc czy zapalenia uszu. W przypadku choroby koronawirusowej też hospitalizujemy dzieci z powikłaniami. Stąd tych dzieci jest dużo, jeżeli chodzi o infekcji dróg oddechowych - zaznaczyła prof. Jackowska.

Specjalistka zwróciła jednak uwagę, że nie jest to nietypowa sytuacja, gdyż sezonowość zachorowań i hospitalizacji z nimi związanych występuje w Polsce co roku. Jednak to, co się zmieniło w ostatnich dwóch latach, to czas występowania przesilenia infekcyjnego. - Zawsze mieliśmy sezonowość zachorowań. Tylko przed pandemią to był styczeń i luty. Od zeszłego roku sezon infekcyjny przesunął się na okres bardziej jesienny. Liczne zakażenia górnych dróg oddechowych zaczęły występować już we wrześniu, październiku, listopadzie. A w tym roku mamy jeszcze większe nasilenie tych zakażeń - dodała krajowa konsultantka ds. pediatrii. 

Sezon infekcyjny w pełni. Najważniejsza jest profilaktyka

W związku z tym, że sytuacja jest poważna, warto zwrócić uwagę na profilaktykę i unikanie zachowań nieodpowiedzialnych. Profesor Jackowska na antenie TOK FM zaapelowała, aby teraz - w sezonie infekcyjnym - rodzice unikali przebywania z dzieci w miejscach, gdzie transmisja wirusów jest wzmożona. - Jeśli dziecko musi iść do żłobka czy przedszkola, bo innego wyjścia nie ma, to pójdzie. Z kolei wchodzenie w tłum osób, które mogą mieć objawy ze strony górnych dróg oddechowych, czyli katar, zapalenie śluzówek, kaszel, jest niewskazane. U osoby dorosłej ten przebieg może kończyć się tylko takimi objawami, chociaż chcę podkreślić, że również coraz więcej osób dorosłych ma ciężkie zakażenia - mówiła.

Wśród innych zaleceń, które wymieniła ekspertka, pojawiło się "nienarażanie dzieci na bierny dym tytoniowy, nawilżanie powietrza w domach oraz nawadnianie dzieci". Prof. Jackowska dodała, że zwłaszcza w przypadku zapalenia oskrzelików spowodowanego wirusem RSV najważniejszą i jedyną ochroną jest profilaktyka. 

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku grypy i koronawirusa. W przypadku tych chorób mamy w Polsce, również dla najmłodszych, dostępne szczepionki. - Na grypę mamy szczepionki z 50-proc. refundacją dla dzieci. Jest dostępna zarówno szczepionka donosowa od drugiego do 18. roku życia, jak i domięśniowa powyżej szóstego miesiąca życia. I również od kilku dni mamy możliwość zaszczepienia dzieci powyżej szóstego miesiąca życia przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 - przypomniała prof. Jackowska. 

Ekspertka zaapelowała również do rodziców, aby w tym trudnym dla szpitali czasie w przypadku początkowej fazy infekcji u dziecka korzystali z pomocy lekarza POZ, a dopiero później ewentualnie z pomocy szpitalnych oddziałów ratunkowych. Nie odwrotnie. - Mój apel do rodziców jest taki, aby zrozumieli, że na izbach przyjęć, na szpitalnych oddziałach ratunkowych okres oczekiwania będzie dłuższy i będą narażali dziecko na inne infekcje - zaznaczyła rozmówczyni Piotra Maślaka.

Całą rozmowę odsłuchasz:

TOK FM PREMIUM